, , ,

Masowy grób sprzed ponad 3500 lat odkryty w Słupczy

|


, , , , , , , , ,

W lipcu 2025 r. archeolodzy z Muzeum Zamkowego w Sandomierzu przeprowadzili ratownicze badania wykopaliskowe na stanowisku nr 92 w Słupczy (pow. sandomierski). Powodem interwencji było przypadkowe odkrycie szczątków ludzkich podczas prac polowych. Początkowo wydawało się, że grób został całkowicie zniszczony orką, jednak na głębokości blisko 50 cm pod powierzchnią ziemią ukazał się wyraźny zarys jamy grobowej.

Ostatecznie odsłonięto wąską komorę o długości około 2 metrów i szerokości 40–50 cm. W jej górnej części złożono cztery czaszki i fragmenty górnych partii szkieletów, w dolnej – kości długie nóg i miednice. Układ był nieanatomiczny, a część kości wciąż łączyła się w stawach, co wskazuje, że składano je wraz z tkankami miękkimi. Niektóre elementy szkieletów noszą ślady celowego rozdzielania, co może sugerować, że do grobu wielokrotnie dokładano kolejnych zmarłych, przesuwając szczątki wcześniejszych pochówków.

W grobie nie znaleziono wyposażenia, jednak w jednym z profili odkryto fragment naczynia o pogrubionym wylewie. Jego forma i technika wykonania jednoznacznie wskazują na kulturę trzciniecką – społeczność zamieszkującą Wyżynę Sandomierską w środkowej i późnej epoce brązu, mniej więcej od ok. 1800 do 1200 lat p.n.e. Podobne zbiorowe groby skrzyniowe znane są m.in. z Sandomierza, Sobótki i Wilczyc, gdzie czaszki układano w jednej części pochówku, a kości długie w drugiej. Zbliżony schemat występuje również w Dwikózach (stan. Nad Zieleńcem) i Słupczy 91, choć tam szczątki były częściowo spalone.

„Tam, gdzie dochodziło do kremacji, trudno dziś ustalić, na jakim to było etapie. Najprawdopodobniej zbierano zmarłych, których upychano do skrzyni, część mogła być ćwiartowana czy przekładana. Dla nas współcześnie jawi się to jako działania makabryczne, trwające aż skrzynia się zapełniła. Na końcu dokonywano spalenia wszystkich szczątków. Tutaj zabrakło tego końcowego aktu” – wyjaśnia Wojciech Rajpold, kierownik badań.

Nowe odkrycie jest wyjątkowe także dlatego, że w przypadku kultury trzcinieckiej na Wyżynie Sandomierskiej groby zbiorowe występują zwykle pojedynczo – jeden obiekt i wokół niego brak innych pochówków. Sytuacja w Słupczy jest nietypowa, bo w bliskim sąsiedztwie znajdują się dwa groby, w tym jeden ciałopalny. To unikalny przypadek, który może dostarczyć cennych informacji o zróżnicowaniu praktyk pogrzebowych w tej społeczności.

Kim byli ludzie kultury trzcinieckiej?

Kultura trzciniecka swą nazwę zawdzięcza miejscowości Trzciniec na Lubelszczyźnie, gdzie po raz pierwszy zidentyfikowano jej ceramikę. Rozwijała się we wczesnej i środkowej epoce brązu, obejmując obszary dzisiejszej Polski centralnej, wschodniej i południowej oraz zachodniej Ukrainy i Białorusi. Jej osady, zakładane najczęściej na żyznych płaskowyżach lessowych, były niewielkie i otwarte, a domostwa często miały formę ziemianek. Ludność zajmowała się rolnictwem, hodowlą, łowiectwem i zbieractwem.

Wytwórczość ceramiczna charakteryzowała się ręcznym lepieniem naczyń o esowatych profilach, z górną partią zdobioną żłobkami, listewkami lub guzami. Wyposażenie metalowe było raczej rzadkie i obejmowało głównie ozdoby z brązu, takie jak bransolety spiralne, naramienniki czy pierścienie.

Najbardziej uderzającą cechą kultury trzcinieckiej jest ogromne zróżnicowanie obrządku pogrzebowego. Spotyka się groby pojedyncze i zbiorowe, szkieletowe i ciałopalne, płaskie oraz pod kurhanami. Na Wyżynie Sandomierskiej do charakterystycznych form należą właśnie zbiorowe groby skrzyniowe, niekiedy otwierane wielokrotnie, w których szczątki były układane według określonego schematu. Z czasem coraz większe znaczenie zyskiwały pochówki ciałopalne, często w urnach.

Dlaczego Słupcza jest ważna?

Do odkrycia doszło przypadkowo, podczas orki, gdy na powierzchni pojawiły się fragmenty ludzkiej czaszki i kości długich. Co ciekawe, właścicielką działki jest Sylwia Mroczka z działu promocji Muzeum Zamkowego w Sandomierzu, która po konsultacjach z muzealnym działem archeologii, poinformowała delegaturę Świętokrzyskiego Urzędu Ochrony Zabytków. Szybka reakcja pozwoliła rozpocząć prace w trybie ratowniczym i uchronić stanowisko przed dalszym zniszczeniem.

Pracami kierował Wojciech Rajpold, a drugim archeologiem w zespole był Maciej Wawrzczak. W ostatnim dniu wsparcia udzielili również Kamil Dróżdż i Jan Rydel. Szczątki zostały odsłonięte, zadokumentowane i podjęte, a teren może być nadal użytkowany rolniczo – z uwzględnieniem możliwości dalszych odkryć w przyszłości.

– „Będę się starał o datowanie C14 oraz specjalistyczne analizy DNA i izotopowe. Wcześniej znaleziono tu brązową fibulę typu sarmackiego, więc nie można wykluczyć, że mamy też do czynienia z osadnictwem kultury przeworskiej. Choć brak ich charakterystycznych zabytków na powierzchni. Teren będzie monitorowany i niewykluczone, że badania będą kontynuowane, jeśli pojawią się kolejne zgłoszenia” – dodaje Rajpold.

Zestawienie wyników badań może pomóc odpowiedzieć na pytania o współistnienie różnych rytuałów w jednej społeczności oraz o to, czy różnice wynikały z chronologii, czy ze statusu, wieku lub płci zmarłych. Wyniki badań mogą znacząco poszerzyć naszą wiedzę o obyczajach i strukturze społecznej ludzi żyjących nad Wisłą 3,5 tys. lat temu.

Źródło: profil Muzeum Zamkowego w Sandomierzu (facebook.com)

Redaktor naczelny AŻ | Strona |  + Inne wpisy

Archeolog, doktor nauk inżynieryjno-technicznych, popularyzator. Pierwsza osoba, z którą powinno się kontaktować w sprawie patronatów i ewentualnej współpracy z „Archeologią Żywą”. Post-doc w Katedrze Antropologii Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół kultury materialnej późnego średniowiecza i wykorzystania nowoczesnych technologii w archeologii. Pasjonat multimediów i gier komputerowych. Prowadzący cyklu cotygodniowych popularnonaukowych webinarów pt. „Kontekst

Dodaj komentarz

css.php