Kto nie słyszał choć raz o wikingach oraz o tym, że byli w Polsce? Ale czy naprawdę tu byli, a jeśli tak to po co? By dowiedzieć się jak najwięcej na temat obecności wikingów we wczesnośredniowiecznym państwie pierwszych Piastów zaprosiliśmy dr hab. Jakuba Morawca z Uniwersytetu Śląskiego.
Dr hab. prof. UŚ Jakub Morawiec – pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W swych badaniach koncentruje się na dziejach Skandynawii we wczesnym średniowieczu i rozwoju średniowiecznej historiografii skandynawskiej. W szczególny sposób interesuje się skaldami islandzkimi, ich poezją oraz sagami na ich temat.
Jest autorem licznych artykułów, publikowanych w kraju i za granicą, m.in. „Vikings among the Slavs” (Wiedeń 2009), „Wolin w średniowiecznej tradycji skandynawskiej” (Kraków 2010), „Saga o Hallfredzie skaldzie kłopotliwym” (Wrocław 2011), „Knut Wielki. Król Anglii i Danii i Norwegii (ok. 995-1035)” (Kraków 2013), „Między poezją a polityką. Rozgrywki polityczne w Skandynawii XI wieku w świetle poezji ówczesnych skaldów” (Katowice 2016), „Norwegia. Początki państw” (Poznań 2017), „Dania. Początki Państw” (Poznań 2019). Współredaktor takich prac jak „Aspects of Royal Power in Medieval Scandinavia” (Katowice 2018); „Social Norms in Medieval Scandinavia” (Leeds-Amsterdam 2020).
Obecnie bierze udział w pracach nad polskimi przekładami wybranych sag islandzkich (Heimskringla, Saga o Jomswikingach). Słuchanie jego odpowiedzi na pytania użytkowników było wielką przyjemnością.
O obecności wikingów w Polsce – forma audio i wideo
Możesz posłuchać spotkania lub obejrzeć wideo na YouTubie.
Ewentualnie subskrybować RSS.
Oglądając wideo zasubskrybuj proszę nasz kanał na YouTubie oraz kliknij symbol dzwoneczka. Dzięki temu będziesz otrzymywać powiadomienia, gdy opublikujmy nowy film.
Zapis całego spotkania
W tym odcinku poruszamy następujące kwestie:
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Nazywam się Jakub Morawiec, jestem pracownikiem Instytut Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i dziś wraz z Archeologią Żywą, Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie i profilem Śladami Średniowiecza zapraszam na spotkanie poświęcone obecności wikingów w Polsce. W jego trakcie postaram się odpowiedzieć na pytania wszystkich chętnych, których interesuje temat wikingów a nade wszystko, tego co robili na ziemiach polskich.
W których źródłach pisanych doby wczesnego średniowiecza należy szukać informacji na temat relacji piastowsko-skandynawskich?
Bardzo dziękuję za to pytanie, zaczynamy od spraw poważnych – dynastycznych. Te relacje piastowsko-skandynawskie to przede wszystkim mariaż córki Mieszka I, nieznanej nam tak naprawdę z imienia, a często dla wygody przez badaczy zwaną Świętosławą, z dwoma skandynawskimi władcami. Pierwszy to szwedzki król Eryk Zwycięski, za którego panowania owa Piastówna została wydana jak się wydaje około roku 985 A później około roku 995, jej kolejne małżeństwo z królem Danii Swenem Widłobrodym.
Wracając jednak do samych źródeł, które relacjonują te wydarzenia. Należy przede wszystkim wymienić kronikę Thietmara, który co prawda niestety ku naszemu wielkiemu smutkowi, wspomina o tym jedynie lakonicznie. Robi to mimochodem głównie dlatego, że w wyniku tego drugiego małżeństwa urodziło się dwóch synów, czyli Harald i Knut, a także dlatego, że Piastówna po jakimś czasie przez męża została wygnana. Właśnie to chyba, Thietmar podkreślił z największą satysfakcją ponieważ bardzo nie lubił Swena Widłobrodego.
Kolejnym autorem, który nas informuje o tym mariażu to oczywiście kanonik Adam z Bremy, który w swoim dziele poświęconym archidiecezji bremeńsko-hamburskiej opisuje losy pertraktacji pomiędzy królem szwedzkim Erykiem a piastowskim władcą, którym prawdopodobnie był Bolesław Chrobry. W ich wyniku miało dojść do małżeństwa pomiędzy Erykiem a, i tutaj Adam nie był tego do końca pewny, córką lub siostrą Bolesława. Są to dwa podstawowe przekazy które przekazują nam informacje na temat relacji skandynawsko-piastowskich.
Oczywiście istnieją późniejsze skandynawskie źródła jednak one mówią już ogólnie o relacjach Skandynawów ze Słowianami, a to już trochę inna tematyka. Choć losy Sygrydy Storrådy, czyli Sygrydy Dumnej i jej małżeństw, w dużej mierze musiały być inspirowane pamięcią o tej prawdziwej córce Mieszka I.
Czy są Panu znane wyniki badań archeologicznych w miejscowości Ciepłe prowadzonych przez Muzeum Archeologiczne w Gdańsku? Czy dopuszcza pan możliwość, iż wyniki tych badań mogą zmienić naszą wiedzę na temat wikingów w Polsce?
Tak! Miałem okazję już zapoznać się z publikacją, która dokumentuje przebieg badań w Ciepłym. Zresztą, moje wielkie gratulacje dla dr Wadyla za przeprowadzenie tych badań oraz ich opublikowanie. Książka bowiem rozeszła się niczym ciepłe bułeczki i mam to szczęście że mam swój własny egzemplarz tego niesamowitego tomu. Nie jestem co prawda archeologiem
i nie chciałbym się na ten temat wypowiadać zbyt szeroko, ale zapoznałem się ze wszystkimi konkluzjami i brzmią one bardzo interesująco. Tak naprawdę jednak wcale mnie dziwią. Przytaczając bowiem szerszą perspektywę związaną z działaniami Skandynawów i ich aktywnością w strefie bałtyckiej byłoby bardzo dziwne gdyby pojawiali się oni na wschodnich wybrzeżach tego morza – w Rusi, u Prusów – a tereny zachodniosłowiańskie mieliby pomijać. Co do reliktów tej obecności z pewnością jeszcze pojawią się kolejne pytania w dalszej części, ale co najważniejsze, warto by wyniki tych badań zostały bardziej rozpowszechnione. Po to by mogły je poznać szersza widownia gdyż na pewno są bardzo ważne. A czy przewartościują naszą wiedzę? Czas pokaże.
