, , ,

Pomiędzy rozrywką i nauką. Archeologia w grach wideo

|


Słowa kluczowe: , ,

Przez lata gry wideo postrzegane były jako trywialna rozrywka, sposób na spędzenie wolnego czasu czy młodzieżowe hobby. Dziś wkraczamy w erę gdzie zaczynają one zastępować edukację.

Rozwój branży gier komputerowych w ostatnich dekadach sprawił jednak, że dzisiaj są one czymś znacznie więcej. Funkcjonują jako areny profesjonalnych rozgrywek, platformy społecznościowe o globalnym zasięgu oraz narzędzia edukacyjne. Twórcy gier wideo przez długi czas „uciekali” w fantastyczne światy i zmyślne historie. Gracz mógł w nich przeżyć przygody, jakie w rzeczywistości byłyby niemożliwe. Od kilku lat widoczny jest jednak wyraźny zwrot ku realizmowi.

W różnych produkcjach kładzie się nacisk na odmienne aspekty rozgrywki. W produkcjach z tłem historycznym to odtwarzanie w wirtualnych światach rzeczywistych miejsc i przedmiotów. W innych są to przetrwanie w niesprzyjających warunkach czy odpowiednie wykorzystanie posiadanych surowców. Zwrot ku realizmowi znalazł również odbicie w poruszanej przez twórców gier tematyce. Wyraźnie inspirują się oni nie tylko historią, ale i archeologią. To pierwsze ma znacznie starszą metrykę, vide seria Total War czy city buildery Faraon i Zeus. Czy posiadają one jednak jakieś walory edukacyjne?

10 000 BC: łowcy i zbieracze epoki kamienia

Niezapomniane wrażenie wywołała na mnie scena polowania na mamuty z Far Cry: Primal (Ubisoft) z 2016 roku. Akcja gry toczy się w 10 000 BC w fikcyjnej krainie Oros. W scenie otwierającej tytuł, główny bohater razem z członkami swojego plemienia poluje na mamuty. Wydawało mi się to niczym żywcem wyrwane z podręczników do archeologii. Chociaż Far Cry: Primal należy uznać bardziej za dzieło fikcji, pewne aspekty rozgrywki inspirowane były osiągnięciami nauki.  Nie tylko ogólne realia, ale sposoby zdobywania pożywienia, produkcja narzędzi czy broni. Najbardziej zaimponowało mi jednak to, że na potrzeby produkcji twórcy stworzyli fikcyjny język.  Inspirowali się oni rekonstruowanym językiem praindoeuropejskim, podczas gdy większość producentów gier stawia na języki współczesne, zwykle angielski. Tylko niekiedy w udźwiękowionych narracjach i dialogach pojawiają się różne akcenty i makaronizmy. Chociaż w świetle badań naukowych język praindoeuropejski nijak ma się do górnego paleolitu, daje on w Far Cry: Primal poczucie realizmu i immersji.

W epoce kamienia rozpoczyna się seria znacznie starsza od Far Cry. Mowa o Cywilizacji od Firaxis. W tej popularnej strategii w kolejnych turach rozwijamy technologie i idee, znane nie tylko z kart historii, ale i odkryć archeologicznych. Wśród nich znajdziemy na przykład ceramikę, metalurgię czy udomowienie zwierząt. Szósta (ale i piąta) odsłona serii, od epoki industrialnej umożliwia nawet kształcenie archeologów. Owych specjalistów można wysyłać na wykopaliska archeologiczne, a odkryte dzięki nim zabytki umieszczać w muzeach. Wszystko w celu zbliżenia gracza do kulturowej hegemonii nad przeciwnikami, a co za tym idzie zwycięstwa.

Ludzie z brązu i żelaza

Strategia Dawn of Man (Madruga Works) również rozpoczyna się w epoce kamienia. Jednak w niej nacisk kładzie się przede wszystkim na epokę brązu i wczesną epokę żelaza. Zwraca uwagę zwłaszcza drzewko technologiczne. Znalazły się w nim takie detale jak warzenie piwa, wynalezienie koła czy budowa struktur obronnych i megalitów. Dzięki wznoszeniu wyspecjalizowanych warsztatów i pozyskiwaniu różnorodnych surowców, widzimy jak na przestrzeni epok zmieniały się strategie przeżycia, którymi kierował się nasz gatunek. Pomimo tego, Dawn of Man nie jest rozbudowane na tyle, aby zadowolić amatora archeologii. Po macoszemu traktuje chociażby kwestie społeczne czy religijne. To nadal jednak tytuł, na który warto zwrócić uwagę ze względu na dążenie twórców do realizmu.

