Kto mieszkał na ziemiach dzisiejszej Polski w pierwszych wiekach naszej ery? Skąd wzięli się Słowianie i kim byli Germanie Wschodni? Przy okazji dyskusji pod wpisem o skarbie spod Hrubieszowa padło pytanie o tożsamość ludności zamieszkującej dzisiejsze ziemie polskie w okresie rzymskim. Okazuje się, że etykietki takie jak „Słowianie” lub „Germanie” są przede wszystkim językoznawcze. Co to znaczy?
Nie należy takich etykietek automatycznie przeklejać na wszystkie aspekty tożsamości ludzkiej albo na cechy genetyczne, choć zarówno elementy kultury, jak i dziedzictwo biologiczne są często – ze zrozumiałych przyczyn – skorelowane z używanym językiem. Trudno by jednak było poszukiwać na przykład „znaczników indoeuropejskich”, porównując DNA Syngaleza ze Sri Lanki, Portugalczyka i Afroamerykanina z USA, aczkolwiek wszyscy wymienieni posługują się językami z tej samej rodziny (indoeuropejskiej). Czasem jednak trudno uniknąć takiego przenoszenia, zwłaszcza jeśli mimo zmiany języka zachowuje się ciągłość tożsamości innego rodzaju (np. Irlandczyk mówiący po angielsku nadal uważa się za Irlandczyka i za „Celta”).
Spis treści
Germanie Wschodni a sprawa polska
Języki germańskie dzielą się u podstawy swojego drzewa rodowego na dwie grupy, których drogi rozeszły się około 2 tys. lat temu: wschodnią i północno-zachodnią. Do drugiej grupy należą wszystkie współczesne języki germańskie. Uległa ona w pierwszych wiekach naszej ery podziałowi na języki skandynawskie i zachodniogermańskie; te drugie z kolei można podzielić na rozległe kontinuum dialektów wysokoniemieckich i tzw. języki ingweońskie, w swojej wczesnej historii zgrupowane geograficznie w sąsiedztwie Morza Północnego; z tej grupy wywodzi się m.in. język angielski. Trzeba pamiętać, że kiedy mówimy o „Germanach” zamieszkujących Polskę w okresie rzymskim, to nie mamy na myśli przodków Niemców, Szwedów czy Anglików, tylko wymarły wschodni odłam grupy germańskiej, dość odrębny językowo i kulturowo od pozostałych. Nawet Rzymianie, którzy w czasach Juliusza Cezara pierwsi użyli nazwy Germānī na określenie ludów Europy Północnej niebędących Celtami, nie byli pewni, jak klasyfikować mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, a w szczególności, gdzie kończy się „Germania”, a zaczyna „Scytia” (o Bałtosłowianach nie wiedzieli praktycznie nic).
Języki Gotów, Wandalów, Burgundów i innych ludów wschodniogermańskich udokumentowane są szczątkowo. Ostrogocki przekład Biblii z końca IV w., autorstwa ariańskiego biskupa Wulfili, jest jedynym większym tekstem w jakimkolwiek dialekcie tej grupy; nawet napisów runicznych z obszarów wschodniogermańskich jest niewiele i są one wyjątkowo fragmentaryczne. Domniemany reliktowy dialekt ostrogocki z Krymu (wymarły i zachowany tylko w postaci listy słów z XVI w., sporządzonej przez flamandzkiego dyplomatę), nie był bezpośrednim potomkiem literackiego gockiego; mógł też ulec wpływom niemieckim, choć zachował diagnostyczne cechy wschodniogermańskie.
Zachowane imiona wodzów i władców gockich czy wandalskich są niewątpliwie wschodniogermańskie. Na przykład król Gejzeryk (Gaisericus, germańskie *gaiza-rīk-s, o dosłownym znaczeniu ‘włócznio-władca’) zachował w swoim imieniu pragermańskie (i wschodniogermańskie) *z, które w językach północno-zachodnio-germańskich rozwinęło się wcześnie w spółgłoskę płynną utożsamioną z odziedziczonym *r (stąd nazwy włóczni w języku staro-wysoko-niemieckim, staroangielskim i staroislandzkim: odpowiednio gēr, gār, geirr). Podobne rozumowanie odnosi się do nazwy plemienia Hasdingów, do którego należał Gejzeryk, a które stanowiło część większego kompleksu etnicznego, określanego nazwą Wandalów. W nim także utrzymanie nieprzekształconej zbitki *zd jest cechą wschodniogermańską.
Przykład Gejzeryka pokazuje też ruchliwość i zmienność grup etnicznych w okresie wielkich migracji. Gejzeryk urodził się w Panonii około roku 389. Niewątpliwie znał język wandalski jako ojczysty, ale kiedy obejmował tron w roku 428, jego lud zamieszkiwał już południową Hiszpanię, skąd wkrótce pod wodzą tegoż Gejzeryka dokonał podboju Afryki Północnej. Wandalowie założyli tam potężne państwo z centrum politycznym w Kartaginie (spacyfikowane przez Bizancjum sto lat później). Podczas wędrówek przez zromanizowane obszary rozpadającego się imperium – Galię, Iberię i rzymską Afrykę – Wandalowie mieszali się z miejscową ludnością i sami ulegali romanizacji, tak jak wcześniej ulegli chrystianizacji (w odmianie ariańskiej). W państwie Wandalów większość poddanych używała afrykańskiej łaciny lub języków berberyjskich, w użyciu mógł być jeszcze nawet język punicki (wprowadzony przez Fenicjan). Gejzeryk żył wyjątkowo długo (zmarł w roku 477) i zapewne reprezentował ostatnie pokolenie mówiące po wschodniogermańsku, choć elita jego państwa nadal nosiła tradycyjne germańskie imiona i uważała się za Wandalów. Podobnie rzecz się miała ze wschodniogermańskim Wizygotami i zachodniogermańskimi Swebami w Iberii. Zachowali oni przez kilka pokoleń swoją tradycyjną tożsamość jako elita lokalnych organizacji państwowych, ulegając jednak szybkiej asymilacji językowej (i oczywiście genetycznej). A jak sytuacja etniczna wyglądała w Polsce w pierwszych stuleciach naszej ery?
Historię ludów wschodniogermańskich przed ich pojawieniem się w kręgu żywego zainteresowania Rzymian rekonstruujemy za pomocą danych pośrednich: dość niejasnych informacji przekazanych przez geografów starożytnych (Strabon, Tacyt, Ptolemeusz); ustnej tradycji plemiennej, z której korzystało kilku historyków VI w. (przede wszystkim Kasjodor i Jordanes); danych archeologicznych (bardzo pomnożonych w ubiegłych dziesięcioleciach); najstarszej warstwy toponimii (nazwy rzek, wysp itp.).
Centrum ekspansji ludów germańskich w ostatnich wiekach przed naszą erą była południowa Skandynawia, okolice Półwyspu Jutlandzkiego i wyspy zachodniej części Morza Bałtyckiego. Dość wcześnie – jeszcze przed podziałem na znane nam podgrupy językowe – ludy germańskie lub „paragermańskie”, jak Skirowie, Bastarnowie, Cymbrowie i Teutoni, podejmowały dalekie wędrówki na południe i wschód, w stronę Italii, Karpat i dolnego Dunaju; zajmowały też systematycznie teren późniejszej „Germanii” i dzisiejszej Polski. Odbywało się to kosztem ludów celtyckich, ale także innych grup indoeuropejskich, trudnych do bliższego zidentyfikowania. Dopiero w czasie podboju Galii w I w. p.n.e. Rzymianie zdali sobie jasno sprawę, że oprócz Celtów na zachodzie i Scytów na wschodzie na północy Europy żyją ludy nie mówiące ani po celtycku, ani po irańsku.