Czy Wolin może być legendarnym Jomsborgiem?
Musimy wziąć pod uwagę to, że wczesnośredniowieczny Wolin, wielka osada handlowa, znaczący ośrodek, który Adam z Bremy, opisywał jako największe miasto Słowiańszczyzny to jedno, a legendarny Jomsborg to świat legendy i konstrukt literacki, pewnie w dużej mierze oparty na kontaktach i niepełnej znajomości tych obszarów na Północy. Szczególnie w dalekiej Islandii gdzie właśnie powstały sagi opisujące legendarny Jomsborg. Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest więc taka prosta i oczywista. Poszukiwania konkretnej lokalizacji Jomsborga na dłuższą metę są chyba bezcelowe. Z drugiej strony status Wolina i jego rola w kontaktach ze Skandynawią, czy to gospodarczych, czy politycznych z pewnością wpłynęły na to, że ta legenda o Jomsborgu się zrodziła i ulokowano go na terenach należących do Słowian.
Czy Truso leżące pod Elblągiem zostało założone po zniszczeniu legendarnego Jomsborga?
I ponownie powinniśmy te dwie sprawy oddzielić. Jak wspomniałem jedno to legendarny Jomsborg, a drugie to Truso, które wiemy że istniało.
Czy rzekome wsparcie Bolesława Chrobrego w duńskim najeździe na Anglię 1015 roku miało miejsce? Czy polski władca rzeczywiście wsparł Duńczyków i co mogło go do tego skłonić? Jakie źródła wspominają o tym wydarzeniu?
Spróbujmy to pytanie rozłożyć na czynniki pierwsze. Zacznijmy od tego, że chyba jednak to wsparcie Chrobrego w najeździe duńskim nie miało miejsca. Żadne ówczesne źródło nie mówi nam o jakimkolwiek zaangażowaniu, nie tylko militarnym ale i politycznym Chrobrego w tą duńską inicjatywę.
Z tego też powodu nie wiemy czy polski władca mógł wspomnianego wsparcia udzielić i rozwodzenie się nad powodami ku temu jest dosyć utrudnione. Warto jednak zatrzymać się przy ostatnim pytaniu o źródła, które opisują to wydarzenie. Cała ta konstrukcja myślowa przypisująca Chrobremu udzielenie wsparcia Knutowi
zapewne zrodziła się z połączenia różnych źródeł i wyciągnięcia na ich podstawie luźnych wniosków z tym związanych. Mianowicie, skoro Jomsborg miał podlegać Bolesławowi Chrobremu, a jednym z jego władców miał być Torkel háfi czyli Torkel Wysoki to jeśli ten ostatni wziął udział w najeździe na Anglię, a to z kolei nie podlega dyskusji bo poświadczają to źródła historyczne, to istnieje możliwość, że zrobił to za zgodą a nawet z polecenia Chrobrego.
Problem w tym wszystkim polega tylko na tym że jak to często bywa w przypadku tej tematyki i tego okresu, historyczna postać jaką jest Torkel i jego działania w Anglii zupełnie chyba się mają nijak do jego legendarnego wizerunku umieszczonego w sadze o Jomswikingach. Zadziałał tu raczej całkowicie inny mechanizm, gdzie słynną postać wpisano po prostu w legendę. To Torkel zasłynął uprowadzeniem arcybiskupa Canterbury w 1011 roku, to on wraz z jarlem Erykiem oddał zbrojnie Anglię Knutowi Wielkiemu. Był on doświadczonym wodzem, dobrze znał Anglię, świetnie się orientował w tamtejszych stosunkach, przez co był on niezastąpiony dla Knuta. Sława Torkela musiała go po prostu wyprzedzać. Jeśli mowa więc o źródłach, które miałyby sugerować pomoc Chrobrego to wiodą nas one raczej na zupełne manowce.
Czy impuls państwowotwórczy miał kontekst wikiński? Innymi słowy czy wikingowie czynnie brali udział w kształtowaniu się państwowości polskiej w IX i X wieku? Czy można mówić o ich wpływach przy tworzeniu fundamentów organizacji państwa Piastów?
To poważne pytanie i z pewnością nie będę w stanie w tak krótkim czasie odpowiedzieć na to pytanie w pełni definitywnie. Nie od dziesiątek lat, a wręcz stuleci, problem ten jest roztrząsany przez badaczy, archeologów, historyków, którzy próbują zmierzyć się z tym czy wikingowie, a mówiąc ściślej Skandynawowie mieli wpływ na organizację państwa pierwszych Piastów.
Istnieją elementy pozwalające wierzyć, że w jakimś stopniu Skandynawowie swoje trzy grosze w ten proces wrzucili. Do jakiego stopnia, to już jest zupełnie inna kwestia. Należy pamiętać o tym, że inspiracje jeśli chodzi o to jak organizować struktury polityczne, jak rozwijać administrację lub umiejętnie kontrolować opanowane terytoria mogły płynąć w dwie strony. Bardzo możliwe, że również rodzące się wówczas państwo piastowskie mogło stanowić inspirację dla sąsiadów na Północy. Wynikać to by mogło chociażby ze słabo wciąż rozpoznanych, ale pewnych interesów politycznych i bliskiego sąsiedztwa. Jako najważniejsze, konkretne czynniki wymienić by można chęć udziału w handlu dalekosiężnym, w którym Bałtyk pełnił rolę jednej z głównych arterii, kwestie relacji z Cesarstwem Ottonów, czy przyjmowania chrześcijaństwa.
Z pewnością szereg elementów powodował, że te inspiracje, i ten know-how mogły przebiegać w dwie strony, a nie tylko z Północy do Piastów. Oczywiście, jeśli chodzi o szczegóły, to nie znamy źródeł pisanych, które mogłyby nam to bezpośrednio potwierdzać, co przede wszystkim kłopocze wszystkich historyków. Całą masę źródeł dostarcza nam co prawda archeologia, jednak ona nie zawsze jest w stanie nam samodzielnie odpowiedzieć na tego typu, bardzo sprecyzowane pytania dotyczące działalności tak naprawdę konkretnych postaci. Z pewnością możemy założyć, że o sobie wiedziano i być może organizacja i rozwój struktur państwowych tworzyły się poprzez wzajemne inspiracje.
