, ,

Wykopaliska (The Dig) – jak to było z odkryciem w Sutton Hoo?

|


Słowa kluczowe: , , , , ,

„Tuż przed wybuchem II wojny światowej brytyjska wdowa wynajmuje domorosłego archeologa, aby zbadał tajemnicze kopce na jej posesji. Ich odkrycie wstrząśnie całym krajem.” Tak brzmi krótka zapowiedź filmu Wykopaliska, wielce oczekiwanego nie tylko przez archeologów ale i osoby, które choć raz brały udział w rzeczywistych wykopaliskach.

Film został zapowiedziany na 2020, otrzymaliśmy go na początku 2021 r. i z tego co wyczytać można tuż po premierze, zarówno krytycy jak i widzowie nie szczędzą pochwał. Wydaje się to zaskakujące, jako że na ogół przeciętne wykopaliska archeologiczne to w 99% żmudne kopanie, przesiewanie, doczyszczanie i dokumentowanie, w 0,999% odnajdywanie zabytków masowych jak fragmenty ceramiki czy zwierzęce kości, i w 0,001% odkrycia epokowe. Jest bardzo prawdopodobne, że przeciętny dzień pracy na wykopaliskach dla osoby niezorientowanej w temacie, jest równie interesujący, co oglądanie schnącej farby. Produkcja Netflixa, na całe szczęście, koncentruje się na ludziach i fascynującej historii niezwykłego odkrycia.

Nie czuję się kompetentny do oceny gry aktorskiej, jakości zdjęć itd, tak też krytyczną ocenę filmu pozostawiam osobom zajmującym się tym na co dzień. Bardzo subiektywnie – film był w porządku, i otrzymałem to czego się spodziewałem po produkcji oznaczonej jako „biograficzny dramat”. O wiele pewniej czuję się opisując historię i znaczenie odkrycia w Sutton Hoo, oraz porównując z tym co przedstawiono w filmie. Jednak jeśli jeszcze nie widzieliście filmu a planujecie, to polecam nie kontynuować lektury tego artykuły i powrócić po jego obejrzeniu.

Basila Brown (na pierwszym planie) i J. K. D. Hutchison podczas badań w 1939 r. (fot Harold John Phillips, Domena publiczna, via Wikimedia Commons)

Historia odkrycia w Sutton Hoo

Na początek najważniejsze – film oparty jest co prawda na prawdziwej historii, ale z perspektywy osoby trzeciej, a dokładnie powieści o tym samym tytule autorstwa Johna Prestona. Basil Brown i Peggy Preston, a właściwie Cecily Margaret Guido byli prawdziwymi badaczami, choć pochodzącymi z całkowicie różnych światów. Edith Pretty naprawdę miała praktycznie na swoim podwórku zakopane niewyobrażalne bogactwa i postanowiła oddać je do  muzeum. I tak, jak to czasami bywa, do żmudnej roboty deleguje się tych najmniej znaczących, a po odkryciu każdy stara przypisać zasługi właśnie sobie.

Edith Pretty pochodziła z zamożnej rodziny, w młodości podróżując po świecie. Jako pielęgniarka brała udział w I wojnie światowej. Pośród jej szerokich zainteresowań znajdował się spirytualizm, historia i archeologia. Wraz z mężem Frankiem do domu Sutton Hoo w Suffolk przeprowadziła się w 1926 roku. Gdy Frank zmarł w 1934 r. Edith spędzając więcej czasu wokół swojej posiadłości zainteresowała się 18. niskimi pagórkami leżącymi w bezpośrednim sąsiedztwie domu. W 1937 r., w trakcie lokalnego festynu opowiedziała o nich Vincentowi B. Redstone, należącemu do paru historycznych i archeologicznych stowarzyszeń. Vincent okazując zainteresowanie, zorganizował spotkanie Edith z Guyem Maynardem – kuratorem lokalnego Ipswich Corporation Museum, w wyniku którego zaoferowano właściciele posiadłości usługi Basila Browna.