W tym czasie następował już podział germańskiej wspólnoty językowej na odrębne języki albo przynajmniej na część wschodniogermańską i północno-zachodnio-germańską. Znaczną część Polski poza Pomorzem zajmowała duża federacja plemienna znana w źródłach historycznych jako Lugiowie, związana z archeologiczną kulturą przeworską. Kultura ta rozwinęła się ok. III w. p.n.e. i być może pierwotnie obejmowała różne grupy etniczne, w tym resztki środkowoeuropejskich Celtów, jednak 2000 lat temu dominowali w niej Germanie, podzieleni na kilka plemion, ale obejmowani wspólną nazwą Wandalów (prawdopodobnie od germańskiego słowa *wandila-, oznaczającego ‘wędrowca’). W późniejszym okresie określenie Wandalowie wypiera wcześniejszą nazwę Lugiów, oznaczającą być może po prostu ‘związek, sprzysiężenie’ i spokrewnioną z germańskim słowem *leugō (goc. liuga ‘małżeństwo’) oraz celtyckim *lugijom (staroirl. luige ‘przysięga’). Lugiowie/Wandalowie utrzymywali dalekie kontakty z Rzymem poprzez handel, poselstwa i udział w wojnach na pograniczu imperium (np. w tzw. wojnach markomańskich). Wspomniany na początku hrubieszowski skarb monet rzymskich w rękach Wandalów nie budzi zdziwienia.
Na północ od kultury przeworskiej, głównie na Pomorzu Nadwiślańskim, uformowała się w I w. n.e. kultura wielbarska, z wyraźnymi wpływami skandynawskimi. Według tradycji gockiej elita społeczna Gotów przybyła ze Skandynawii i kontrolowała na południowym wybrzeżu Bałtyku terytorium nazywane przez Jordanesa Gothiskandza (germ. *gutiska-andija-, czyli mniej więcej ‘gocka rubież’). Nazwą własną Gotów było Gutans (*gutaniz) lub Gutþiuda (*guta-þeudō). W II–III w. n.e. Goci zaczęli zajmować rzadziej zaludnione tereny wschodniej Polski, częściowo wypierając z nich militarnie Wandalów. W tym czasie powstał silny ośrodek gocki w Kotlinie Hrubieszowskiej.
Dalsza ekspansja zaprowadziła Gotów na Ukrainę, stepy czarnomorskie i w okolice ujścia Dunaju. Tam wreszcie znaleźli się w bezpośrednim sąsiedztwie imperium rzymskiego i zaczęli być dostrzegani przez antycznych geografów i kronikarzy. Podzielili się także na dwa główne odłamy: Ostrogotów na wschód i Wizygotów na zachód od Dniestru. Państwo Ostrogotów rozciągało się od Donu do Dniestru. Rządziła nim ambitna i ciesząca się wielkim autorytetem dynastia Amalów. Upadło ono około roku 375, za panowania króla Ermanaryka, wskutek najazdu Hunów. Część Gotów przyłączyła się do zwycięzców, a zarówno Ostrogoci, jak i Wizygoci brali następnie bardzo aktywny udział w „wędrówkach ludów”, które doprowadziły do upadku imperium rzymskiego.
Wandalowie także w większości wyemigrowali z obszaru Polski. Po wyniszczających konfliktach z Gotami, toczonych od końca II do IV w. n.e., a także wskutek wędrówek ludów, nacisku Hunów i nadarzającej się okazji do skorzystania z osłabienia władzy rzymskiej, przenieśli się bliżej granic imperium, w Karpaty i do Panonii (na tereny znane im z wcześniejszych wypraw w czasie wojen markomańskich), a następnie wyruszyli na zachód. Jak już wiemy, zatrzymali się dopiero w Afryce Północnej.
A co ze Słowianami w Polsce?
Nie dysponujemy dowodami, że Słowianie (w sensie etnolingwistycznym) zamieszkiwali dzisiejsze ziemie Polski w czasach rzymskich, przed okresem „wędrówek ludów”. Nie oznacza to, że obszar występowania języków słowiańskich nie mógł sięgać tak daleko na zachód, jednak po prostu brak na to wyraźnych świadectw.
Indoeuropejskie grupy językowe wywodzące się z północnej części Europy, w tym języki bałtosłowiańskie i germańskie, a także italskie i celtyckie, wykazują wiele zbieżności (zwłaszcza słownikowych) wskazujących na długotrwałe sąsiedztwo i sieć kontaktów; dotyczy to jednak zamierzchłych czasów na długo przed okresem rzymskim. Zanim zaczęła się ekspansja grupy germańskiej (w ostatnich stuleciach przed naszą erą), przodkowie języków germańskich i bałtosłowiańskich byli rozdzieleni przez inne, wymarłe wspólnoty językowe, których pokrewieństw możemy się tylko domyślać, analizując na przykład najstarsze warstwy zachowanych toponimów, czyli nazw geograficznych. Należą tu przede wszystkim archaiczne nazwy wodne (hydronimy), których nie można przypisać Germanom, Bałtom, ani Słowianom. Ślady toponimii germańskiej występują na dużym obszarze Polski, natomiast wśród najstarszych nazw brak takich, które można uznać za słowiańskie. Estowie (Aesti) opisani przez Tacyta jako lud wydobywający bursztyn nad wschodnim Bałtykiem, byli z dużym prawdopodobieństem bałtyjskojęzyczni, ale nawet to jest bardziej domysłem niż solidną wiedzą.
Istnieją natomiast przekonujące dowody językowe na kontakty Słowian najpierw z ludami irańskimi dominującymi w czasach antycznych na stepach czarnomorskich (ich wpływy w I tysiącleciu p.n.e. sięgały do Podkarpacia), a następnie – na intensywne kontakty ze wschodnim odłamem Germanów, które można wyjaśnić sąsiedztwem i relacjami kulturalnymi w czasie migracji Gotów i Gepidów z północnej Polski na południowy wschód Europy. Zapożyczeniami przejętymi przez Prasłowian od Germanów w tym wczesnym okresie są między innymi tak podstawowe wyrazy ogólnosłowiańskie jak *xlěbъ ‘chleb’ (pragerm. *xlaibaz) i *melko ‘mleko’ (pragerm. *melk– ‘doić’), nie mówiąc o słownictwie bardziej wyrafinowanym, jak *userędzь‘kolczyk’ (← *ausa-xringaz, dosłownie ‘pierścionek uszny’) lub *lěkъ‘lek’ (← *lēkijaz ‘lekarz’). Także pewna liczba wyrazów łacińskich i greckich dostała się do języka prasłowiańskiego nie bezpośrednio z łaciny lub bizantyjskiej greki, ale za pośrednictwem germańskim (łac. asellus ‘osiołek’ → goc. asilus → prasłow. *osьlъ; łac. caesar jako tytuł imperatorów rzymskich → goc. kaisar → *cěsarь lub *cesarь). W drugą stronę – z języków słowiańskich do gockiego – zapożyczenia są skrajnie rzadkie: jedynym oczywistym przykładem w biblijnym gockim jest plinsjan ‘tańczyć’ (z prasłow. *plęsati). Taka asymetria zapożyczeń jest zrozumiała, jeśli jeden z języków reprezentuje bardziej ekspansywną kulturę i odgrywa rolę nosiciela innowacji cywilizacyjnych.
Mapa wpływów językowych i etymologii starych nazw rzecznych wskazuje na pierwotną lokalizację grupy bałtosłowiańskiej na wschód od dzisiejszej Polski. Przodek języków słowiańskich zajmował według tego scenariusza południowe peryferie obszaru bałtosłowiańskiego – mniej więcej dorzecze środkowego Dniepru i Prypeci. Na południu graniczył z obszarem silnych wpływów irańskich, na zachodzie zaś nawiązał kontakt z językami germańskimi w okresie ich ekspansji na południowy wschód. Kontakt ten nasilił się, kiedy wschodni Germanie osiedlili się na obszarze czarnomorskim, stając się zarazem łącznikiem między imperium rzymskim a Europą Północną. Językowych przodków Słowian z tego okresu można kojarzyć z archeologiczną kulturą zarubiniecką, która tylko nieznacznie zachodziła na współczesny obszar Polski (fragment Wyżyny Wołyńskiej), oraz późniejszymi kulturami, które wykształciły się na jej podłożu.
