Jak to często bywa, gdy „klasyczne” źródła historyczne są lakoniczne i niepełne, w pisaniu historii pomaga łopata archeologa, wydobywająca spod ziemi świadectwa przeszłości – o wiele barwniejszej i dłuższej niż można by początkowo sądzić. Dlaczego to jednak Bołszowce – małe miasteczko położone na dawnych Kresach Wschodnich stały się celem wielu sezonów badawczych?
Burzliwą, gęsto przetykaną konfliktami zbrojnymi przeszłość Rzeczypospolitej Obojga Narodów szeroko omawiają naukowcy, między innymi z Polski i Ukrainy. Jest ona również przedmiotem zainteresowania mieszkańców obu krajów. Nietrudno zauważyć, że osądy badaczy polskich i ukraińskich często znacząco różnią się od siebie, zarówno co do głównych wątków jak i szczegółów wspólnej historii. Jako, że „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje”, świadomi tego naukowcy polscy i ukraińscy od lat próbują wypracować konsensus co do wspólnej historii. Jedną z dróg temu służących jest sięganie po nowe kategorie źródeł wiedzy, jak zabytki archeologiczne.
Spis treści
Tak się też stało w przypadku badań nad przeszłością miasteczka Bołszowce, położonego nieopodal Halicza, na zachodniej Ukrainie. Realizowane tam w latach 2006-2012 badania archeologiczne ukazały wspólnotę losów społeczności zamieszkujących to miasteczko w ostatnich stuleciach, tragizm toczących się tam konfliktów zbrojnych, a także głębię historii miejsca – sięgającą co najmniej kilkanaście tysięcy lat wstecz!
Sprawcy i uczestnicy całego zamieszania
Jednak to nie spory naukowe zawiodły naukowców do Bołszowców. Badania były realizowane na zaproszenie Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów), którzy z ogromnym trudem i poświęceniem odbudowują „perłę” lokalnego dziedzictwa kulturowego – barokowy kościół Opatrzności Bożej oraz dawny klasztor karmelitów trzewiczkowych. Działania zmierzające do odbudowy i restauracji zabytków wymusiły podjęcie szeroko zakrojonego programu badawczego. W prace zaangażowali się ukraińscy archeolodzy i historycy z Narodowego Parku Historycznego „Dawny Halicz”. Z polskiej strony uczestniczyli w nich konstruktorzy, architekci i historycy architektury z Politechniki Śląskiej w Katowicach, archeolodzy i antropolodzy z Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz badacze niezależni.
„Dobrymi duchami” całego przedsięwzięcia byli pani Wiesława Holik – emerytowana nauczycielka historii z Gliwic, a także ojciec Grzegorz Cymbała – gwardian klasztoru franciszkanów w Bołszowcach. Bez ich uporu i wiary w pokonywanie niemożliwego ani badania, ani odbudowa zespołu klasztornego nie doszłyby do skutku. Z czasem, dzięki ich umiejętności zjednywania ludzi, powstała otwarta i nieformalna grupa badawcza, zaangażowana w odkrywanie tajemnic bołszowieckiego wzgórza klasztornego i jego otoczenia.
Odbudowa klasztoru była realizowana ze środków finansowych przyznawanych przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej i polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Prace badawcze prowadzono zaś głównie dzięki przychylności włodarzy wyżej wymienionych uczelni, jako własne działania dydaktyczne (co umożliwiło udział grup studentów z Polski) oraz w oparciu o wolontariat osób zaprzyjaźnionych z badaczami (jak np. autor). Częścią archeologiczno-antropologiczną badań kierował dr Mirosław Furmanek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
W głąb dziejów
Bołszowce zlokalizowane są w widłach dwóch niewielkich rzek: Narajówki i Gniłej Lipy. Ta ostatnia uchodzi nieopodal do pobliskiego Dniestru. Jest to miejsce, gdzie tzw. Góry Brzeżańskie stykają się z Kotliną Naddniestrzańską, tworząc razem wyjątkowo sprzyjające warunki klimatyczne i glebowe dla osadnictwa, dodatkowo spotęgowane obecnością źródeł wód mineralnych. Na karty historii wstępują z początkiem XV wieku, kiedy to w aktach halickiego Sądu Grodzkiego wymieniana jest wieś nazywana „Bowszow”, „Bowszowec”.