Czy obecność Skandynawów w armii Mieszka I i Bolesława Chrobrego jest nie do zakwestionowania?
Odwołując się do wyników badań w Ciepłem, mamy na pewno do czynienia z obecnością skandynawskich elit zbrojnych na ziemiach polskich. Jeśli mówimy bowiem o obecności skandynawskich drużynników na Rusi i w Anglii, to dlaczego nie mieliby oni być obecni na dworze Mieszka czy Chrobrego?
Nie powstałaby w legendzie o Jomsborgu istotna część, jaką jest postać Burysława – potężnego króla Słowian, gdyby nie funkcjonująca przez dekadę, a może i stulecie wiedza na Północy o władcy, który był na tyle potężny, na tyle mądry, na tyle znaczący, że duński król Eryk, król Sven i przyszły król norweski Olaf uważali za ogromny zaszczyt poślubienie jego córek. To oczywiście nie tak, że wszyscy Skandynawowie, którzy wtedy przebywali na dwór Piastów myśleli wyłącznie o ożenku z książęcą bądź królewską córką. Mowa raczej o tym, że obecność, którą poniekąd potwierdzają wyniki badań w Ciepłem, a być może i na innych cmentarzyskach tego typu, nie powinna być niczym zaskakującym. A co do ostatecznego wnioskowania w tę czy inną stronę, to chyba jesteśmy jeszcze zbyt daleko. Nie popadajmy w żadną ze skrajności i pozostawmy sobie margines błędu. Scenariusz jest jednak bardzo prawdopodobny z punktu widzenia tego co wiemy o Skandynawach z tego okresu.
W jakim stopniu wyniki badań na cmentarzysku w Bodzi wzbogacają naszą wiedzę na temat wpływów skandynawskich?
W zasadzie nawiązuje to do wcześniejszego pytania. Tego typu miejsca jak Ciepłe czy Bodzia, pokazują od strony badań archeologicznych to czego badania historyczne zrobić nie mogą. To, że obecność skandynawskich elit na ziemiach polskich miała miejsce i wskazuje ona że przybysze z Północy odnajdowali tutaj miejsce dla siebie. Mogli oni wiązać z tym pobytem ciekawe i interesujące perspektywy dla siebie, a być może byli zmuszeni to tego pobytu okolicznościami panującymi w rodzinnych stronach. Jak chociażby ci spośród najsłynniejszych, z Rurykiem i Rollonem na czele, którzy nie wracali w swoje rodzinne strony, bo nie mieli już żadnego ku temu powodu. Może i ci, którzy są odkrywani przez archeologów na kolejnych cmentarzyskach znajdowali się w tych samym położeniu.
Czy nadal prowadzone są badania nad rodem Awdańców i czy można udowodnić ich skandynawskie pochodzenie?
Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie tego udowodnić, aczkolwiek teoria o tym, że jednak ród ten, a przynajmniej częściowo, wywodził się ze Skandynawii, a konkretnie z Danii, jest w nauce obecny i jest to jak najbardziej uzasadniony pogląd. Choć z pewnością nie tłumaczy w pełni pochodzenia tego jakże zasłużonego dla dziejów wczesnośredniowiecznej Polski rodu. Powinniśmy jednak brać pod uwagę możliwość, że u ich początków mogli znajdować się przybysze z Północy.
Z kim handlowali Skandynawowie? Jaki udział mieli oni w handlu niewolnikami na targu praskim?
Epoka wikingów to przede wszystkim okres, w którym poszerzali oni kontakty handlowe ze wszystkimi zainteresowanymi stronami. Omawiając kwestię handlu, należy w tym miejscu odnieść się do przekazu Ibrahima ibn Jakuba, który mówi o kupcach ruskich przybywających do Pragi z Krakowa. Wydaje się że Ibrahim miał na myśli dokładnie tych samych Rusów, których opisują inni autorzy X wieku jak np. Liutprand z Cremony, relacjonujący atak Rusów na Konstantynopol, pisząc o nich dodatkowo wprost jako o tych, którzy zwani są Normanami.
Skoro Skandynawowie dołączyli się, a być może nawet rozkręcili handel niewolnikami to musieli oni Pragę odwiedzać. Tamtejszy targ niewolnikami należał do jednego z najprężniej działających, i świadczy o tym najlepiej żywot św. Wojciecha, który jeszcze zanim został męczennikiem i świętym, pełniąc rolę biskupa w Pradze, postanowił popsuć interes księciu i wykupywał z niewoli wszystkich chrześcijan.
Czy wiadomo coś na temat badań komesa Magnusa i prawdopodobnie związanych z nim badaniami kurhanu książęcego w Czersku?
To kolejny przykład historii, która zaznacza się gdzieś na kartach dziejów, jednak nie posiadamy żadnych konkretnych czy sensownych szczegółów, które mogłyby je poświadczyć.
Czy poza sagami mamy inne źródła mówiące o lokalizacji Jomsborga?
Nie. Poza sagami praktycznie nic więcej nie wiemy na temat Jomsborga. W poezji skandynawskiej jego koniec wiąże się z najazdem króla duńskiego i norweskiego Magnusa Dobrego w roku 1043. Przy czym wydaje się że Magnus tak naprawdę najeżdżał właśnie średniowieczny Wolin. Z pewnością elity tej prężnej osady rzemieślniczo-handlowej, angażowały się w sytuację polityczną w ówczesnej Danii. A toczyła się tam wówczas wojna pomiędzy Magnusem, a jego konkurentem do tronu Swenem Estrydsenem, ostatecznie zakończona pomyślnie na korzyść Magnusa. Jeszcze raz powtórzę, powinniśmy jak najbardziej rozróżniać legendarny Jomsborg i wczesnośredniowieczny, istniejący na pewno, Wolin.
Jakie towary przywozili skandynawscy kupcy na ziemię wczesnośredniowiecznej Polski?