Ekspansja terytorialna języków słowiańskich
Ekspansja terytorialna języków słowiańskich miała miejsce w V–VIII w. n.e., po unicestwieniu przez najazd Hunów państwa Ostrogotów. Ważną rolę odegrało w niej przyłączenie się Słowian w VI w. do kolejnej inwazji ludów stepowych (Awarów) i ich udział w stworzeniu tzw. kaganatu awarskiego. Jako poddani lub sojusznicy Awarów – przy tym łatwo uniezależniający się od ich zwierzchnictwa – Słowianie byli bardzo aktywnymi uczestnikami kolonizacji Bałkanów, regionu karpackiego i Europy Środkowo-Wschodniej. Wtedy także stali się znani jako zespół grup etnicznych kronikarzom i geografom wczesnośredniowiecznym.
Już w VI–VII w. wyrósł w Europie Środkowej cały łańcuch nowych kultur archeologicznych (kultura praska i pochodne) wiązanych z obecnością Słowian i wypełniających „pustkę osadniczą” powstałą wskutek wędrówek ludów. Pustka ta nie była oczywiście absolutna. Na przykład resztki kultury przeworskiej i wielbarskiej utrzymały się mimo masowej migracji Wandalów i Gotów aż do połowy V w. Odziedziczenie przynajmniej części nazw miejscowych nie byłoby możliwe, gdyby nie kontakty ze starszymi mieszkańcami zajmowanych przez Słowian terenów, połączone z ich asymilacją językową i kulturalną, a przy okazji częściowym utrzymaniem ciągłości genetycznej. Niemniej z archeologicznego punktu widzenia między kulturami poprzedzającymi pojawienie się Słowian a słowiańskimi istnieje wyraźna nieciągłość.
Do VIII w. grupa dialektów zachodniosłowiańskich ustabilizowała się na znacznej części obszaru Polski (z wyjątkiem terytoriów zachodniobałtyjskich w Polsce północno-wschodniej), a także Słowacji, Czech i wschodnich Niemiec aż po Łabę i Soławę. Oczywiście był to fragment o wiele rozleglejszego obszaru wczesnej Słowiańszczyzny, która rozciągała się w tym czasie od Bałkanów po górną Wołgę.
Żaden naród dojrzały, pewny swojej wartości i zdolny do przyglądania się własnej przeszłości z krytycznym dystansem, nie ma powodu trzymać się kurczowo mitów o odwiecznym autochtonizmie ani dodawać sobie splendoru za pomocą urojonej, pseudonaukowej wersji dziejów, jak np. w popularnej ostatnio mocarstwowej, nacjonalistycznej mitologii „Wielkiej Lechii”. W dalekiej przeszłości odbywały się migracje grup etnicznych i ekspansja lub zanik kultur. Języki ewoluowały, dając początek nowym językom potomnym albo wymierając. Nawet Grecy czy Baskowie nie zamieszkują swoich ojczyzn od początku świata.
Prehistoria dzisiejszych ziem polskich jest barwna i w fascynujący sposób powiązana z dziejami całego kontynentu. Na przykład epickie wędrówki Gotów i Wandalów nic nie tracą na tym, że nie byli oni naszymi przodkami w sensie etnolingwistycznym. Są częścią pradziejów Polski i w tym sensie możemy ich historię uznać za część własnego dziedzictwa, tak jak Etruskowie stali się częścią historii starożytnego Rzymu, a następnie Włoch. Jesteśmy odpowiedzialni za materialne ślady ich obecności, a nasi archeolodzy mają szczególnie dobre warunki do badania tych śladów. Zachęcam zatem, żeby interesować się pradziejami bez uprzedzeń i dzielenia starożytnych ludów na „nasze” i „obce”. Prawdziwa historia jest o wiele ciekawsza niż fantazje nieliczące się z ustaleniami badaczy.
Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, językoznawca historyczny i kierownik Zakładu Języków Starogermańskich Wydziału Anglistyki UAM. Zajmuje się między innymi teorią zmian językowych i historią języków germańskich oraz indoeuropejskich.
Germania -to nazwa geograficzna stworzona przez Rzymian i dotyczy obszaru na wschód od Renu i na północ od Dunaju.Nazywanie licznych plemion zamieszkujących tereny Germanii- Germanami jest po prostu uproszczeniem które prowadzi na manowce,np. nazywanie Gotów germańskim narodem to wprost idiotyzm.
Słowiańszczyzna to MIT bez żadnego naukowego pokrycia…prawdopodobnie stworzony przez Moskali w celu łatwiejszego zapanowania nad innymi ludami.Na terenach współczesnej Polski gdziekolwiek wbijemy łopatę odkrywamy Wandalskie i Gockie artefakty.
Król Bolesław Chrobry i następcy mieli tytuły: Król Gotów i Wandalów aż do Zygmunta III.Nazwy polskich rzek: Wisła, San ,Narew ,Tanew ….słowa kluczowe w Polskim języku są identyczne z językiem Gockim ,który notabene w 60% to latynizmy…
co wy bierzecie? Czytam i nie wierzę. Ehhhh. A gdzie Alanowie, jaki był podział łupów w Rzymie, kto stanowił kawalerię, dlaczego Biznacjum tak łatwo i bezkrwawo wchłonęło państwo na Kartaginie? Serbowie to plemię lechickie. Co z aktywnością Minojczyków na terenie obecnej Polski i Niemiec wschodnich. Co z Winetą. Co z bitwą pod Tolensee w późnej epoce brązu i czyja armia genetycznie zbieżna z naszymi genami tam walczyła? Wieksza niż późniejsza armia Faraona.
Za każdym pobytem w Chorwacji mocno dziwię się, dlaczego język tych potomków germańskich podobno Wandalów tak bardzo przypomina mój własny. I w artykule znalazłem wyjaśnienie: „Ważną rolę odegrało w niej przyłączenie się Słowian w VI w. do kolejnej inwazji ludów stepowych (Awarów)”. Jak się już przyłączyli to ich miękko szeleszczący język tak się spodobał i Awarom i podbitym Wandalom, że zaczęli nim mówić. I tak zostało do dzisiaj. Gratuluję kreatywności w interpretacji faktów 🙂
A co dziwnego jest w podobieństwie dwóch języków słowiańskich jakimi są chorwacki i polski? Jednak ani oni, ani my, nie jesteśmy kulturową kontynuacją czy to Wandalów czy innych germańskich ludów. Genetycznie za to u nich pewnie można odnaleźć jeszcze większą mieszankę niż u nas, bo przecież wchodzili w skład Imperium Rzymskiego. Cytowane zdanie z artykułu opisuje, że owa inwazja przyczyniła się do rozprzestrzenienia się Słowian, jako społeczności posługujących się słowiańskimi językami (językiem?). Tylko zaraz w kolejnym zdaniu jest nawet: „Jako poddani lub sojusznicy Awarów – przy tym łatwo uniezależniający się od ich zwierzchnictwa – Słowianie byli bardzo aktywnymi uczestnikami kolonizacji Bałkanów (…)”.
Militarny podbój nie zawsze oznacza narzucanie kultury i języka najeźdźców. Germanizacja Dolnego Śląska w średniowieczu to był przecież efekt akcji kolonizacyjnych i sprowadzania przez Piastów Śląskich osadników z Niemiec, najbardziej znany w historii dziwny mariaż kulturowy Grecji z Rzymem w starożytności choć może i nie jest najlepszą analogią do Chorwacji, to świadczy, że i pokonani mają coś do powiedzenia, a jeśli Awarowie nie przykładali się do awaryzacji podbitych ludów tak samo jak inni koczownicy np. Scytowie, to nic dziwnego, że Słowianie mówili po swojemu..