Badania archeologiczne wzgórza klasztornego – ostańca marglowego ulokowanego w Kotlinie Naddniestrzańskiej – ujawniają, że osadnictwo w tym miejscu ma o wiele dawniejszą metrykę. Najstarsze ślady obecności człowieka poświadczają narzędzia krzemienne o formach charakterystycznych dla tzw. kompleksu graweckiego sprzed około 25-13 tysięcy lat. Ich twórcami byli łowcy specjalizujący się w polowaniach na mamuty. W trakcie badań odnaleźliśmy również fragmenty ciosów tych plejstoceńskich zwierząt. Wszystko wskazuje na to, że w górnym paleolicie na wzgórzu klasztornym osiedliła się grupa myśliwych. Na wybór miejsca pod obozowisko wpłynęło zapewne położenie wzgórza na skraju rozległej doliny Dniestru, skąd łowcy mogli obserwować stada migrujących zwierząt. Równoczasowe obozowiska łowieckie archeolodzy odkryli w pobliskich miejscowościach: Haliczu, Mariampolu i Jezupolu.
Po raz kolejny ludzie pojawili się na wzgórzu klasztornym w młodszej epoce kamienia (neolicie). Byli to już rolnicy, po których, oprócz kamiennych narzędzi, fragmentów naczyń ceramicznych oraz kościach hodowanych zwierząt, pozostały relikty trwałej osady (lub kilku funkcjonujących po sobie osiedli). Najciekawszym reliktem osady są pozostałości rowu o V-kształtnym profilu. Prawdopodobnie otaczał on rozległe osiedle zajmujące cypel w widłach Gniłej Lipy i Narajówki, którego najwyższą część zajmują obecnie zabudowania klasztoru wraz z kościołem. Na podstawie cech stylistycznych i technologicznych ceramiki możemy identyfikować mieszkańców tego osiedla z przedstawicielami archeologicznej kultury trypolskiej i datować jego funkcjonowanie okres od II połowy piątego do I połowy czwartego tysiąclecia przed Chrystusem.
Nastarszy przykład budownictwa o charakterze monumentalnym
Rowy kopane przez społeczności neolitycznych rolników pełniły bardzo różne funkcje. W przypadku tego odkrytego w Bołszowcach należy przyjąć, że najprawdopodobniej miał on funkcję grodzącą i obronną. Niezależnie od poprawności tej interpretacji, rów ten jest jednym z najstarszych przykładów budownictwa o charakterze monumentalnym w Europie Środkowowschodniej. Odkrycie to jest niezwykle ważne i cenne również dlatego, że dotychczas nie znano tego typu obiektów z zachodniej Ukrainy.
Kolejny etap zasiedlenia omawianego stanowiska związany jest ze starszą epoką brązu, tj. okresem około 1800 – 1400 lat przed Chrystusem. Tak datowana jest trapezowata w przekroju jama, która najprawdopodobniej pełniła funkcję piwniczki w obrębie niezachowanego budynku naziemnego. Na jej dnie spoczywało między innymi całe naczynie, zdobione plastycznymi aplikacjami w formie litery „T”
Najprawdopodobniej bliżej nieokreślone formy osadnictwa funkcjonowały tu również w epoce żelaza, na co wskazywać mogą m.in. nieliczne znaleziska fragmentów naczyń.
Wiedza o wczesnośredniowiecznej fazie zasiedlenia stanowiska do niedawna opierała się wyłącznie na luźno znajdowanych fragmentach naczyń. W 2011 roku odkryto wkopany w podłoże obiekt o funkcji trudnej do sprecyzowania (obiekt gospodarczy? mieszkalny? fosa?), w którym wystąpił jednorodny materiał zabytkowy datowany ogólnie na XII-XIII wiek. To niejedyny zabytek z Bołszowców o takiej chronologii. Maksym Mackiewicz analizując fotografie satelitarne miejscowości, zauważył po południowej stronie doliny Gniłej Lipy formę terenową przypominającą relikt średniowiecznego tzw. gródka stożkowatego. Był to sztucznie usypany kopiec, na których postawiono wieżę lub dwór obronny. Dalsze rozpoznanie terenowe uwiarygodniło taką jego funkcję i chronologię. Gródek z Bołszowców był prawdopodobnie częścią systemu obronnego pobliskiego Halicza, będącego w XII-XIII wieku stolicą Rusi Halicko-Włodzimierskiej – państwa sięgającego swoimi granicami od wybrzeży Morza Czarnego po Lubelszczyznę.