Najważniejszą kategorią towarów, który docierał dzięki nim na ziemię polskie było z pewnością srebro arabskie. Jest ono odkrywane na naszych ziemiach w postaci skarbów w dużych liczbach, i pewnie będzie się jeszcze odkrywać ich całkiem sporo. W archeologii polskiej wykształcił się nawet taki slogan napływających do nas fal srebra arabskiego.
Domyślamy się jednak, że te fale nie wywoływały się same i ktoś musiał za ich dostarczaniem odpowiadać. A przyglądając się temu gdzie to srebro docierało to musiało to dziać się dzięki pomocy Skandynawów.
Według sag Harald Srogi po śmierci św. Olafa schronił się na Rusi i cieszył się uznaniem księcia Jarosława Mądrego? Czy jeden z najsłynniejszych wikingów brał udział w ruskim najeździe na Polskę? Jaką mógł pełnić rolę?
Bardzo interesujące pytanie i wszystkim zainteresowanym polecam artykuł profesora Jacka Banaszkiewicza, który postanowił co nieco podebatować nad jedną ze strof poematu poświęconego życiu Haralda III Srogiego. On to, wraz ze swoimi krewniakiem Eilifem ścierał się miał z tzw. Leisir, czyli Lachami. Wszystko wskazuje na to, że odnieść to można do pobytu Haralda na Rusi. Być może, zanim dotarł on do Konstantynopola gdzie stał się jednym z liderów tamtejszej Gwardii Wareskiej. Musiałoby się to stać gdzieś po roku 1030, czyli po bitwie po Stiklestad, która rozegrała się 29 lipca 1030 roku. Wtedy walki z Lachami wiązać by można z działaniami zbrojnymi pomiędzy Mieszkiem II a Jarosławem Mądrym, który rzeczywiście wedle przekazu sag cenił sobie Haralda. Zresztą oddał mu za żonę swoją córkę. Gość z Północy został również mile przywitany przez samą żonę ruskiego księcia – Ingegerdę, która była odległą krewną Haralda. W mniemaniu autorów sag, król Jarosław określany jako Jarisleif , cenił sobie Haralda za jego wojenne przymioty i zdolności, co jest najlepszym świadectwem na to, że mógł on brać udział w tej wojnie.
A co do tego jaką mógł pełnić rolę? No cóż, najpewniej taką samą jak pewnie wszyscy pozostali niezidentyfikowany z imienia i nazwiska Skandynawowie na innych dworach. Dwór Jarosława był potężny, wspaniały, dający perspektywy, pozwalający przeczekać trudne czasy i być może z tego powodu właśnie tam Harald szukał schronienia. Stanowił on tradycyjne schronienie głównie dla władców norweskich, chociażby z racji koneksji ze św. Olafem. Jednocześnie Jarosław zyskiwał na swoje potrzeby utalentowanego, ambitnego wodza, chcącego się dorobić nie tylko majątku, ale i sławy.
Czy obecność Skandynawów miała wpływ na język polski i ówczesne wierzenia?
Prawda jest taka, że nie za dużo wiemy na temat słowiańskich wierzeń i ich ówczesnego języka, Szukanie w takim razie potencjalnego wpływu na język polski czy raczej słowiański jest trudny. Biorąc jednak pod uwagę znane nam analogie, brak takiego wpływu byłby co najmniej dziwny. Jeśli weźmiemy pod uwagę relacje języka staroangielskiego z staroskandynawskim, to widzimy że działało to w dwie strony. A wszystko wskazuje na to, że relacje skandynawsko-słowiańskie były równie intensywne co w Anglii.
Nawiązuje do tego pewna anegdota którą znamy z jednej z sag. W sagach bowiem z zasady problem bariery językowej nie istnieje. Jest to poniekąd zrozumiałe, ponieważ funkcjonowanie takiego problemu mogłoby mocno zakłócać płynność narracji o tym jak to dzielnie poczynali sobie Skandynawowie na przykład na dworze słowiańskiego króla Burysława. Istnieje jednak jeden wyjątek. Dotyczy on też nie byle kogo, bo króla norweskiego Olafa Tryggvasona, który podobnie jak jego chyba bardziej znany imiennik Olaf Haraldsson, zasłynął jako gorliwy misjonarz norweski, czy nawet w ogóle skandynawski. W przeddzień swojej ostatniej bitwy pod Svolder Olaf Tryggvason opuszczony przez większość swych wojów wypatruje zbliżające się oddziały, które okazały się być oddziałami Słowian. Ku wielkiemu zdziwieniu swoich wojów okazało się że Olaf potrafi ze Słowianami porozumiewać się w ich języku co zdziwiło norweskich wojów i wzbudziło wobec króla ich wielki podziw i szacunek. To jednak jedyny przypadek gdzie mowa o barierach językowych.
Czy na terenie Polski wikingowie stworzyli większe ośrodki osadnicze?
Na pewno najlepiej o tym świadczą takie miejsca na Pomorzu jak Wolin, Bardy-Świelubie i może Kołobrzeg gdzie odnotowujemy obecność Skandynawów. Czy jednak je oni tworzyli? Jeśli chodzi o ujście Parsęty to możliwe, że tak. Czy były one większymi ośrodkami osadniczymi? To zależy od kryteriów które ustalimy przy ocenie ich wielkości.
Wydaje się jednak, że jeśli chodzi ogólnie o południowe wybrzeże Bałtyku, to mamy raczej do czynienia z pojawianiem się Skandynawów w osadach już funkcjonujących, założonych przez samych Słowian. Co oczywiście nie wyklucza że Skandynawowie mogli także się taką inicjatywą wykazywać.
Czy możemy mówić wśród Skandynawów o praktycznym podejściu do przyjmowania wiary chrześcijańskiej w celach ułatwienia sobie handlu?
Tak! Jak najbardziej odnotowujemy taką praktykę, która miała cechować co poniektórych bohaterów sag, którzy decydowali się przyjmować chrześcijaństwo, a w rzeczywistości wciąż pozostawali poganami. Przyjmowali oni katechumenat, co miało ułatwiać im działalność handlową z królestwami chrześcijańskimi. Bardzo możliwe, że taka praktyka miała miejsce w rzeczywistości.