Interesują mnie wiarygodne datowania stanowisk kultury praskiej. Ich charakter wskazuje na krótkotrwałość pobytu – swego rodzaju tymczasowość nawet jak na postulowaną gospodarkę wypaleniskową. Wiem, że kiedyś/lata 60-te xx wieku/ próbowano siłowo uzyskać ich łączność czasową z k. przeworską/bez sukcesów/. Wydaje się, że stanowiska praskie to raczej materialny ślad ucieczki Dulembów i Chorwatów przed Awarami w drugiej połowie VI wieku/analogia do ucieczki Longobardów/. Na większości obszarów gdzie w VI wieku wspominani są Słowianie nie ma praktycznie stanowisk praskich/są tylko pojedyncze praskopodobne naczynia w zespołach mieszanych/ np. kestely/ale praskopodobne dominują jako tzw kuchenne w okresie rzymskim w całej środkowej Europie i na Bałkanach/,znaczna część robiona bez koła lub tylko obtaczana.
„Ślady toponimii germańskiej występują na dużym obszarze Polski, natomiast wśród najstarszych nazw brak takich, które można uznać za słowiańskie.”
Stwierdzenie to jest oczywiście prawdziwe, ale na tej samej zasadzie prawdziwe będzie również takie stwierdzenie:
Ślady toponimii słowiańskiej występują na dużym obszarze Niemiec, natomiast wśród najstarszych nazw brak takich, które można uznać za germańskie.
Fajnie jak podałbyś jakiś przykład.
„Nie dysponujemy dowodami, że Słowianie zamieszkiwali dzisiejsze ziemie Polski”
Otóż takie dowody mamy. Entropologia, oraz dna.
Od wielu lat poszukuję choćby jednego dowodu na ISTNIENIE bytu pod nazwą Słowianie i jakoś nie mogę natrafić…
NIKT nie wie kto to ,co to i skąd się wzięło…Nie istnieje DNA Wikingów,Germanów …czy Marsjan.Jedynie fantasmagorie .Tereny współczesnej Polski zamieszkiwali od Wisły na zachód- Wandalowie/Gepidowie a na zachód Goci nazwani Ostrogotami czyli wschodnimi Gotami.To fakty potwierdzone starożytnymi mapami, pracami historyków oraz co najważniejsze odkryciami archeologicznymi-w tysiącach.
Drodzy komentatorzy zastanawiające jest dlaczego liczni propagatorzy wędrówki ludów zasłaniający się tzw etnosem nie zadają sobie prostego pytania, a mianowicie: Jak silny tożsamością kulturową musiał być lud zamieszkujący ziemię dzisiejszej Polski, aby zapożyczając z wielkim upodobaniem do swojego języka słowa z języka gotów , germanów i innych przybyszów zachował przez tysiąclecia odrębność językową? Być może Słowianie nie biegali z mieczem po Europie czym zasluzyliby na rozdział w rzymskiej historii, ale właśnie poprzez nieustępliwe trwanie we własnej ziemi osiągnęli sukces zasiedlając niemal trzy czwarte dzisiejszej Europy. Ci co tęsknią za pierwszymi stronami traktatów historycznych niech nadal utożsamiają się z germańskiej wikingami i innymi przemijającymi akcjami.Mnie wystarczy, że mój genetyczny przodek odciskał upleciony z łyka sznur na glinianym garnku i pukal się w głowę widząc jak obok niego z wywieszonym ozorem przebiega historia, czego i wam życzę. Krzysztof.
Na początku było słowo, a wtedy zaczyna się słowiaństwo innymi słowy PISMO ŚWIATA, słowotwórstwo i zabawy słowem i słowniki. To czasy kiedy słowo i język się pielęgnowało – oratoria, a szlachta znała 3-4 języki. Głowacki czyli Prus, Czesio Niemen, Adam Mickiewicz z białej rusi rozwalił system „Litwo, ojczyzno moja” 40 i 4mln ludzi uczy się tego na pamięć i dziwią dziewuszki jak dziwisz, bo yiddish to język niemiecki. Później przy dziesiątkach instrumentów, których wystarczy wyobrazić sobie proces powstawania jednego ile pokoleń szlifowania, żeby osiągnąć piękno dźwięku, potem skoordynowania przy takim samym procesie tworzenia ubioru aby zatańczyć Poloneza.
Dzisiaj natomiast wrócili do lasu aby wyznawać ogień i przesilenia słońca, ale wiedzą to tylko dlatego, że ktoś spędził tyle dni ile gwiazd na niebie i połączył te kropeczki i obliczył potem zaczął wyliczać na cały rok, pro-rok czyli kalendarium, aby potem kalendować z info co i kiedy będą zboża zbierać by potem rzucić to na Barke na rzece do Portu, a tam do zbożnic – silosy takie, a wtedy było Królestwo Zboża 🙂
Co się stało, żeby chleb, ale jest chlew – Babel, czy Wawel?
Walka serca i rozumu jak w reklamie – fifirifiri – jedyneczke z przodu trzeba wymazać 🙂
Ani słowa o Wenedach, a to oni sa Przodkami Słowian Zachodnich.
Wenedowie to Wandalowie.
Panie Adrian Leszczyński to Pan piszesz bzdury , jest Pan opłacony przez sektę Opus Dei , którym zależy aby etnos germański wyplenić ze społeczeństwa polskiego – a wszystko przypisać Słowianom !
Kto mieszkał na ziemiach dzisiejszej Polski w pierwszych wiekach naszej ery? Skąd wzięli się Słowianie i kim byli Germanie Wschodni? To są ciekawe pytania. Najnowsze badania genetyczne jednak pokazują, że Germanie znów mogli zawłaszczyć komuś nazwę jak to było z Prusami
Odpowiedz jest prosta: należy śledzić odkrycia archeologiczne na terenach Polski. I tak: gdziekolwiek wbijana jest łopata to znajdujemy artefakty ,cmentarze ,ba nawet nekropolie (koło Sanoka np.) Gotów i Wandalów -tych sanktuarium nad Pilicą…Polecam turystykę archeologiczną ,np. Węsiory ,muzeum w Odrach etc.
PS
W ok 1100 Comesem Mazowsza był z nadania Bolesława Krzywoustego Magnus Haraldsson…jego grób odnaleziono podczas prac arch. już w 1966 roku…
jest wysoce prawdopodobne że Goci nie przyszli do nas ze Skandynawii…byli tu już gdy w Skandynawii jeszcze nie dało się żyć a ich kolebką jest Mazowsze
Weneci/Wenedowie są ściśle powiązani z Wandalami. Sam fakt że „ewakujący się Wandalowie” mieli by postanowić nazwać nowych przybyszy Wenetami/Wendami…lub Wandalami, jak sam Helmold, to oczywiście bzdura. Nie-slowianscy historycy z dawnych czasów po prostu często przezywali Słowian na swoje wersję. Tak jak Sturlasson pisze o Tove Obodrzycka czy Geira z Wendlandii. Prawdziwe słowiańskie imiona nam nie są znane. Gocki król Radogoszcz/Radagaisus napewno nie był Niemcem. (Szwedzki średniowieczny historyk Olaus Petri pisze: „powiadają że w najstarszych czasach Goci mówili językiem Wendów (słowiańskim). U Herulów występują królowie Wisimir, Witosław, Wiesław i Mieczysław. Ja nie wiem czy Wielka Lechia istniała, ale lud był ogromny i do dziś jest największą grupą etno-lingwistyczną w Europie. „Polacy”, czyli Wenedowie zamieszkiwali kiedyś większość Europy. Np Danie i południe Szwecji, niestety o tym człek się nie dowie od polskiej akademii. Albo że francuska tradycja wspomina o spustoszeniach Gallii przez króla Kraka, i nawet miasteczko jest nazwane po nim! https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=170700431682051&id=105383538213741
Dodam że ostatni „germanski król Wandalów”, ktory jest szeroko opisywany jako Gelimer, w rzeczywistości nazywal się GILAMIR https://images.app.goo.gl/vVNqRe79vUMjbTXM9 mamy też problem z Ariowitem, królem Swewów („swoich”) lub ostrogockim Valamirem rzekomym „Valamerem”. Powiem też że we wiosce Wróble na Kujawach właścicielem po bitwie pod Płowcami został niejaki Falamir/Valamir. Niedaleko pod Brześciem Kujawskim jest też Falborek. Więc imię nam znane. Nie rozumiem czemu polska Akademia nie podąża za tymi wątkami.