Basil Brown był synem farmera, który praktycznie od dzieciństwa interesował się astronomią i archeologią. Do wieku 12 lat uczęszczał do lokalnej szkoły, po czym po jej ukończeniu powrócił na farmę ojca, przejmując jej prowadzenie po jego śmierci. Nie był jednak w tym dobry i nie potrafił w ten sposób zarobić na życie swojej rodziny. Przez większość czasu w celach zarobkowych wykonywał różne prace dorywcze, jak pielęgnowanie ogrodów, a w wolnych chwilach pogłębiał swoją wiedzę. Samodzielnie nauczył się łaciny. Wydał jedną publikację w stylu astronomia dla początkujących, co zapewniło mu pewne uznanie, po czym ok. 1930 rozkwitło jego zainteresowanie archeologią. Współpracował on z lokalnym Ipswich Museum i Instytutem Archeologii i Historii w Suffolk przez całe lata 30′ XX wieku, biorąc udział w badaniach szeregu stanowisk archeologicznych, co z czasem przekształciło się w formę dorywczego zatrudnienia. Sam zresztą doprowadził do odkryć paru nowych stanowisk, co ostatecznie przypieczętowało wybór jego osoby jako odpowiedniej do zbadania kopców z posiadłości Edith Pretty. Jego pensja miała wynosić 30 szylingów na tydzień. Co po długich studiach i czytaniu o dziwacznym systemie monetarnym przedwojennej Anglii, przedstawia się jako rozbój w biały dzień. Na dzisiejsze funty to tak ok. £116, czyli prawie 600 zł, przy czym podobno 20 szylingów wynosiła ówczesna średnia dzienna stawka dla doświadczonego robotnika. Pomimo ciągłego postępu niektóre rzeczy w archeologii najwidoczniej nie są w stanie ulec poprawie…

Brown nie polegał jedynie na swoim doświadczeniu. Gdy w czerwcu 1938 roku rozpoczynał prace w Sutton Hoo, określając orientacyjnie ich czas trwania na 2 tygodnie, wspierał się posiadanymi książkami i raportami z badań podobnych stanowisk. Za przykład posłużyły mu badania innego kurhanu sprzed 4 lat w Warborough Hill w Norfolk i tak jak tam, założył prostokątny sondaż przebiegający przez środek kopca oznaczanego dziś numerem 3. Nie wchodząc w szczegóły, początek badań był niezbyt imponujący.

W odkryciu właściwego depozytu i odkryciu m.in. topora pomogły wskazówki Maynarda. To co zaważyło na podjęciu dalszych badań było odkrycie w Kurhanie nr 2. Natrafiono w nim na ceramikę z epoki brązu i metalowe fragmenty łodzi. Wtedy się zączeło! Muzeum w Ipswich poproszono o dokumentację z badań posiadłości Snape w pobliskim Aldeburgh, gdzie prawie 100 lat odkryto właśnie pochówek w łodzi. Następnie skontaktowano się z muzeum w Aldeburgh gdzie znajdowały się zabytki z tych badań. Szybko zorientowano się, że odkryte w Sutton Hoo nity są bardzo podobne do tych ze Snape. Na zakończenie prac w 1938 r. przebadano jeszcze jeden kurhan, jednak okazał się całkowicie przekopany i wyczyszczony przez rabusiów. W sierpniu Basil Brown został ponownie zatrudniony w Ipswich Museum i powrócił do badań rzymskiej willi prowadzonych na stanowisku w Stanton Chare.

Kto zasługuje na laury?

Odkryty topór i nity nie dawały jednak spokoju muzealnemu kuratorowi – Maynardowi, który poszerzał w międzyczasie swoją wiedzę na temat pochówków łodziowych. Na jego prośbę Brown powrócił do Sutton Hoo i w maju 1939 roku rozpoczął się drugi sezon. Tym razem do badań wytypowano największy z kurhanów, a w pracach pomagali ogrodnik i myśliwy Edith. Prace postępowały sprawnie i gdy tylko natrafiono na podobne, lecz większe niż poprzednio metalowe nity, Brown zorientował się, że mogą mieć do czynienia z pochówkiem w jeszcze większej łodzi. Osobiście pojechał na rowerze do Ipswich by złożyć raport Maynardowi. W trakcie kolejnych dni trzymając się wskazówek zalecających wybitną ostrożność w działaniu, Brown odsłonił pozostałości łodzi mierzącej 27 metrów, której wiek określono na VII w. n.e. Na całe szczęście rabusie, którzy chcieli dobrać się również do zawartości tego kurhanu poddali się nim dotarli do dachu łodzi, przykrywającego komorę grobową. Brown i Maynard spodziewali się istnienia owej komory dzięki wcześniejszym studiom literatury na temat tego typu obiektów odkrywanych w Norwegii. Uzmysławiając sobie skalę dokonanego odkrycia żaden z nich nie chciał kontynuować prac, sugerując Edith zaangażowanie British Museum i ich Wydziału do spraw Brytyjskich Starożytności.