Jeśli chodzi o podejście Skandynawów do nowej wiary ogólnie, to jednak w ciągu XI wieku staje się ona już obowiązującą, choć z pewnymi turbulencjami. Mowa tu oczywiście o dworach władców, ich najbliższym otoczeniu i elitach. Władcy XI wieku legitymizują swoją władzę już w odwołaniu do doktryny chrześcijańskiej. No i oczywiście rozwija się struktura kościelna, ale to temat na całkowicie inne spotkanie.
Jakie mamy w Polsce najcenniejsze zabytki kultury materialnej związane z wikingami?
Znowu należałoby wpierw zapytać się jak zmierzyć, to który jest najcenniejszy. Jeśli ktoś miał okazję odwiedzić Gniezno, a przede wszystkim Muzeum Początków Państwa Polskiego w czasie gdy funkcjonowała tam wystawa zatytułowana „Wikingowie w Polsce”, miał okazję zobaczyć zabytki, które kojarzymy ze Skandynawią. Należały do nich zabytki różnej kategorii jak biżuteria, broń, ale i te codziennego użytku.
Właśnie te przedmioty z życia codziennego moim zdaniem byłyby najcenniejsze. Mam tu na myśli przede wszystkim zabytki wolińskie i to nie te najbardziej spektakularne, ale te które kojarzymy raczej z codziennym użytkowaniem. Wykonane może z nie najbardziej spektakularnych materiałów, ale głównie z kości, będące efektem rogownictwa. To one właśnie, moim zdaniem, zostały wykonane przez Skandynawów i ozdobione stylami zdobniczymi pochodzącymi stamtąd, które najprawdopodobniej były adresowane właśnie do skandynawskiego odbiorcy. Chyba jak żadna inna kategoria przedmiotów z przeszłości, ten właśnie zbiór zabytków odkryty swego czasu przez Błażeja Stanisławskiego w Wolinie w dzielnicy Ogrody, mówi nam wiele o charakterze obecności Skandynawów na południowym wybrzeżu Bałtyku. Gdyby w ten sposób mierzyć te najcenniejsze, to osobiście obstawiałbym właśnie ten zespół zabytków.
Jaką mamy pewność, że w Kałdusie byli wikingowie?
To w Kałdusie między innymi odkrytą niewielką inskrypcję runiczną, więc na pewno jakiś Skandynaw dotarł w to miejsce i w taki sposób swoją obecność zaznaczył. O ile pamiętam wypowiedzi i studia profesora Chudziaka to nie powinniśmy w to wątpić.
Czy król Burysław pojawia się w innych źródłach niż sagi?
Nie! Burysława znamy wyłącznie z sag islandzkich. Po pierwsze z Sagi o Jomswikingach oraz sag królewskich, którzy autorzy znali legendę o Jomsborgu, dlatego też przytoczyli informacje o samym królu. Jest to jednak postać którą znamy wyłącznie z tych przekazów.
Jak przebiegał proces przyjmowania chrześcijaństwa w Skandynawii? Co stanowiło główny powód odejścia od wierzeń przedchrześcijańskich?
W dużym skrócie, bo był to proces powolny, mozolny i skomplikowany. Dość powiedzieć że za taki początek misji chrystianizacyjnej Skandynawii można uznać aktywność Ansgara pierwszego biskupa hamburskiego, później kanonizowanego i uznanego za patrona Skandynawii, a dziś znanego pod imieniem św. Oskara. Co prawda może wiele spektakularnych sukcesów on nie odniósł, ale konsekwentnie podejmował wysiłki misyjne w Danii i Szwecji, a jego trudy opisał w poświęconym mu żywocie, jego uczeń Rimbert. Takim przełomem z pewnością był czas przełomu X i XI wieku kiedy skandynawscy władcy przekonali się, że nowa doktryna może zupełnie w lepszy sposób zdefiniować ich pozycję w państwie i królestwie. Począwszy od Haralda Sinozębego, przez dwóch Olafów Tryggvasona i Haradlssona, aż kończąc na szwedzkim Olafie Skötkonungu. Proces chrystianizacji odbywał się jednak również na całkowicie innych poziomach, często w oddaleniu od splendoru królewskiego dworu. Należy wspomnieć chociażby o szwedzkich kamieniach runicznych datowanych na początek XI w., które wyraźnie nawiązują do tematyki chrześcijańskiej.
Jest to zdecydowanie problem bardzo złożony i długotrwały. Najważniejsze, że Skandynawia po przyjęciu chrześcijaństwa w wielu aspektach życia nie tylko politycznego, ale i społeczno-kulturowego, już nie była taka sama. Wiele istotnych elementów, które wiążą wiążemy z dziejami Skandynawii w średniowieczu wynikały z tego, że ostatecznie przyjęli oni chrześcijaństwo.
- Skarb monet z XVII w. spod Pomiechówka wywołał gorącą dyskusję!
- Osada sprzed 5500 lat i młodsze cmentarzysko odkryte w Skołoszowie
- Pochowano ją w XVII w. z sierpem przy szyi! Oto twarz kobiety z cmentarzyska w Pniu
Czy na Pomorzu we wczesnym średniowieczu bardziej dziwiono się na widok Piastów niż Duńczyków?
Przyznam szczerze, że pierwsze słyszę takie stwierdzenie i za bardzo nie jestem w stanie przyjąć konkretnego stanowiska. Wydaje mi się, że o czym już wspomniałem wcześniej, im więcej będziemy wiedzieć, im szerzej znane będą wyniki badań, jak na przykład tych w Ciepłem, czy innych stanowiskach tego typu, tym więcej będziemy mimo wszystko wiedzieli o przenikaniu Skandynawów na wybrzeża południowego Bałtyku. Jest wiele pracy jeszcze przed nami i archeologami, którzy interesują się tymi czasami.
Jaką rolę odegrało Truso w dziejach Pomorza?