To fakt. Za 1000 lat jakiś nawiedzony germanofil lun jemu podobny (jak autor tego artykułu) kłamliwie stwierdzi i ukryje inne fakty lub je zniszczy, że w pierwszej połowie XVIII wieku na terenach dzisiejszej Polski rządził król zwany August II Mocny, Niemiec z Saksonii a później jego syn. A zatem wszyscy jego poddani to zapewne też Niemcy, bo przecież nie Polacy bo jakże to, wybraliby by Niemca na króla. Tak właśnie zakłamuje się historię, że zataja się pewne fakty a inne się ukazuje i przypisuje im się jedyną słuszną tezę, najczęściej zgodną z panująca w danej chwili władzą. Tak było, jest i będzie a Niemcy w historii Europy są jednymi z najbardziej fałszującym dokumenty plemieniem, wg ich zasady, że historię tworzą zdobywcy. A autor artykułu w prostej linii jest uzależniony od zachodnich uniwersytetów bo tam wykłada i zarabia „prawdziwe pieniądze” a głównie w Niemczech i Austrii czyli „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia” czyli Kto płaci ten wymaga.
W imieniu Stowarzyszenia Normanistów Polskich dziękuję, Panie Piotrze, za świetny artykuł, i to w czasopiśmie, w którego redakcji sam kiedyś zasiadałem (polecam mój wywiad w AŻ ze Zdzisławem Skrokiem. który zatytułowałem „Wandalowie i Goci-nasi przodkowie?” M Kryda, Archeologia Żywa 14 (3 (43)), 20-23). Czy nie sądzi Pan, iż na przełomie XIX i XX w. wiedza o szczególnym udziale Gotów w powstawaniu państw czasów wczesnego średniowiecza na ziemiach polskich była znacznie większa niż do tej pory sądziliśmy. Przecież Aleksander Brueckner w swej pomnikowej publikacji „Starożytna Litwa” (1901) pisał:
„Oręż obcy zamącił ciszę wiekową; przez całe trzy wieki panowali Gotowie nad krajami bałtyckimi, nad Finami i Litwą, później i nad Słowianami. Źródła historyczne i podania narodowe skąpią szczegółów; można by je o myłki i przechwałki posądzać, gdyby ich nie potwierdzały dobitnie świadectwa językowe (archeologiczne tu pomijamy znowu umyślnie). Pokazuje się, że Słowianie, Litwa i Finowie zapożyczyli od Gotów wyrazy, liczne i ważne, dowodzące napływu nowego, odmiennego, wyższego żywiołu. Tajemnica powodzenia Gotów zawiera się w dwu słowach, jakie podbite narody od nich przyjęły: Kuningas i mekus, król (Konig, nasze ksiądz z kniąg, tj. książę, litewskie Kuningas, fińskie i estońskie kunigas, wockie kunikas) i miecz (fińskie miekka). To, do czego Słowianie i Litwini po wiekach dopiero (…) doszli, skupienie siły szczepowej w jednym ręku, zdanie się na króla – wodza, owe ich, już u Tacyta wyróżnione, erga reges obsequium, powolność względem królów i lepsze uzbrojenie (miecz obosieczny i inne), zapewniły przewagę Gotów”.
Czyli co historia, alias robienie z najwaleczniejszego ludu w historii, „naukowo” najtchórzliwszego ludu i bez mała „trzodę bezbronnych owieczek”… który boi się własnego imienia. Inaczej ciąg dalszy robienia z Polaków głupków…
ps. co panie Piotrze powie nam o ludzie o nazwie Boranie; (Zosimo2260 arriva a dire che i Borani, i Goti, i Carpi)
„Lougoi-Bouroi czyżby zniknęli oczywiście, że nie ok 250 roku 31.1. „Boranowie, Goci, Karpowie, Urugundowie, ludy mieszkające nad Dunajem, niszczyły wszystkie rejony Italii i Ilirii, przewracając wszystko do góry nogami,9…)”
Co do Wandalów, to zastanawiające jest to, iż wszystkie dawne źródła pisane łączą ten rzekomo wschodniogermański lud ze Słowianami. Żadne zaś źródło pisane nie łączy Wandalów z jakimkolwiek współczesnym czy średniowiecznym ludem „germańskim”.
Mało tego: najnowsze badania genetyczne stwierdzają ciągłość zamieszkania ziem polskich od okresu starożytnego (a nawet wcześniejszego) po czasy współczesne. Zatem stare źródła pisane zdają się nie kłamać łącząc starożytny lud (Wandalów, ale też Wenedów) ze średniowiecznymi Słowianami, w tym i z Polakami. Genetyka wspiera te zapisy, bo wykazuje ciągłość biologiczną, czyli ciągłość zamieszkania ziem polskich przez tę samą ludność biologiczną (genetyczną) od co najmniej starożytności po czasy współczesne. Te konkretne dane przeczą wymysłom prusackiej archeologii, która na podstawie sposobu wytwarzania garnków uznała tendencyjnie, że między okresem starożytnym, a średniowieczem doszło do masowej fizycznej wymiany ludności. Gdyby tak było, to nie byłoby silnej ciągłości genetycznej na ziemiach polskich, a niestety dla allochtonistów jest 🙂
Pisanie w Roku Pańskim 2020 o ekspansji Słowian na teren Europy Środkowo-Wschodniej w V – VIII w. jest nie tylko śmieszne, ale wręcz żałosne. Ośmiesza autora, który pisze podobne brednie sprzeczne z najnowszymi ustaleniami nowoczesnych dziedzin nauki. Co mnie tym bardziej szokuje – uczelnia autora tych zdezaktualizowanych archaizmów. Wszak to właśnie UAM najsilniej odcinał się od tych kossiniacko-godłowszczackich fantazmatów. Niestety takie mamy „kadry” uczelniane. Przez pisanie tego typu bzdur akademicy nie cieszą się zbyt poważnym uznaniem.
Miło Pana znów czytać Panie Adrianie i wielce cieszy, że nieustannie stoi Pan na straży najnowszych ustaleń nowoczesnych dziedzin nauki. Byłbym wdzięczny za przypomnienie autorów i tytułu publikacji z wynikami badań genetycznych, które stwierdzają ciągłość zamieszkania ziem polskich od starożytności po czasy współczesne. Choć z pewnością nikt nie pragnie twierdzić, że w miksie genetycznym jakim jest dzisiejsza Europa nie mamy w sobie pozostałości po pierwszych jej mieszkańcach, i drugich, i trzecich itd. Byłbym równie wdzięczny za przypomnienie Czytelnikom jak ma się taka ciągłość genetyczna do ciągłości kulturowej, którą to de facto mamy na myśli pisząc o Słowianach.