Po spotkaniu przedstawicieli paru zaangażowanych i zainteresowanych instytucji kierownictwo nad badaniami przejął archeolog z Selwyn College – Charles Phillips. On sam o odkryciu dowiedział się już wcześniej z plotek opowiadanych w Muzeum Archeologicznym i Antropologicznym w Cambridge oraz zapytań wysyłanych do muzeum w Manx na temat wikińskich pochówków w łodziach. Sam Basil Brown miał podobno zostać początkowo odsunięty całkowicie od prac, jednak Edith stała za nim murem. Była na tyle nieugięta, że pozwolono mu kontynuować prace, lecz bez możliwości eksploracji samej komory grobowej. Dołączył on tym samym do nowo powstałego zespołu składającego się z W. F. Grimesa, O. G. S. Crawforda, oraz Stuarta i Peggy Piggotów – już wtedy autorów naukowych publikacji i wykopaliskowych weteranów. Jednocześnie z powodu różnicy poglądów, Phillips odsunął od badań Maynarda i muzeum w Ipstein.

Peggy Piggot vel Preston była pierwszą osobą, która zobaczyła błysk tego co miało się okazać niewyobrażalnie bogatym wyposażeniem grobowym składającym się z 263 zabytków. W obliczu zagrożenia wojennego skarb został wydobyty, zabezpieczony i przewieziony do Londynu, gdzie ukryto go w podziemiach metra. Brytyjskie sądy uznały, że cały skarb należy do Edith Pretty, lecz ona odrzuciła propozycją odkupienia go i w całości przekazała go brytyjskiemu skarbowi państwa. Winston Churchill chciał w podzięce za tak ogromną hojność przyznać jej Order Imperium Brytyjskiego, ale i tego odmówiła. Dziś zabytki z Sutton Hoo stanowią dumę zbiorów British Museum, a słynny hełm uznawany jest za jedno z największych dzieł sztuki w brytyjskiej historii. Złożenie go z setek maluteńkich fragmentów zajęło wiele lat wielu konserwatorom, ale niesamowite złote ornamenty, sceny walczących i tańczących wojowników, oraz smok tworzący brwi, nos i wąs świadczą o mistrzostwie rzemieślnika, który go wykonał.

Odkrycie zmieniające historię

Odkrycie z Sutton Hoo diametralnie zmieniło obraz tego, jak postrzegano w ówczesnej archeologii Anglię po upadku Imperium Rzymskiego. Zadało ono całkowicie kłam teoriom jakoby po najeździe Anglów i Sasów społeczeństwa przekształciły się z cywilizowanych i dobrze zorganizowanych w barbarzyńskich ignorantów. W pierwszej kolejności świadczyły o tym jakośćwykonania i rozmaitość przedmiotów złożonych w łodzi ukrytej pod wielkim kurhanem.

Ozdobny ekwipunek wojownika składający się m.in. z hełmu, tarczy i miecza, berło stanowiące symbol władzy, akcesoria stroju jak pas ze złotą sprzączką, zapinki, sakwa ze złotymi okuciami, a także inne przedmioty jak rogi do picia, srebrne tace, brązowe kociołki nie mogły zostać złożone w grobie byle kogo. Z kolei 37 złotych monet merowińskich pozwoliło wydatować pochowek na czasy po 625 roku. Również pochodzenie przedmiotów jest imponujące. Jako źródło motywów zdobniczych na hełmie, wskazywana jest Sri Lanka! Srebrne talerze posiadają symbole wskazujące na wykonanie w Konstantynopolu ponad 100 lat przed złożeniem ich w darze grobowym. Wielka drewniana tarcza interpretowana jest jako dar dyplomatyczny ze Skandynawii, a klamry na ramiona przypominają te noszone przez rzymskich cesarzy.

Co prawda w trakcie prac w 1939 roku uznano, że ów grób był jedynie symboliczny, czyli tzw. cenotafem. Wówczas nie udało się bowiem odnaleźć samego ciała. Jednak gdy przebadano kurhan ponownie w latach 1963-1971 ustalono, że ciało uległo rozkładowi z powodu kwaśnych gleb.

Nie tylko przedmioty mówią wiele. Naukowcy wskazują również na sam fakt, że sam proces pochówku wymagał niesamowitych nakładów pracy. Przeciągnięcie łodzi mierzącej 26 metrów z pobliskiej rzeki Deben już było nie lada wyczynem, a to dopiero początek! Wykopanie dołu, umiejscowienie statku, ścięcie drzew, budowa komory grobowej a na sam koniec usypanie kurhanu trwały albo niesamowicie długo, albo zaangażowana była bardzo duża liczba ludzi. W końcowym efekcie na płaskim terenie jakim cechuje się obszar Suffolk wielki kurhan musiał być widoczny na parę kilometrów. A o ile pochówki łodziowe znane są dobrze z Norwegii, to w Anglii są wyjątkowo rzadkie.