Z pewnością znaczącą. Był to ważny punkt na ówczesnej mapie Europy. W zeszłym roku, w czasie festiwalu wikińskiego, mieliśmy przyjemność gościć doktora Marka Jagodzińskiego – odkrywcę i długoletniego badacza Truso i przedstawił on nam wyniki swoich badań. Nie ulega wątpliwości, że było to bardzo znaczący ośrodek, do którego docierali kupcy z wielu stron świata. Odkrywane w nim przedmioty z pewnością świadczą o kreatywności i zyskowności handlu dalekosiężnego w Europie Północnej. Można to miejsce umieścić pośród najważniejszych ośrodków wymiany handlowo-rzemieślniczej takich jak szwedzka Birka, duńskie Hedeby czy nasz Wolin. A z pewnością również i na jego losach i działalności duże piętno odcisnęli przybysze ze Skandynawii, a głównie Danii.
Czy istnieją podręczniki do nauki języka staroislandzkiego?
Czekamy na pierwszy taki podręcznik. Właśnie przygotowany jest on przez doktora Przemysława Czarneckiego, którego przy okazji serdecznie pozdrawiam. Mam nadzieję, że już niedługo wszyscy zainteresowani będą mogli z niego korzystać.
Ile wiary możemy dawać sagom?
Wszystko zależy od tego o jakim kontekście mowa. Sagi to wiele opowieści spisanych na Północy, których tematyka jest szalenie szeroka. Przyjęło się przez pewien czas, że historyczną wartość dla dzisiejszych badań nad dziejami Skandynawii mają przede wszystkim sagi królewskie oraz tak zwane sagi współczesne, które spisano na przełomie XII i XIII w. i dotyczą one przede wszystkim wypadków w Islandii. Z drugiej jednak strony warto jednak powiedzieć że od przynajmniej dwóch dekad ma miejsce pewnego rodzaju renesans badań nad sagami legendarnymi, a więc tymi, które opowiadają o dziejach losów bohaterów czasów dawnych i zamierzchłych, dziejących się poza Skandynawią. W jego wyniku dziś podkreśla się ich wagę jako źródła historycznego, lecz nie o czasach, które teoretycznie one opisują, ale przede wszystkim o czasach, w których powstawały. Musimy być jednak bardzo ostrożni, a wielu miejscach być nawet wręcz całkowicie nieufni wobec tego co one przekazują.
Które sagi posiadają wzmianki o ziemiach polskich?
Sagi nie tyle mówią o ziemiach polskich, ale mówią o Słowianach i ich kraju, czyli odpowiednio Vindr i Vindland. Problem polega na tym, że te wzmianki nie dość, że są dosyć skromne, to są na dodatek niezwykle schematyczne i wiele się o tym kraju z sag nie jesteśmy w stanie dowiedzieć. Wiemy, że rządził nim potężny władca, ale co do terytorium tej krainy, co do tego co się w niej znajdowało to już autorów sag albo nie interesowało albo zupełnie nie mieli zielonego pojęcia na ten temat. A te, które mamy są niewystarczające by zbudować pełny obraz.
Czy mamy źródła przetłumaczone na język polski?
Sagi islandzkie były i są tłumaczone na język polski. Nie sposób w tym momencie nie wspomnieć o najwybitniejszej i najbardziej zasłużonej tłumaczce Apoloni Załuskiej -Strömberg, dzięki której możemy czytać kilka, i to tych najbardziej prestiżowych i znamienitych przykładów, jak Saga o Njalu czy Saga o Egilu. To dzięki niej również możemy po polsku czytać Eddę poetycką. Co zresztą docenił rząd Islandii przyznając jej najwyższe odznaczenie tego kraju – Krzyż Rycerski Orderu Sokoła Islandzkiego, za wkład w szerzenie kultury islandzkiej. Ale również dziś sagi są tłumaczone na język polski, więc ten zbiór przekazów pisanych systematycznie się poszerza.
Jak dużo było ośrodków określanych jako emporia i czym różniły się one od słowiańskich grodów?
Mając na myśli emporia zakładam, że mowa tu przede wszystkim o punktach osadniczych, których funkcjonalność była determinowana przez rozwój dalekosiężnej wymiany handlowej. Odbywał się tam handel towarami często ekskluzywnymi, sprowadzanymi z dalekich stron. w efekcie czego widoczny jest właśnie napływ arabskiego srebra na ziemie dzisiejszej Polski. Jak wskazują badania, i dotyczy to nie tylko południowych wybrzeży Bałtyku, ale całej strefy Bałtyckiej, ten handel odbywał się nie tylko w znaczących, dużych i zorganizowany osadach jak Hedeby Birka czy Wolin, ale również w wielu, wielu, innych, które funkcjonowały przez krótki czas, a może i nawet sezonowo. Gromadziły one wówczas, tych którzy byli zainteresowani wzbogaceniem się i dorobieniem na koniunkturze, która wówczas funkcjonowała. Jeśli więc, z czymś kojarzyć powinniśmy określenie emporium, to raczej z tymi dużymi i zorganizowanymi osadami, choć pewnie nie wszystkie zasługują na tak zaszczytną nazwę
W jednej z sag bohater wybiera się walczyć ze Słowianami bałtyckimi? Czy może w niej chodzić o tzw. chąśników?
W polskiej historiografii funkcjonował, a może nawet wciąż funkcjonuje, termin chąśnicy na określenie słowiańskich wojowników walczących na podobieństwo wikingów. To znaczy tych Słowian, którzy parali się piractwem na Bałtyku. Nazwę tą możemy odnieść do bardzo lakonicznych informacji o Słowianach, którzy brali udział w paru bardzo prestiżowych bitwach z historii Skandynawii, jak bitwa pod Svold czy Fýrisvellir. Poeci opisujący to wydarzenie wspominają słowiańskie łodzie, które przypłynęły w trakcie walki. To samo dotyczy jeszcze innej niezwykle słynnej bitwy pod Hjørungavåg, która wieńczy dzieje Jomswikingów.
Czy wikingowie zapuszczali się Wisłą wzdłuż kraju?
Znów należałoby się odnieść do analogicznych przykładów z innych części Europy, gdzie w zasadzie większość rzek na kontynencie, czy na terenie Wysp Brytyjskich nie stanowiła żadnej przeszkody, a wręcz przeciwnie – były idealną okazją do tego by penetrować tereny położone w głębi lądu. Powiem szczerze, że byłbym zdziwiony gdyby skandynawskie łodzie nie pojawiały się na Wiśle regularnie.
Co możemy powiedzieć na temat badań DNA?
Odpowiedzi na to pytanie najlepiej szukać u genetyków.