Witam Panie Radosławie,
Miło mi Pana znów powitać, jednocześnie przepraszam za moje emocjonalne i krytyczne wpisy pod adresem artykułu pana P. Gąsiorowskiego, ale naprawdę ciężko się to czyta. Prosił Pan o informacje genetyczne stwierdzają ciągłość zamieszkania ziem polskich od starożytności po czasy współczesne. Otóż tak na szybko podaję kilka linków z tym związanych. Zacznę od strony księdza Stanisława Pietrzaka, gdyż tam jest dużo informacji na temat genetycznego obrazu ziem polskich od zamierzchłych czasów po czasy współczesne. Tu jest artykuł księdza na ten temat:
http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/polacy_korzenie.htm?fbclid=IwAR3Sl_6K5hOlbhklPvnV68MuykQwTf5EPdR9lII3nnD36NZRTp-xX5TOQO4
Poza tym polecam dwa dość świeże artykuły biologa, dr Magdaleny Kawalec-Segond:
https://tygodnik.tvp.pl/40950141/slowianie-antropologiczny-smietnik-czy-najbardziej-wierni-genetycznemu-dziedzictwu-europy
Tu najnowszy artykuł pani Kawalec-Segond napisany wspólnie z A. Martyką – administratorem zajmującym się programem genetycznym. Warto wspomnieć, że większość poglądów z tego artykułu pokrywa się z tym, co sam pisałem już kilka lat wcześniej:
https://tygodnik.tvp.pl/48450505/baltoslowianie-sa-genetycznie-najblizsi-ariom-a-co-maja-wspolnego-z-indyjskimi-braminami
Poza tym polecam moje artykuły, w przypisach których podane są prace naukowe, wywiady i artykuły na wspominany przez Pana temat. Szczególnie mój ostatni, najnowszy artykuł zawiera w czterech pierwszych przypisach te publikacje:
https://bialczynski.pl/2020/05/24/adrian-leszczynski-kirgizi-i-spor-o-pochodzenie-slowian/
Inne artykułu o genetycznym obrazie Europejczyków, Słowian i Polaków zawarłem w poniższych artykułach (proszę też zwrócić uwagę na przypisy, gdyż są bardzo istotne, bo na nich oparłem swoje wnioski):
https://bialczynski.pl/2017/11/23/adrian-leszczynski-genetycy-na-tropie-pochodzenia-europejczykow-czesc-1/
https://bialczynski.pl/2017/12/06/adrian-leszczynski-genetycy-na-tropie-pochodzenia-europejczykow-czesc-2/
https://bialczynski.pl/2018/09/10/adrian-leszczynski-genetycy-na-tropie-pochodzenia-europejczykow-czesc-3/
Te artykuły też warto przeczytać, aby mieć nieco szerszy obraz pochodzenia Słowian i Polaków:
http://www.taraka.pl/jezyki_slowianskie_a_haplogrupa_R1a1
https://bialczynski.pl/2017/01/17/adrian-leszczynski-krotka-historia-rodu-genetycznego-r1a-2/
http://www.taraka.pl/jezyki_indoeuropejskie_a_genetyka
Panie Adrianie, chodziło mi o publikacje naukowe, tzn. opublikowane w naukowym, recenzowanym periodyku, w których prócz wyników badań umieszczane jest cały szereg innych ważnych informacji jak stan badań, metodologia czy metody i materiały.
W bibliografii dokładnie to otrzymujesz
W jakiej niby bibliografii?
Wasze artykuły @Biel i Gąsiorowski
Kiedy wy sprzedawczyki spakujecie się na śmietnik historii? Mam nadzieję, że szybko, bo wam w tym pomożemy. Fajnie, że można chociaż zobaczyć wasze gęby, bo jesteście pośmiewiskiem.
Jak zawsze doceniam konstruktywną krytykę. Bardzo dziękuję za cenne słowa wyraźnie nie tylko podkreślające zasadniczość Pańskich argumentów przeciwko temu co opisano w artykule, ale również Pański wysoki poziom kultury osobistej!
Tekst całkiem ciekawe napisany. Można pogratulować, nawet z pewnymi zastrzeżeniami, co do identyfikacji Wandalów z Lugiami i kulturą przeworską, ale o tym można by dyskutować. Mam natomiast pytanie do Profesora Gąsiorowskiego jako do językoznawcy germanisty. Czy model zakładający wyróżnienie z języka protogermańskiego dwóch odrębnych grup: wschodniej (gocka) i północno-zachodniej (skandynawskie i kontynentalne) jest jedynym możliwym modelem rozwoju tej grupy indoeuropejskiej. Czy możliwy jest inny model zakładający, że tzw. języki wschodniogermańskie (gocki) to po prostu znana tylko z gockich zabytków wcześniejsza faza rozwojowa języków germańskich. Czy ówczesny język zabytków runicznych z Jutlandii i Skandynawii z IV, V, VI w. wykazuje już regionalną odmienność od gockiego? I co z tezą Mańczaka, że najbliższym krewnym gockiego wśród dialektów i języków germańskich jest dziś bawarski?
Autorowi radzę zapoznać się z pracą Frederika Kortlandta, profesora lingwistyki deskryptywnej i porównawczej uniwersytetu w Lejdzie z 2018 r., „The expansion of the Indo-European languages”. Jego zdaniem, „Basen Karpat [Panonia] był ewidentnie kolebką kultury sznurowej, gdzie potomkowie Yamnaya zmieszali się z lokalnymi rolnikami, zanim udali się na północ. […] Te [dwie społeczności] mogły stać się przodkami Bałtosłowian”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że holenderski profesor opisuje wydarzenia z okresu zaczynającego się 3 200 lat p.n.e. i wskazuje Panonię jako punkt wyjściowy procesu, który miałby stworzyć wspólnotę bałtosłowiańską. Dalej Kortland zauważa: „Nie ma dowodów na wcześniejsze kontakty między ludami germańskimi i słowiańskimi i nie ma śladów wcześniejszej obecności germańskiej na wschód od rzeki Łaby. Wydaje się, że Bałtowie nigdy nie mieli bezpośredniego kontaktu z plemionami germańskimi, ponieważ nastąpiła migracja lechicka [w oryginale: ‚Lechitic (Polish + Pomoranian + Polabian) migration’] na północny zachód”. Holenderski lingwista przytacza też ustalenie swojej rodaczki Saskii Pronk-Tiethoff , slawistki z także lejdejskiego uniwersytetu, że nie ma zapożyczeń protogermańskich w języku prasłowiańskim oraz dodaje od siebie, że Goci nigdy nie mieszkali nad brzegiem Bałtyku. Natomiast wspólne słownictwo w mowie Bałtów i Słowian kształtowało się pomiędzy Sanem i Wisłą niezależnie od języków używanych na zachód od Łaby. Według pracy Kortlandta, teren między Wisłą a Łabą w czasach powstawania kultury sznurowej zajmowali Wenedowie („Venedi/Venethi”). Dzięki nim w językach indoeuropejskich miał znaleźć się zasób słów wspólnych dla indosłowiańskich i italoceltyckich, nie pochodzących z tych języków. Pisze, że „możemy następnie zidentyfikować ekspansję wenedzką wraz z rozprzestrzenianiem się horyzontu kultury sznurowej„. Jednocześnie Kortlandt wnioskuje, że ekspansję wenedzką (z III tys. p.ne.) można kojarzyć z rozprzestrzenianiem się kultury sznurowej i migracją bałtosłowiańską na Zachód w ramach wspólnego kompleksu kulturowego.
Teraz legenda światowej lingwistyki – były prezes „Atlas linguarum Europae” przy UNESCO i konsultant IBM ds. zaawansowanych badań w dziedzinie lingwistyki komputerowej. Były (zmarł w zeszłym roku) profesor uniwersytetu w Utrechcie – Mario Alinei. W pracy „The Slavic Ethnogenesis in the framework of the Paleolithic Continuity Theory” pisze:
„Całkowicie absurdalna teza o tak zwanym 'późnym przybyciu’ Słowian do Europy musi zostać zastąpiona przez scenariusz słowiańskiej ciągłości od paleolitu, a wzrost demograficzny i ekspansję geograficzną Słowian można wytłumaczyć o wiele bardziej realistycznie, poprzez nadzwyczajny sukces, ciągłość i stabilność neolitycznych kultur Europy Południowo-Wschodniej (jedynych w Europie, który spowodowały powstanie telli)”.