W zeszłym roku prawdziwą furorę zrobił tzw. Discovery Tour z gry Assassin’s Creed: Origins (Ubisoft). Główny wątek zmagań Asasynów z Templariuszami to dzieło fikcji, jedynie inspirowane wydarzeniami historycznymi. Nie oznacza to wcale, że nie znajdziemy w nich żadnych walorów naukowych. W przedostatniej odsłonie cyklu zaimplementowano specjalny tryb edukacyjny. Składa się on z 75 interaktywnych wycieczek tematycznych po starożytnym Egipcie. Sami twórcy nazywają go „wirtualnym muzeum” i trzeba przyznać, że nazwa ta pasuje tutaj jak ulał. Discovery Tour kładzie nacisk na architekturę, ludzi i styl życia w starożytnym Egipcie. Niedawno tryb ten zawitał też do najnowszej części serii, Assassin’s Creed: Odyssey, której akcja toczy się w starożytnej Grecji w dobie wojny peloponeskiej.

Dążenie do realizmu widoczne jest też w grze Expeditions: Viking (Logic Artists). Ta wariacja na temat gry role-playing i strategii turowej przenosi gracza do początków wikińskich podbojów. Jako młody syn wodza, gracz będzie nie tylko toczył walki z innymi przywódcami, którzy łakną jego ziemi. Wyruszy też na zachód, gdzie będzie mógł dołączyć do wojny po stronie Piktów lub królestwa Northumbrii, a nawet zagarnąć wszystkie ziemie potencjalnych sojuszników dla siebie. Chociaż więcej tutaj historii niż archeologii, zagadnienia związane z tą drugą dziedziną wiedzy widoczne są na każdym kroku. W oczy najbardziej rzucają się uzbrojenie oraz architektura poszczególnych frakcji.

W tym miejscu nie sposób też nie wspomnieć o grze Ancestors Legacy, gliwickiego studia Destructive Creations. W tej strategii czasu rzeczywistego gracze mogą pokierować losami Wikingów, Anglosasów, Germanów, Saracenów i Słowian. Zwłaszcza ostatnia z wymienionych frakcji jest dla Polaków. Bo któż nie chciałby się wcielić w Mieszka I i Bolesława Chrobrego? Poza możliwością wzięcia udziału w historycznych wydarzeniach, takich jak złupienie klasztoru na wyspie Lindisfarne, bitwa pod Cedynią czy zdobycie Jerozolimy, Ancestors Legacy oferuje też w miarę realistyczne (ale nie idealne) podejście do kwestii uzbrojenia i architektury. Tak jak opisywane powyżej Expeditions: Viking.

Moda na średniowiecze

Dwa ostanie przykłady pokazują, że zainteresowanie średniowieczem było i jest wśród twórców gier wideo spore, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Wielkim zeszłorocznym wydarzeniem była premiera Kingdom Come: Deliverance czeskiego Warhorse Studios. Akcja gry toczy się w XV-wiecznych Czechach, których średniowieczny krajobraz został zrekonstruowany przez twórców z pochwały godną pieczołowitością. Nasz bohater nosi stroje i walczy bronią z epoki. Do tego dochodzą liczne mechaniki survivalowe, takie jak na przykład potrzeba jedzenia i snu. Tego typu detali jest znacznie więcej. Jeżeli bohater nie dba o czystość i naprawy stroju, jest gorzej postrzegany przez otoczenie. Z kolei troska (lub jej brak) o stan uzbrojenia może zaważyć na jego życiu lub śmierci podczas potyczki.

Skoro już o walce mowa, to należy zaznaczyć, że inspirowana była ona źródłami historycznymi. Kingdom Come: Deliverance pokazuje też zupełnie nowe podejście do konstrukcji misji fabularnych. Zadania, jakie wykonuje bohater są oryginalne, ponieważ mocno zakorzenione w średniowiecznym świecie gry. Świetnym przykładem jest misja w klasztorze, w której gracz, aby dopiąć swego ukrytego celu, przez kilka dni bierze udział w jego życiu codziennym. Razem z mnichami spożywa posiłki, modli się i pobiera nauki. Jednym z największych atutów Kingdom Come: Deliverance, poza realizmem, jest dołączona do gry cyfrowa encyklopedia Odbiorca może dowiedzieć się z niej wiele na temat życia w średniowiecznych Czechach i o średniowieczu w ogóle.

