Pewnie niejeden fan rolnictwa dałby wiele, by móc sobie pouprawiać ziemię np. w okolicach Pyrzyc. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu miasto posiada ziemię, którą zwą czarną.
Czarna ziemia pyrzycka nie różni się zbytnio od innych czarnym ziem. Posiadała jednak moc sprawczą przyciągania osadników kuszonych wizją 1,5-metrowej marchewki.
Osadników musiało być sporo, skoro Geograf Bawarski znalazł miejsce w swej kronice na poświęcenie kilka słów plemieniu Pyrzyczan, którzy posiadali według niego 70 osad i to już w IX – X wieku.
Rolniczy charakter osady został podkreślony również w samej nazwie. W starosłowiańskim języku oznacza ona pszenicę, która najwyraźniej była bardziej popularna od marchewki.
Osadnicy, którzy osadzili się w Pyrzyckiej osadzie musieli być bardzo gościnnymi osadnikami. Byli tak gościnni, że w ciepły czerwcowy dzień 1124 roku postanowili się ochrzcić korzystając z tego, że zupełnym przypadkiem, Bolesław o niezbyt prostych ustach, wysłał do nich misję chrystianizacyjną. Misję prowadził znany nam już Otton z Bambergu. A Otton potrafił chrystianizować jak mało kto. Chodziły słuchy, że przechrzcił 7 tysięcy ludu w 20 dni. W dodatku mieszkańcy Pyrzyc witali go z radością. Może dlatego, że zamiast przyjść boso w łachmanach i zostać wyśmianym, przyszedł w asyście biskupów. No i „kilku’ zbrojnych, na wypadek gdyby mieszkańcy chcieli przywitać go mniej radośnie. I to wszystko w tle pszenicy i marchewki.
Ślady Ottona w Pyrzycach widać do dziś: od 2006 roku jest patronem miasta, a w domniemanym miejscu chrztu stoi studnia.
Nieco ponad 100 lat później (1230 – 1240) niedaleko grodu powstało nowe miasto w typie miast zachodnioeuropejskich. Zostało zasiedlone napływową ludnością niemiecką i uzyskało prawa miejskie w 1263 roku. Stara osada trafiła w ręce klasztoru augustianek. Od tej pory sukcesywnie rozwijano system fortyfikacji: murów obronnych, fos i wałów. Wśród nich powstała np. Baszta Pijacka, w której to niegdyś schronienie pod przymusem znajdowali pijacy. Musieli być za to niezmiernie wdzięczni i z tej wdzięczności zostawili po sobie rysunki na murach. Pozostałości tej, oraz innych bram, murów i czatowni oglądać można do dziś.
W ten sposób, miło żyło się Pyrzyczanom przez kolejne kilkaset lat. Leniwie płynący czas, co jakiś czas przerywany był przez takie rozrywki jak np. oblężenie, w którym książę Bogusław X bronił się przed wojskami elektora brandenburskiego Albrechta. Dobry czas dla miasta zakończył się wraz z wybuchem wojny trzydziestoletniej. W jej wyniku miasto zostało zniszczone. Potem pyrzyczanie mieli jeszcze bliskie spotkania ze Szwedami czy Armią Radziecką.
Wieki wojen i konfliktów, które przewalały się przez miasto nie doprowadziły na szczęście do zupełnej degradacji jego średniowiecznego charakteru. Oprócz częściowo ocalałych murów i baszt, warto skierować swój wzrok na Kościół Matki Bożej Bolesnej – najstarszy w Pyrzycach, zbudowany w drugiej połowie XIII wieku. Wzgórze, na którym został on wybudowany nosi nazwę Wzgórza Chramowego. Ciekawe czy ma to związek z czymś starszym?
Średniowiecze i historia. Historia i średniowiecze. Czasem na poważnie, czasem z przymrużeniem oka, ale zawsze trzymając się naukowych kanonów. Bawimy się słowem i uwalniamy historię!