Włoski lingwista stwierdza też:
„Jak możemy zaakceptować ideę o przybyciu Słowian do Europy Środkowej i Południowej we wczesnym Średniowieczu z bagien Prypeci? Późne pojawienie się Słowian to hipoteza fantastyczno-naukowa. Ta hipoteza nie należy do poważnego naukowego myślenia. Czy taka niefortunna teza mogłaby być poważnie rozwinięta w XXI wieku, wraz z postępem dokonanym w tak wielu dziedzinach naukowych, jak archeologia, antropologia, językoznawstwo ogólne? I to bez jednego dowodu?”
Alinei przeprowadza dowód na odsłowiańskie pochodzenie germańskiej nazwy „land” – ziemia. Kluczową rolę (w opanowaniu przez słowiańskich rolników ziem polskich) wyznacza kulturze lendzielskiej. Miała ona upowszechnić rolnictwo na północ od Panonii. Przeprowadza analizę starosłowiańskiego wyrazu „lędo” oznaczającego wolną ziemię (do zasiedlenia i uprawy). Następnie przytacza pochodzące od tej formy nazwy Polaków w kilkunastu, różnych językach – z powszechnie znanymi: ruskim Ljach, węgierskim Lengyel, ale także z arabskim Laudzaaneh i tatarskim Lah. W końcu z tego samego źródłosłowu wywodzi germańskie land (ląd). Tak więc upowszechnione przez Słowian określenie zdatnej do uprawy wolnej ziemi, świadczy o kierunku ekspansji rolnictwa i dowodzi pierwszeństwa Słowian. Podobnie wywodzi od prasłowiańskiego określenia piwo „olŭ” współczesne angielskie „ale” (piwo górnej fermentacji przygotowywane z udziałem drożdży), co dowodzi kto od kogo nauczył się tej technologii. Również „żyto” (prasłowiańskie „rŭžĭ”, staropolskie „reż”) było źródłem angielskiego „rye”. „Mąka” to także patent słowiański – od „mielivo” powstało niemieckie „mehl”. Świadczy to o tym, kto kogo uczył mielić zboża. Natomiast od słowiańskiego „ser” Alinei wyprowadza łacińskie „serum” (serwatka) co sugeruje skąd Rzymianie poznali serowarstwo – nic dziwnego, biorąc pod uwagę odkrycie pierwszych śladów serowarstwa na Kujawach. Podobną analizę przeprowadza włoski lingwista co do narzędzi rolniczych, dochodząc aż do form pochodnych we współczesnych językach romańskich i germańskich. Angielskie określenie kamienia (stone) pochodzi od słowiańskiej nazw kamiennego muru – „ściana” (czeskie „stena” > niemieckie „stein”). Zresztą nie tylko kamienne ściany Germanie mieliby przejąć od Słowian, ale w ogóle umiejętność budowy osad ludzkich. Słowiańskie grad/gard/grod to źródło germańskich gards/garðr.
To tylko pierwsze z brzegu przykłady lingwistyczne (bowiem autor powyższego artykułu jest lingwistą). Są jeszcze dociekania językoznawców polskich, jak Witold Mańczak. I nade wszystko są wyniki paleogenetyczne wskazujące na zamieszkiwanie przodków współczesnych Polaków od Łaby do Bugu co najmniej od III tys. p.n.e. Wystarczy przytoczyć wybitnego amerykańskiego profesora Uniwersytetu Stanford, Petera Underhilla, który najliczniejszą haplogrupę współczesnych polskich mężczyzn lokuje w Odrowiślu od kultury świderskiej. Liczne późniejsze prace międzynarodowych zespołów genetyków potwierdziły, że posiadacze haplogrupy R1a są głównymi nosicielami języków indosłowiańskich.
Tak więc komentowany artykuł jest co najmniej archaiczny i prezentujący – cytując Alinei’ego – hipotezy nie należące do poważnego naukowego myślenia.
Praca Underhilla jest od co najmniej 5 lat, całkowicie nieaktualna, Underhill zresztą nie opierał się na kopalnym DNA, tylko na podstawie współczesnej mapy genetycznej, próbował odtworzyć jak to wyglądało w przeszłości. Cóż, mylił się. W 2015 opublikowano dane kopalnego DNA w pracy W. Haaka „Massive migration from the steppe is a source for Indo-European languages in Europe” która to praca udowodniła że ludy mówiące językami indoeuropejskimi (ale nie słowiańskimi, germańskimi, czy celtyckimi, bo te etnosy jeszcze się nie ukształtowały) przyszły do Europy w późnym neolicie. Przez następne 5 lat, opublikowano tyle danych kopalnego DNA że w zasadzie nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Najstarsze znalezione r1a1 są z Europy wschodniej, takie są fakty.
Językoznawstwo to dla mnie czarna magia, ale… jeżeli Alinei łączy Słowian (Prasłowian) z kulturą lendzielską, to CAŁKOWICIE nie zgadza się to z dostępnymi danymi DNA. Na 9 przebadanych szczątków mężczyzn, którzy należeli do tej kultury, nie ma ANI JEDNEGO r1a1, trzech miało haplogrupę H, dwóch I, reszta to G2a2a1, J2a, C oraz E1b1b1a1b1. A więc haplogrupy charakterystyczne dla Azji, Bliskiego Wschodu czy południa Europy. Można więc olbrzymią pewnością założyć, że genetycznie ze Słowianami (ani Indoeuropejczykami) nic wspólnego nie mieli. Tak więc to raczej dyskwalifikuje pracę Alinei .
Kilka uwag o nowszych ustaleniach genetyków (niż zespołu Haaka z 2015 r.).
Próbki kopalnego DNA z cmentarzyska w Serbii przeanalizowała w swojej dysertacji „Palaeogenomic and Biostatistical Analysis of Ancient DNA Data from Mesolithic and Neolithic Skeletal Remains” Zuzana Hofmanova w 2016 r. Stwierdziła, że próbki z Vlasac, datowane na 7 400–6 200 p.n.e. wykazują podobieństwo do genotypów dzisiejszych populacji znad środkowego Dunaju. Jednak szczególnie populacje z północnej i wschodniej Europy – zwłaszcza Litwini – wykazują najwyższe podobieństwo. Hofmanova nie uwzględniła w swoich analizach populacji polskiej, ale biorąc pod uwagę jej dzisiejszą autosomalną bliskość z litewską, to współcześni mieszkańcy Polski byliby równie podobni Vlasac co Litwini. Wśród mezolitycznych haplogrup męskich z Vlasac wyodrębniono R1 oraz I2, a dla próbki 37. wskazano R1b. Natomiast w żeńskich haplogrupach przeważały U5a i U5b. Wszystko to geny typowe dla północnoeuropejskich łowców-zbieraczy od paleolitu. Dodam, że część danych, na których opierał się Haak z zespołem może być wątpliwa. Wynikać to może z wymagań wysokiej jakości próbek niezbędnej do wydobycia męskiego Y-DNA. Np. przywołany przez Haaka w 2015 r., jako mężczyzna z R1b z Obłaczkowa (ok. 2800 p.n.e.), został zweryfikowany przez zespół Heleny Malmström („The genomic ancestry of the Scandinavian Battle Axe Culture people and their relation to the broader Corded Ware horizon” ) w zeszłym roku, jako… kobieta. Nie zakwestionowano zaś innej próbki z tego stanowiska jako R1a.
Jeszcze starsze od tych próbek z Vlasac, bo sprzed 14 tys. lat, jest R1b z północnych Włoch, a także R (jakość próbki nie pozwoliła na bezsprzeczne ustalenie czy to R1, R1a lub R1b) z wschodniej Francji (ok. 12 tys. lat temu). Dane te podał m.in. zespół Iaina Mathiesona w 2017 r. w pracy „The Genomic History Of Southeastern Europe”. Przedstawiciele rodu R1 na pewno więc byli wcześniej w Europie niż nosiciele mutacji tej haplogrupy, których szczątki odkryto na stepach czarnomorskich.