Zabytki wczesnośredniowieczne odnalezione na wzgórzu klasztornym znajdowały się poniżej charakterystycznej warstwy związanej z funkcjonowaniem cmentarza. Dzięki tej relacji stratygraficznej wiemy, że początki cmentarza można określić na XIII wiek.
Funkcjonowanie cmentarza
Groby ludzkie odkrywaliśmy prawie we wszystkich eksplorowanych wykopach, co wskazuje, że cmentarz zajmował obszar całego wzgórza klasztornego i funkcjonował przez kilka stuleci. Część zmarłych pochowano jeszcze przed powstaniem niektórych elementów architektury. To wskazuje, że cmentarz z całą pewnością funkcjonował przed ufundowaniem klasztoru. Młodsze pochówki związane są już niewątpliwie z jego istnieniem. Zmarłych chowano w pozycji na wznak, z wyprostowanymi nogami i rękoma ułożonymi na łonie lub brzuchu. W grobach nie odkryto żadnych elementów wyposażenia, a nawet części strojów, co uniemożliwia określenie ich dokładniejszej chronologii. W przypadku grobów odkrytych na terenie cmentarza wokół klasztoru nie stwierdzono śladów po trumnach. Sposób ułożenia kończyn w niektórych pochówkach sugeruje, że zmarłych składano do grobów owiniętych w całuny. Ślady drewnianych trumien zarejestrowano jedynie w przypadku grobów odkrytych we wnętrzu kościoła.
Analizy antropologiczne odkrywanych szczątków ludzkich przyniosły istotne informacje na temat kondycji biologicznej i warunków życia dawnych mieszkańców Bołszowców. Wśród odkrytych grobów przeważają pochówki dzieci, w tym przede wszystkim w wieku do 7 lat. Wśród dorosłych zmarłych wyraźnie przeważają mężczyźni (9 osobników) nad kobietami (4). Kobiety umierały w wieku 15-40 lat, natomiast mężczyźni od 20 do powyżej 50 lat. Średni wzrost mężczyzn wynosił około 168 cm, a kobiet 160 cm. Na szczątkach kostnych zaobserwowano również szereg rozległych zmian świadczących o zabiedzeniu i schorowaniu lokalnej populacji. Mieszkańców Bołszowców trapił między innymi trąd. Niektórzy ze zmarłych byli ofiarami przemocy fizycznej. Na kościach stwierdzono ślady tzw. złamania parowanego (powstałego w efekcie zasłonięcia się ręką przed atakiem) oraz zagojonych urazów czaszek powstałych z użyciem narzędzi tępoi ostrokrawędzistych.
„Sarmackie” początki miasteczka
Historia nowożytna Bołszowców nierozerwalnie związana jest ze słynącym cudami obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem oraz osobą Marcina Kazanowskiego (1563-1636) – hetmana polnego koronnego, wojewody podolskiego i kasztelana halickiego. Jako rodowa siedziba Kazanowskich Bołszowce wymieniane są od XVI wieku. W 1590 roku za ich staraniem dotychczasowa wieś uzyskała prawa miejskie. Wraz ze zmianą statusu miejscowości rozpoczęły się zmiany urbanizacyjne. Możemy przypuszczać, że wkrótce po tej dacie wytyczono zachowany do dzisiaj obszerny rynek. Miasteczko do dnia dzisiejszego nie rozrosło się poza bloki przyrynkowe i ze swą zwartą zabudową bardziej sprawia wrażenie dużej wsi niż organizmu miejskiego. Za ten stan rzeczy w dużej mierze odpowiedzialne były liczne najazdy: Kozaków, Szwedów, Turków i Tatarów.
Także żywioły nie oszczędzały mieszkańców Bołszowców. Kroniki donoszą o licznych pożarach i regularnych powodziach. Najprawdopodobniej od 1617 roku, na południowy-wschód od rynku, na wzgórzu, gdzie, jak wykazały badania archeologiczne istniał już w tym czasie cmentarz, z fundacji Marcina Kazanowskiego zaczęto wznosić kościół i klasztor karmelitów. Miały być one wotum wdzięczności za jego ocalenie w bitwie pod Cecorą i uwolnienie z niewoli tureckiej. I tu napotykamy sprzeczność – bitwa pod Cecorą rozegrała się bowiem we wrześniu 1620 roku, a więc cztery lata później niż początki klasztoru. Być może w spisanej w początkach XX wieku legendzie doszło do przeinaczenia i w rzeczywistości kościół i klasztor zaczął wznosić Kazanowski w podzięce za szczęśliwy powrót z wyprawy na Moskwę w 1617 roku.