Kim był ów wielki władca? Wedle najpopularniejszej teorii w owym kurhanie pochowano Rædwalda. W VII w. n.e. był on królem Anglii Wschodniej, anglosaskiego państwa, którego ziemie zajmują teren dzisiejszych angielskich hrabstw Norfolk i Suffolk. Kronika anglosaska określa go mianem bretwalda (ze st. ang. władca Brytanii lub szeroki władca). Rædwald był także pierwszym królem Anglów Wschodnich, który przeszedł na chrześcijaństwo. Przyjmując chrzest pomógł w przetrwaniu tej religii podczas apostazji innych anglosaskich państw – Esseksu oraz Kentu. Najstarszym źródeł pisanym, w którym opisane jest m.in. jego panowanie jest Historia ecclesiastica gentis Anglorum (z łac. Historia kościelna narodu angielskiego) Bedy Czcigodnego z pierwszej połowy VIII w. Rædwald zmarł ok. 624 r., więc nie tylko lokalizacja ale i datowanie na podstawie zabytków, wydają się potwierdzać tę teorię.

Warto jeszcze dodać, że od razu po odkryciu wielu badaczy zauważyło rażące wręcz podobieństwa do pochówku Scylda Scefinga opisanego w „Beowulfie” – datowanym na VIII w. heroicznym poemacie nieznanego autorstwa, będącym jednym z najstarszych dzieł literatury staroangielskiej.

Historia a film Wykopaliska

Powieść, którą inspirowano się podczas produkcji filmu, została napisana przez siostrzeńca Peggy Piggott i jak to bywa przy tego typu produkcjach twórcy pozwolili sobie na pewną swobodę w adaptacji wydarzeń. Ppojawiły się wątek miłosny i czarne charaktery. Co do pierwszego to Peggy rozstała się z mężem, ale 20 lat później. A co do drugiego, to pomimo początkowych nieporozumień, Basil Brown i Charles Phillip posiadali do siebie wzajemny szacunek. Prawdziwy konflikt toczył się na froncie muzealnym – lokalne kontra narodowe. Brown niezmiennie cieszył się szacunkiem przede wszystkim wśród lokalnego środowiska naukowego. Do końca swych dni, nawet już po przejściu na emeryturę, brał udział w coraz to nowych wykopaliskach. Instytut Archeologii i Historii w Suffolk zapewniał mu stałą pensję, a ostatecznie w jego rodzinnym Rickinghall, nazwano jego imieniem ulicę. Prawdą jest jednak, że na wystawie w British Museum jego imię przez długi czas było pomijane. Na szczęście czasy się zmieniły i dziś jego historia jest świetnym przypomnieniem, że każde odkrycie jest często efektem miesięcznej, a nawet wieloletniej pracy dziesiątek osób, które często nie figurują na okładce publikacji czy muzealnych tablic. I o tym warto by pamiętał każdy prowadzący wykopaliska.

A podsumowując sam film, to każdy kto widział zapowiedź może domyślić się co otrzyma. Zawiedzeni będą wszyscy liczący na strzelaniny, pościgi lub niespodziewane zwroty akcji. Nie jest to też film dokumentalny, przybliżający nam analizy i interpretacje odkrytych zabytków lub metodologię badań. Jednak każdy moment Wykopalisk gdzie właściwe wykopaliska i towarzyszące im emocje zajmowały pierwszy plan sprawiały wrażenie wyjętych z rzeczywistości. Nic też dziwnego, bo właściwy obszar badań został wiernie zrekonstruowany na potrzeby produkcji w oparciu o dokumentację wykonaną przez badaczy. Zabezpieczenie miejsca badań w trakcie ulewy, ślizganie się w błocie, nadepnięcie na coś wartościowego na co powinniśmy zwracać uwagę, gdybanie nad kolorem gleby, konflikty co do interpretacji znalezisk oraz przede wszystkim ekscytacja z dokonanego odkrycia i trudna do wyjaśnienia postronnym osobom, fascynacja tym co było przed nami. Za każdym razem gdy te momenty pojawiały się na ekranie sprawiały, że się uśmiechałem. Lepszej rekomendacji dla dramatu biograficznego z archeologią w tle chyba wystawić się nie da.

Źródła

Redaktor naczelny AŻ | Oficjalna strona

Archeolog, doktor nauk inżynieryjno-technicznych, popularyzator. Pierwsza osoba, z którą powinno się kontaktować w sprawie patronatów i ewentualnej współpracy z „Archeologią Żywą”. Post-doc w Katedrze Antropologii Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół kultury materialnej późnego średniowiecza i wykorzystania nowoczesnych technologii w archeologii. Pasjonat multimediów i gier komputerowych. Prowadzący cyklu cotygodniowych popularnonaukowych webinarów pt. „Kontekst

Dodaj komentarz

css.php