Zupełnie inne podejście do tematu rekonstrukcji archeologiczno-historycznej prezentuje Mordhau (Triternion) z bieżącego roku. Tytuł skupia się na potyczkach sieciowych maksymalnie 64 graczy podzielonych na dwie drużyny. Atutami Mordhau jest nie tylko realistycznie odwzorowane średniowieczne uzbrojenie. Podobnie jak w przypadku Kingdom Come: Deliverance twórcy wiernie ukazali różnice w stylach walki w zależności od używanej broni. Mordhau pokazuje też, jak brutalne mogły być potyczki w średniowieczu. Zwłaszcza w trybie Frontline, w którym gracze walczą o kontrolę nad kolejnymi punktami na mapie.

W stronę większego realizmu

W ciągu ostatnich kilku lat zwrot ku realizmowi w grach wideo staje się coraz bardziej widoczny. Niejako za podsumowanie tego okresu można uznać Ancestors: The Humankind Odyssey (Panache Digital Games) z tego roku. W grze wcielamy się w stado hominidów, które rozpoczyna ewolucyjną wędrówkę ku człowieczeństwu. Sprawa nie jest jednak taka prosta, ponieważ nasi bohaterowie znajdują się gdzieś po środku łańcucha pokarmowego. A afrykańska dżungla, w której toczy się akcja gry, pełna jest niebezpieczeństw. Gracz musi uważać nie tylko na drapieżniki, ale też trujące rośliny, przypadkowe złamania czy przejmujący chłód. Dodatkowo musi dbać o sen, pełny żołądek i nawodnienie.

Głównymi zadaniami gracza są przetrwanie, prokreacja i ewolucja. W zasadzie każda czynność w świecie gry prowadzi do rozwoju mózgu, a co za tym idzie, nauki nowych umiejętności. Najważniejszą z nich jest posługiwanie się dwiema rękami jednocześnie, ponieważ to właśnie dzięki niej można budować proste konstrukcje i tworzyć pierwsze narzędzia. Archeolodzy i antropolodzy stoją tutaj na pozycji uprzywilejowanej. Gra bowiem nie prowadzi gracza za rękę i wszystkie zależności odkrywa się samemu. Tytuł jest niezwykle trudny, ale też bardzo satysfakcjonujący.

Quo vadis?

Obecne trendy sugerują, że w najbliższych latach w grach wideo możemy spodziewać się jeszcze większego realizmu. Naturalnym rezultatem będzie zacieśnienie więzi z nauką i powstawanie jeszcze większej liczby tytułów inspirowanych jej odkryciami. Na koniec wspomnieć należy też o technologiach rzeczywistości wirtualnej i rozszerzonej. Pisał o nich Radosław Biel w Archeologii Żywej 3 (65) 2017. Prawda jest taka, że by zadowolić wymagania graczy sporo im jeszcze brakuje. Jednak próby entuzjastów w postaci producentów i naukowców mogą sprawić, że znajdą one zastosowanie w grach edukacyjnych. Najważniejsze jest jednak to, że wiedza naukowa może na dobre zagościć w świecie gier wideo.


Spodobał Ci się artykuł? Chcesz pomóc Archeologii Żywej? Zamów już dziś roczną prenumeratę!

Za jedyne 60 zł otrzymasz aż 4 numery z rabatem 10%. Każda kolejna prenumerata sprawia, że nasza przyszłość wydaje się bardziej kolorowa, dzięki czemu możemy poświęcić się bardziej temu co kochamy – popularyzacji archeologii. WESPRZYJ NAS JUŻ TERAZ

Doktor

Archeolog, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Interesuje się epoką brązu oraz wczesną epoką żelaza, a zwłaszcza zagadnieniami związanymi z metalurgią wspomnianych okresów. W wolnych chwilach pasjonat nowych technologii i gier wideo o zabarwieniu archeologiczno-historycznym.

CZY TEŻ W DZIECIŃSTWIE CHCIAŁEŚ BYĆ ARCHEOLOGIEM?

My od zawsze! Cześć, ARCHEOLOGIA ŻYWA to mały zespół osób kochających odkrywanie i pisanie o przeszłości. Czujemy jednak, że wciąż zna ją zbyt mało osób. Pytanie, czy chcesz nam pomóc w promocji naszej historii?

Dodaj komentarz

css.php