Cudowny obraz
Po bitwie cecorskiej w życiu Kazanowskiego miało zajść jeszcze jedno cudowne zdarzenie. Legenda głosi, że kiedy w pościgu za Tatarami przeprawiał się promem przez Dniestr, jego pies wyłowił z rzeki zwinięty w rulon obraz Bożej Rodzicielki. Kazanowski Tatarów szczęśliwie pobił i przed dopiero co znalezionym obrazem kazał odprawić nabożeństwo. Przypisując zwycięstwo wstawiennictwu Matki Boskiej, jej wyłowiony z Dniestru wizerunek umieścił w kaplicy zamkowej w Bołszowcach. 20 marca 1624 roku obraz został uroczyście przeniesiony do nowo budowanego kościoła. Wkrótce zaczął on słynąć łaskami, a kościół stał się miejscem pielgrzymek. Prace budowlane przy kościele i klasztorze trwały w latach następnych. Ich powolny postęp wynikał zapewne m.in. ze śmierci fundatora w 1636 roku. Z kronik klasztornych wiemy, że hetman spoczął w krypcie pod kościołem, a dzieło budowy kontynuowała wdowa Anna Kazanowska.
W dniu 19 kwietnia 1648 roku arcybiskup lwowski Mikołaj Krosnowski poświęcił kościół. W tym samym czasie na Ukrainie za sprawą Bohdana Chmielnickiego rozszalała się wojna domowa. Kozaccy i chłopscy powstańcy w 1649 roku zdobyli Bołszowce, niszcząc zamek Kazanowskich oraz rabując kościół i klasztor, nie oszczędzając grobowca hetmana. Zawieruchy wojenne drugiej połowy XVII wieku doprowadziły do upadku klasztoru i czasowego opuszczenia go przez karmelitów. Półwiecze wojen na ziemi halickiej zakończył dopiero pokój karłowicki, podpisany pomiędzy Polską a Turcją w 1699 roku. Wiek XVIII przyniósł odrodzenie gospodarcze, a wraz z nim do Bołszowców wrócili karmelici, sprowadzając ze sobą obraz wywieziony do Lwowa i budując na gruzach fundacji Kazanowskich nowy kościół i klasztor.
Wydawało się, że nowe barokowe budowle zniszczyły wszystkie ślady starszej świątyni wraz z kryptą grobową mieszczącą pochówek hetmana. Badania archeologiczne podjęte pod nawą główną kościoła ujawniły jednak istnienie pod nią starszych kamiennych fundamentów. Przypuszczamy, że są to pozostałości prezbiterium dawnego kościoła oraz towarzyszącej mu krypty grobowej. Prace przy nowo odkrytych reliktach kościoła prowadzono w bardzo trudnych warunkach: w zapyleniu, przy sztucznym świetle i w przestrzeni ograniczającej ruch do minimum. Słowa uznania należą się studentkom i studentom pracującym na tak ekstremalnie trudnym stanowisku. Ich zapał i poświęcenie zostały wynagrodzone: Na dnie fragmentarycznie odgruzowanej krypty, w drewnianej trumnie spoczywał szkielet ludzki.
Kim był zmarły?
Na dzień dzisiejszy mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Właściwie nie jest znana chronologia odsłoniętych fragmentarycznie reliktów kościoła. Analiza stratygraficzna informuje nas tylko, że jest on starszy od budowli XVIII-wiecznej. Ale jak stary? Ograniczenia czasowe pozwoliły jedynie na fragmentaryczne odsłonięcie pochówku umieszczonego pomiędzy murami najstarszej odkrytej budowli. Czy jest on zachowany w całości? Czy uda się go datować? Czy towarzyszą mu inne pochówki? Lokalizacja krypty (w rejonie prezbiterium) pozwala przypuszczać, ze zgodnie ze staropolskimi zwyczajami pochowano w niej fundatora świątyni lub osoby z jego rodziny. Mamy nadzieję, że przyszłe badania przyniosą odpowiedzi na powyższe pytania.