Dalej, w pracy „Human Auditory Ossicles as an Alternative Optimal Source of Ancient DNA”, zespołu Kendry Siraka z 25 lutego br., znalazła się próbka z Y-DNA datowana na okres 3 500-3 000 lat p.n.e. z północnej Rumunii. Tę męską haplogrupę określono jako R1a. W tej sytuacji szacunki P. Underhilla o wczesnym pojawieniu się R1a w Odrowiślu znajdują coraz więcej potwierdzeń w materiale kopalnym. Również w tegorocznej pracy „Gene-flow from steppe individuals into Cucuteni-Trypillia associated populations indicates long-standing contacts and gradual admixture” zespołu Alexandra Immela, stwierdzono: „W zapisie archeologicznym istnieje poparcie dla mieszaniny późnej kultury Cucuteni-Tripolie (CTC) z sąsiednią kulturą Yamnaya z wczesnej epoki brązu […] odkrycia genetyczne przedstawione w tym badaniu (tj. różne proporcje stepu u czterech Mołdawian) są zgodne z bieżącymi kontaktami, a także ze stopniową domieszką i powolną zmianą ekspresji kulturowej, a nie całkowitą zamianą. Jednak ta hipoteza podważa wcześniej opublikowany scenariusz jeźdźców Yamnaya masowo i zbrojnie migrujących do Europy Środkowej”. Dalej Immel et al. podkreślają, że analizy PCA i f3 również sugerują genetyczny związek osobników z Mołdawii z przedstawicielami kultur pucharów lejkowatych oraz amfor kulistych z terenów dzisiejszej Polski. Konsekwencją tych ustaleń badaczy może być uprawnienie stwierdzenia, że dialekty indoeuropejskie, po raz pierwszy powstały w Europie Środkowej, na bazie kultur naddunajskich (w tym polskich pucharów lejkowatych i amfor kulistych). O płynnym przejściu kultur pucharów lejkowatych i amfor kulistych w ceramiki sznurowej pisał Jan Machnik, w pracy „Stan i perspektywy badań kultury ceramiki sznurowej w międzyrzeczu górnej Wisły, Bugu i Dniestru”. Dane archeogenomiczne – nowsze niż przywołana praca Haaka – wspierają więc założenie Alinei’ego (za B. Sykesem), że dzisiejsza pula genowa Europy ukształtowała się u schyłku paleolitu.
W tej sytuacji stwierdzenia o bałtosłowiańskim źródle znad środkowego Dunaju, wiodącym ku Wiśle i Dniestrowi (zawarte w pracach Kortlandta, Alinei’ego i wcześniej rosyjskiego językoznawcy Olega Trubaczewa), w IV/III tys. p.n.e., mają wsparcie również w obrazie paleogenetycznym. Coraz częściej podważane są zaś tezy zespołu Haaka z 2015 r. zawarte w pracy „Massive migration from the steppe was a source for Indo-European languages in Europe”.
Ponadto w naszej części Europy mamy rytuał ciałopalenia (wyróżniający etnosy indosłowiańskie) odnotowany archeologicznie od VII tys. p.n.e. (przykłady – poza wspomnianym Vlasac – w pracy Karoliny Bugajskiej „Obrządek pogrzebowy łowców-zbieraczy epoki kamienia w południowej Skandynawii i na Niżu Środkowoeuropejskim”). Kremacja istotnie ogranicza reprezentatywność zbadanych próbek kopalnego DNA z oczywistych względów, stąd same próbki z materiału archeologicznego nie mogą dostatecznie podważyć szacunków genetyki populacyjnej (genealogicznej), w tym P. Underhilla w zakresie etnogenezy słowiańskiej. Chociaż każde nowe wyniki kopalnego DNA powinny być rzetelnie uwzględniane, o czym świadczy weryfikacja tez Haaka.
Najstarsze R1a znaleziono na wschodzie – to fakt. Jak na razie najstarszą próbkę R1a, datowaną na lata 8825 – 8561 p.n.e. odkryto w miejscowości Wasylewka w Rosji (Mathieson et al. 2017). Druga najstarsza próbka R1a pochodzi ze stanowiska Jelenia Wyspa Południowa (ang. Yuzhnyy Oleni Ostrov) na Jeziorze Onega w rosyjskiej Karelii (Fu et al. 2016). Datowana jest ona na ok. 6400 r. p.n.e.
Najstarszą próbkę subkladu M417 (R1a-M417 lub R1a1a1), który obejmuje prawie 100% współczesnych linii R1a wyodrębniono jak na razie na Ukrainie. Próbka o numerze (ID) I6561 pochodzi ze stanowiska Alexandria i datowana jest na lata 5000 – 3500 p.n.e. Najstarsze dotychczas odkryte próbki R1a-M417 z terenu Europy Środkowej datowane są na lata 2880-2630 p.n.e. (Obłaczkowo, Polska – praca Malmström et al. 2019) oraz na lata 2829-2465 p.n.e. (Bergrheinfeld, Niemcy-Bawaria). Nawet, jeśli uznać datowanie Underhilla za mało precyzyjne, to i tak prusacko-nazistowska teza o ekspansji Słowian / Pra-Słowian na obszar Europy Środkowej w VI-VIII w. jest ośmieszona przez liczne najnowsze odkrycia genetyczne i co jakiś czas ukazują się nowe prace. Data tej ekspansji jest przesunięta o co najmniej 3500 lat wstecz.
Przykre, że pasjonaci muszą pisać imć Panu Profesorowi UAM oczywiste fakty, o których zapewne nie ma pojęcia. A może ma, ale dla dobra kariery nie wolno mu tego napisać, bo by go zjedli …….
to w zdecydowanej większości karierowicze
Dokładnie! Oraz skąd wniosek ze do języka słowiańskiego (indoeuropejskiego) trafiły słowa indoeuropejskie przyniesione z innych języków indoeuropejskich przez język germański (którego pochodzenie europejskie jest podważane), brak logiki.
Ze slawizmów w gockim jeszcze Lehrmann wymienia „plat”, a i zastanowiłbym się nad „dulgs” (zwykle przyjmuje się odwrotny kierunek, jednak jest to z tego co wiem wyraz izolowany w germańskich, poza tym wyraz wykazuje nietypowe cechy akcentologiczne i fleksyjne jak na pożyczkę w prasłowiańskim).
Dzięki za komentarz. Wspomniałem plinsjan jako jedyne OCZYWISTE zapożyczenie z prasłowiańskiego. Plat 'skrawek tkaniny’ to przykład mniej pewny (choć możliwy). Gockie dulgs 'dług’ jest izolowane w językach germańskich, ale ma odpowiedniki celtyckie oparte na rdzeniu *dlig-. Lehmann uważa dlugs za pożyczkę celtycką, co nie jest prawdopodobne, biorąc pod uwagę wokalizm (celtyckie *li pochodzi od sylabicznego *l̥), więc mamy raczej do czynienia z wyrazami pokrewnymi, a nie z „transferem poziomym”, który nie wyjaśnia, skąd się wzięło germańskie *u. Zapożyczenie ze słowiańskiego też tego nie tłumaczy, bo sylabiczne *l̥ powinno dać w tej pozycji słowiańskie *il > *ьl (jak w podobnym słowie *dьlgъ 'długi’), a nie nietypowe *ul > *ъl (*dъlgъ). Z tego względu najoszczędniejsza jest hipoteza, że słowa celtyckie i gockie są odziedziczone, a słowiańskie – zapożyczone. Możliwe, że zostało zapożyczone jako temat na *-u-, co tłumaczyłoby jego właściwości akcentologiczne.
Oczywiście zapożyczeń mogło być więcej, ale słownictwo gockie znamy tylko fragmentarycznie, bo język biblijny był niezbyt urozmaicony leksykalnie, a brakuje w nim między innymi wielu słów z rejestru potocznego, opisujących życie codzienne. Nawet słowo *kunings 'książę, władca’ < pragerm. *kuningaz nie występuje w BIBLIJNYM gockim, choć ewidentnie zostało zapożyczone przez Słowian jako *kъnędzь.