Jak wyglądała wtórna chrystianizacja Haralda Surowego w obrządku prawosławnym?
Tej prawosławności Haralda to trochę się domyślamy. Trzeba co prawda brać pod uwagę możliwość, że wracając z Konstantynopola przez Ruś do Norwegii wrócił on jako ochrzczony albo w Konstantynopolu albo na Rusi. Jest tylko jedno zastrzeżenie, że są to lata 40-te XI wieku i przy wszystkich różnicach pomiędzy kościołem na Wschodzie a Zachodzie, które co prawda już wówczas funkcjonowały, nie doszło jeszcze do schizmy wschodniej i takie rozróżnienie nie musi być zasadne.
Jaki status miały kobiety wojowniczki?
Kobiety wojowniczki to zdecydowanie już od dłuższego czasu gorący temat. Podstawowy problem w tym pytaniu jest taki, że zakładamy w nim, że takie wojowniczki naprawdę funkcjonowały.
Co prawda najlepszym adresatem takiego pytanie jest doktor Leszek Gardeła, który już od dłuższego czasu bada, i to z powodzeniem, skandynawskie pochówki kobiet wyposażone w egzemplarze broni. Stało się to na bazie ponownego badania jednego z pochówków z Birki kiedy okazało się że grób wyposażony w kompletne uzbrojenie wojownika zawierał szczątki kobiety a nie mężczyzny.
Musimy brać pod uwagę przy ocenianiu tego typu odkryć, że nie mamy pewności czy pochowana osoba rzeczywiście była wojownikiem. Nie wiemy tak naprawdę czy Lagertha z serialu Wikingowie, miała swoją historyczną odpowiedniczkę. Musimy bowiem brać pod uwagę to, że broń była również symbolem społecznego statusu, symbolem władzy, a nie tylko narzędziem do walki. Niewykluczone, że dla kobiet chowanych z bronią, bądź przedstawianych z bronią w ręku powinniśmy również pamiętać o tym symbolicznym aspekcie a nie tylko o tym funkcjonalnym. Z tym zagadnieniem wiążę się dużo znaków zapytania, lecz osobiście byłbym bardzo ostrożny przed takim jednoznacznym obwieszczeniem, że posiadamy niezbite dowody na to, że w Skandynawii wczesnośredniowiecznej kobiety walczyły na równi z mężczyznami. Pomijam tutaj przekazy, które stricte możemy zaliczyć do legend, bo w mitach jak najbardziej mamy panie z bronią w ręku, jak chociażby walkirie, jednak i one za bardzo nie walczyły, a raczej zajmowały się ściąganiem wojowników z pola walki po to by zagospodarować ich na potrzeby świata mitycznego.
Jak przedstawiały się kontakty Słowian ze Słowianami Połabskimi? Czy istnieją jakieś różnice lub podobieństwa do kontaktów z tymi na ziemiach Piastów?
Od razu można wskazać jedno podobieństwo z punktu widzenia studiów czysto historycznych – w tym wypadku również cierpimy na relatywny niedostatek źródeł, ale na szczęście to nie oznacza, że nie wiemy nic. Słowianie połabscy siłą rzeczy wchodzili w interakcje ze Skandynawami, głównie z Duńczykami, albowiem byli ich sąsiadami. To Słowianie połabscy w dużej mierze i ich funkcjonowanie, nazwijmy je ustrojowe, czyli długie bronienie się przed chrystianizacją wpłynęły na zrodzenie się tego stereotypu słowiańskiego poganina, który stwarza wielkie zagrożenie dla skandynawskich chrześcijan.
Nawiązując do relacji historycznych, tak jak wspomniałem geopolityka zdecydowała o tym, że władcy duńscy podobnie jak sascy czy Piastowie, byli bardzo zainteresowani tym co działo się na Połabiu. A już nade wszystko byli zainteresowani możliwością jak największego wpływu na losy tego regionu, ze względu na jego strategiczne położenie. Najoczywistszym przejawem tego będą chociażby relacje dynastyczne w X i XI w. między dynastią Jellingów, rządzącą Danią a dynastią Obodrytów. W końcu kilku władców skandynawskich z tego okresu właśnie pośród Obodrytów znajdzie swoje małżonki.
Czy możemy mówić o jakiś spektakularnych różnicach? Nie wydaje mi się. Sądzę, że tak naprawdę, te relacje polityczne i gospodarcze, czy jakiekolwiek inne, układały się wedle podobnych uwarunkowań jak na Pomorzu i z państwem Piastów.
Czy Mieszko I był wikingiem?
Bardzo dobre pytanie i sam chciałbym to wiedzieć. Niestety wszystko co powstaje na ten temat to domysły badaczy i nic konkretnego na ten temat nie wiemy. Aczkolwiek, jeśli okaże się, że jest inaczej to fajnie! Niestety do tego momentu musi nam na to wystarczyć.
Czy Bornholm mógł być dobrą bazą wypadową wikingów?
Oczywiście wikingowie, czy to w swoich działaniach zbrojnych w Anglii, czy na terenie państwa frankijskiego, bardzo chętnie robili takie bazy wypadowe na mniejszych bądź większych wysepkach. Stamtąd też właśnie stwarzali stałe zagrożenie dla poszczególnych terenów na kontynencie. Dlatego też Bornholm z pewnością mógł taką bazę być.
W tradycji skandynawskiej Bornholm to miejsce gdzie rządził jarl, który z czasem miał być podporządkowany władcy duńskiemu, ale bardzo możliwe, że w rzeczywistości ci którzy kontrolowali Bornholm sami decydowali o sobie. Względnie jednak, podobnie jak Gotlandia, to miejsce z pewnością było zbyt cenne strategicznie, by nie brać pod uwagę, jego wagi w stosunku do tego jak rozwijała się aktywność skandynawska na Bałtyku.
W którym wieku zaczynamy dostrzegać zaprzestanie napływu Skandynawów na ziemie Piastów?
Myślę że Skandynawowie napływali na ziemię Piastów jeszcze długo po tym jak my dziś oficjalnie uważamy zakończyła się epoka wikingów. Ten ruch ludności miał z pewnością miejsce, więc o jakiejś stricte konkretnej dacie granicznej trudno tutaj mówić.