Z powstaniem Chmielnickiego wiążą się kolejne zagadki Bołszowców. Nie jest znana lokalizacja zamku Kazanowskich. Wiemy, że posiadał on kaplicę, był obszerny, otoczony czterema bastionami i uległ zniszczeniu w 1649 roku. Wskazówką jest informacja, że jego ruiny jeszcze w XIX wieku widoczne były w pobliżu pałacu rodu Krzeczunowiczów, który dotrwał do czasów współczesnych. Pałac jest posadowiony na stoku wzgórza bliźniaczego do wzgórza klasztornego. Szczyt tegoż wzgórza stanowi rozległe plateau z nikłymi reliktami fortyfikacji ziemnych. Ze wzgórzem klasztornym łączy je wał ziemny otaczający miasteczko od południa – jak jest to ukazane na XVII-wiecznej mapie Ukrainy autorstwa Wilhelma Beuplana. Czy wzgórze sąsiadujące z klasztornym kryje relikty zamku Kazanowskich? Mamy nadzieję, że planowane badania archeologiczne pozwolą na wyjaśnienie tej kwestii.
Kolejną niewiadomą jest lokalizacja obozu armii polskiej, zbudowanego w początkach września 1653 r. w trakcie wyprawy wojennej przeciw Kozakom. Ufortyfikowany obóz mieścił dwór króla Jana Kazimierza, całe wojsko koronne (16 tys. żołnierzy) oraz wielką masę czeladzi i wozów taborowych. Zbudowano go pomiędzy Bołszowcami i Haliczem, w miejscu gdzie Gniła Lipa wpadała do Dniestru. Obóz miał mieć „ulice szerokie, majdan bardzo wielki, ledwo nie na sześcioro z łuku strzelanie”. Również i w tym wypadku lokalizacja fortyfikacji poszła w zapomnienie, a nasze przypuszczenia co do tego można zweryfikować tylko poprzez badania archeologiczne.
Tragiczny wiek XX
Wydawało się, że po okresie wojen XVII wieku nic już gorszego nie może spotkać mieszkańców Bołszowców. Po Kazanowskich miasteczko było własnością rodów Jabłonowskich, Maleckich, Krzeczunowiczów. Właściciele i mieszkańcy dbali o jego rozwój. W XIX wieku przy klasztorze działał przytułek oraz szkoła elementarna, a miasto słynęło z jarmarków. Podstawą jego egzystencji było rzemiosło, drobny handel oraz rolnictwo. Skład etniczny mieszkańców ukazują nam działające w tym czasie świątynie: żydowska bóżnica, cerkiew prawosławna i kościół rzymskokatolicki.
Ponowną zagładę miasta i śmierć wielu jej mieszkańcom przyniosła I wojna światowa. W 1916 roku Bołszowce znalazły się na pierwszej linii frontu i w wyniku wielomiesięcznego ostrzału artyleryjskiego praktycznie przestały istnieć. Obszar wzgórza klasztornego pokryła sieć okopów i ziemianek, a piwnice klasztorne i krypty kościoła służyły za schrony. Powojenna odbudowa kościoła i klasztoru ciągnęła się praktycznie przez całe dwudziestolecie międzywojenne i nie została ukończona przed kolejną wojną.
Najpoważniejsze rany
Architektura miasteczka, klasztoru i kościoła wyszły z II wojny światowej prawie bez szwanku. Nie można tego powiedzieć niestety o miejscowym społeczeństwie. Okupacja sowiecka związana była z eksterminacją miejscowych polskich elit oraz masowymi wysiedleniami Polaków w głąb ZSRR. Okupacja niemiecka przyniosła całkowitą zagładę społeczności żydowskiej. Po zajęciu miasteczka w dniu 3 lipca 1941 r. Niemcy rozstrzelali około 450 Żydów. Dalszych ponad 1400 wywieziono w 1942 r. do obozu w Bełżcu i tam zgładzono. Niemcy nie oszczędzali również Polaków ani Ukraińców.