Z pewnością, co możemy powiedzieć to to, że w którymś momencie, ok. połowy X wieku, kończy się czas, który określamy jako epoka wikingów. Choć zawsze staram się przy takiej okazji przypominać, że nie wiązało się to z całkowicie inną działalnością, która miałaby być charakterystyczna tylko dla epoki wikingów. To raczej ich natężenie i skutki. Zarówno relacje handlowe, bardzo płynne relacje polityczne i wiele innych procesów i zjawisk, które obserwujemy w epoce wikingów rozgrywały się na Bałtyku jeszcze w późniejszych stuleciach, chodź już nie mówimy wówczas o epoce wikingów.
Czy Sygryda Storråda i Gunhilda ta sama osoba?
Jeśli myślimy o Gunhildzie, która miała stać się żoną Swena Widłobrodego, będącej córką Burysława, to są to całkowicie dwie różne osoby. A przynajmniej z punktu widzenia znanych nam przekazów staroskandynawskich.
Pojawiły się w historiografii takie pomysły, że Swen Widłobrody zanim poślubił Sygrydę, miał inną Słowiankę, którą właśnie w Skandynawii zwano Gunhildą. Wedle sag owa Gunhilda miała nawet urodzić dwójkę dzieci, wspomnianych na początku początku, czyli Knuta i Haralda. To wszystko wskazuje na to, że w samej tradycji skandynawskiej kwestie te nie były do końca rozstrzygnięte, co absolutnie mnie nie dziwi.
Chyba najważniejsze z tego jest jednak to, że w pamięci Skandynawów istniały postacie na tyle godne, że warte upamiętnienia już w formie pisanej. Równie ważny było to, że ci władcy z przełomu X i XI wieku, jak m.in. Swen Widłobrody mogli poszczycić się prestiżowymi małżeństwami. Co więcej, że żony otrzymujące tytuł królowych były na tyle charyzmatyczne i ważne aby odgrywać jakąś istotną rolę. Dotyczy to przede wszystkim Sygrydy, bo Gunhilda jest zasadniczo taka nijaka, po prostu była i tyle.
O wiele lepsze informacje posiadamy z kronik Thietmara czy Adama z Bremy, którzy choć też w bardzo ograniczony sposób, ale jednak opisują dla nas te relacje dynastyczne pomiędzy Skandynawami a Piastami. Co prawda zdaniem profesora Oswalda Balzera Thietmar i Adam z Bremy mówią dokładnie o tej samej osobie co sagi i o ile sama teoria na swój sposób jest ciekawa, to jednak z drugiej strony chyba parę spraw traktował dość pobieżnie. Cała historia Sygrydy jest nie tylko późna, ale na dodatek bardzo mocno obciążona, nie tylko pamięcią o wydarzeniach historycznych z przełomu X wieku, ale w ogóle funkcjonowaniem tego typu postaci w średniowiecznej skandynawskiej literaturze. Znajdziemy w niej bardzo dużo podobieństw do inny prominentnych królowych jak na przykład inna Gunhilda, żona Eryka Krwawy topór czy Ælgifu, która była konkubiną Knuta Wielkiego, postaci więc charyzmatycznych, lecz jednak nacechowanych bardziej negatywnie niż pozytywnie.
Dziękuję wszystkim za udział w tym spotkaniu. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi usatysfakcjonowany nie tylko pytających, ale i również słuchających. Zachęcam do dalszych studiów nad dziejami wczesno średniowiecznych Skandynawów i oczywiście na temat ich obecności na ziemiach dzisiejszej Polski.
Skoro liczebność Skandynawów jest mniejsza niż Polaków, nie mogli oni mieć zbyt dużego wpływu na strukturę społeczną w Polsce. Rozumiem z tego co Panowie piszą, że kontakty Skandynawów z Polską miały charakter handlowy. Historycy z muzeum wikingów w Oslo uważają, że najpierw istniała działalność rozbójniczą, która później przerodziła się w działalność kupiecką. Wiemy również, że Skandynawowie wyruszali na rozbój wtedy, gdy na przednówku brak było jedzenia. Zatem podsumowując, podróżując zostawili po sobie ślady w postaci przedmiotów produkowanych w Skandynawii, zaciągali się do armii przybocznych władców w charakterze najemników, ale skąd nagle pomysł, że mieliby wprowadzić swoją dynastię do Polski? Śladem pobytu Waregów na Rusi są między innymi równiez imiona – Igor wywodzący się od Ivara i Oleg wywodzący się od Olava. W dynastii piastowskiej brak jest takiej analogii.
W 1939 r. podczas badań archeologicznych na grodzie książęcym w Gnieźnie odkryto także charakterystyczną przenośną wikińską wagę wraz z żelaznymi odważnikami. W tym czasie naukowcom trudno było zrozumieć rolę takich zestawów wag wraz z odważnikami odkrywanych w Polsce w skandynawskich grobach (np. w Ciepłem na Pomorzu). W 1958 r. nastąpił jednak przełom, kiedy podczas badań archeologicznych w Płocku odkryto kolejny wikiński odważnik z X w. do przenośnej wagi szalkowej. Po sprawdzeniu jego wagi (24,58 g) okazało się, że dokładnie odpowiada ona wadze dziesięciu srebrnych dirhemów (2,46 g), jakie wikingowie otrzymywali w krajach arabskich jako zapłatę za słowiańskich niewolników. Oznacza to, że przeznaczeniem odkrywanych w Polsce kulistych odważników i wczesnośredniowiecznych wag szalkowych było odważanie pierwszego kruszcowego, obiegowego pieniądza w Polsce – arabskich dirhemów i ich części (tzw. siekańców, rubli). Jak pisze dr M. Jagodziński z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu: „W IX–X wieku Europa była podzielona na dwa duże obszary walutowe o rożnych strukturach. W królestwach zachodnich panowała gospodarka pieniężna z użyciem monet. Podczas zakupu i sprzedaży liczono tam monety, bite jako srebrne denary lub fenigi. Natomiast na wschód od Łaby, w krajach położonych wokół morza Bałtyckiego (nadbałtycka strefa gospodarcza okresu wikińskiego) przyjęła się gospodarka pieniężna przy użyciu odważników.” Więcej na temat na www.polskawikinow.pl