Najtragiczniejszym skutkiem toczącej się wojny było zerwanie wszelkich więzi łączących do jej wybuchu miejscowe społeczeństwo. Wrogiem stawał się nie tylko sąsiad, ale i nierzadko krewny. Lata 1943-1944 to okres ataków nacjonalistów ukraińskich na polskich sąsiadów. Sotnie Ukraińskiej Powstańczej Armii zmasakrowały między innymi mieszkańców pobliskiej Słobódki Bołszowieckiej, zabijając w dniu 5 lutego 1944 roku dziewiętnastu Polaków. Masowe mordy powodowały polski odwet. Opowieści starszych mieszkańców Bołszowców mrożą krew w żyłach. W 1945 roku w miasteczku zainstalował się garnizon NKWD. Większość pozostałych jeszcze przy życiu Polaków wysiedlono na zachód dzisiejszej Polski. Sowieci krwawo rozprawili się z ukraińskim podziemiem narodowościowym. Kościół miał być wówczas katownią i miejscem egzekucji. Po tych okrutnych czasach pozostały bezimienne mogiły i głęboko zakorzenione w świadomości wielu osób wzajemne polsko-ukraińskie urazy. Po „uspokojeniu” przez NKWD rejonu Bołszowców, w 1949 roku w kościele założono hodowlę świń, a w klasztorze funkcjonował ośrodek zdrowia.
Ku przyszłości
Całość założenia kościelno-klasztornego w początkach XXI wieku przedstawiała stan kompletnej ruiny. Budynki klasztorne prawie nie istniały, kościół był pozbawiony dachu i wyposażenia. Z fresków pokrywających jego wnętrze pozostały smutne resztki. Podjęty przez franciszkanów trud odbudowy klasztoru i przywrócenia świetności cennemu zabytkowi, jakim jest kościół Opatrzności Bożej, ma ogromne znaczenie nie tylko dla miejscowej społeczności, ale dla wszystkich, którzy interesują się historią Ukrainy i Polski. Odrestaurowana świątynia służy miejscowej parafii rzymskokatolickiej. Od 2002 roku w jej ołtarzu głównym wisi kopia obrazu Matki Boskiej Bołszowieckiej. Oryginał przetrwał zawieruchę II wojny światowej i wraz z ojcami karmelitami zawędrował do Gdańska, gdzie można oglądać go w kościele św. Katarzyny.
Odbudowany klasztor oprócz tego, że jest domem zakonnym, mieści też młodzieżowe centrum współpracy polsko-ukraińskiej. Rozpoczynając badania archeologiczne na Ukrainie mieliśmy szereg obaw dotyczących współpracy ze stroną ukraińską, kontaktów z miejscowymi władzami, czy też tych związanych ze zwykłymi sprawami bytowymi. Na miejscu spotkaliśmy się z ogromną życzliwością mieszkańców, a także przychylnością miejscowych władz. Codziennością były odwiedziny mieszkańców Bołszowców, śledzących z uwagą postępy badań. Stale towarzyszyło nam grono młodych pomocników – pasjonatów archeologii.
Wycieczki badawcze na Ukrainę cieszyły się ogromną popularnością wśród naszych studentów. W ich trakcie przyszli naukowcy nie tylko szkolili swój warsztat badawczy. Poznawali również historię Ukrainy i Polski oraz nawiązywali kontakty z rówieśnikami z Ukrainy. Wszystko to służyło lepszemu wzajemnemu poznaniu i zrozumieniu zawiłości wspólnej części naszej historii i kultury. Niestety zawierucha wojenna, która ponownie nawiedziła Ukrainę, zmusiła nas do przerwania realizowanych badań. Mamy nadzieję, że w nieodległej przyszłości uda się powrócić do Bołszowców celem ich dokończenia.
ZDJĘCIA: P. KONCZEWSKI, M. FURMANEK, M. MACKIEWICZ
Jest to pełny artykuł „Bołszowce – długie i trudne dzieje kresowego miasteczka” opublikowany w numerze „Grody, Zamki, Twierdze” [Archeologia Żywa 3 (69) 2018]
Doktor habilitowany, profesor Uniwersytety Przyrodniczego we Wrocławiu. Archeolog, nauczyciel akademicki, redaktor naukowy „Archeologii Żywej”. Na co dzień pracuje w Zakładzie Antropologii Instytutu Biologii Środowiskowej UPWr. Jego zainteresowania naukowe oscylują wokół archeologii historycznej oraz wykorzystania archeologii w naukach przyrodniczych i kryminalistyce. Miłośnik niespiesznych podróży.