, , ,

Słowianie a Wandalowie i inni Germanie Wschodni – etnolingwistyczne początki naszej ery

|


Słowa kluczowe: , , ,

Kto mieszkał na ziemiach dzisiejszej Polski w pierwszych wiekach naszej ery? Skąd wzięli się Słowianie i kim byli Germanie Wschodni? Przy okazji dyskusji pod wpisem o skarbie spod Hrubieszowa padło pytanie o tożsamość ludności zamieszkującej dzisiejsze ziemie polskie w okresie rzymskim. Okazuje się, że etykietki takie jak „Słowianie” lub „Germanie” są przede wszystkim językoznawcze. Co to znaczy?

Nie należy takich etykietek automatycznie przeklejać na wszystkie aspekty tożsamości ludzkiej albo na cechy genetyczne, choć zarówno elementy kultury, jak i dziedzictwo biologiczne są często – ze zrozumiałych przyczyn – skorelowane z używanym językiem. Trudno by jednak było poszukiwać na przykład „znaczników indoeuropejskich”, porównując DNA Syngaleza ze Sri Lanki, Portugalczyka i Afroamerykanina z USA, aczkolwiek wszyscy wymienieni posługują się językami z tej samej rodziny (indoeuropejskiej). Czasem jednak trudno uniknąć takiego przenoszenia, zwłaszcza jeśli mimo zmiany języka zachowuje się ciągłość tożsamości innego rodzaju (np. Irlandczyk mówiący po angielsku nadal uważa się za Irlandczyka i za „Celta”).

Germanie Wschodni a sprawa polska

Języki germańskie dzielą się u podstawy swojego drzewa rodowego na dwie grupy, których drogi rozeszły się około 2 tys. lat temu: wschodnią i północno-zachodnią. Do drugiej grupy należą wszystkie współczesne języki germańskie. Uległa ona w pierwszych wiekach naszej ery podziałowi na języki skandynawskie i zachodniogermańskie; te drugie z kolei można podzielić na rozległe kontinuum dialektów wysokoniemieckich i tzw. języki ingweońskie, w swojej wczesnej historii zgrupowane geograficznie w sąsiedztwie Morza Północnego; z tej grupy wywodzi się m.in. język angielski. Trzeba pamiętać, że kiedy mówimy o „Germanach” zamieszkujących Polskę w okresie rzymskim, to nie mamy na myśli przodków Niemców, Szwedów czy Anglików, tylko wymarły wschodni odłam grupy germańskiej, dość odrębny językowo i kulturowo od pozostałych. Nawet Rzymianie, którzy w czasach Juliusza Cezara pierwsi użyli nazwy Germānī na określenie ludów Europy Północnej niebędących Celtami, nie byli pewni, jak klasyfikować mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, a w szczególności, gdzie kończy się „Germania”, a zaczyna „Scytia” (o Bałtosłowianach nie wiedzieli praktycznie nic).

Języki Gotów, Wandalów, Burgundów i innych ludów wschodniogermańskich udokumentowane są szczątkowo. Ostrogocki przekład Biblii z końca IV w., autorstwa ariańskiego biskupa Wulfili, jest jedynym większym tekstem w jakimkolwiek dialekcie tej grupy; nawet napisów runicznych z obszarów wschodniogermańskich jest niewiele i są one wyjątkowo fragmentaryczne. Domniemany reliktowy dialekt ostrogocki z Krymu (wymarły i zachowany tylko w postaci listy słów z XVI w., sporządzonej przez flamandzkiego dyplomatę), nie był bezpośrednim potomkiem literackiego gockiego; mógł też ulec wpływom niemieckim, choć zachował diagnostyczne cechy wschodniogermańskie.

Codex Argenteus, zawierający przekład Biblii – jedyny zachowany obszerny tekst w języku gockim. Biblioteka Uniwersytetu w Uppsali.

Zachowane imiona wodzów i władców gockich czy wandalskich są niewątpliwie wschodniogermańskie. Na przykład król Gejzeryk (Gaisericus, germańskie *gaiza-rīk-s, o dosłownym znaczeniu ‘włócznio-władca’) zachował w swoim imieniu pragermańskie (i wschodniogermańskie) *z, które w językach północno-zachodnio-germańskich rozwinęło się wcześnie w spółgłoskę płynną utożsamioną z odziedziczonym *r (stąd nazwy włóczni w języku staro-wysoko-niemieckim, staroangielskim i staroislandzkim: odpowiednio gēr, gār, geirr). Podobne rozumowanie odnosi się do nazwy plemienia Hasdingów, do którego należał Gejzeryk, a które stanowiło część większego kompleksu etnicznego, określanego nazwą Wandalów. W nim także utrzymanie nieprzekształconej zbitki *zd jest cechą wschodniogermańską.

Przykład Gejzeryka pokazuje też ruchliwość i zmienność grup etnicznych w okresie wielkich migracji. Gejzeryk urodził się w Panonii około roku 389. Niewątpliwie znał język wandalski jako ojczysty, ale kiedy obejmował tron w roku 428, jego lud zamieszkiwał już południową Hiszpanię, skąd wkrótce pod wodzą tegoż Gejzeryka dokonał podboju Afryki Północnej. Wandalowie założyli tam potężne państwo z centrum politycznym w Kartaginie (spacyfikowane przez Bizancjum sto lat później). Podczas wędrówek przez zromanizowane obszary rozpadającego się imperium – Galię, Iberię i rzymską Afrykę – Wandalowie mieszali się z miejscową ludnością i sami ulegali romanizacji, tak jak wcześniej ulegli chrystianizacji (w odmianie ariańskiej). W państwie Wandalów większość poddanych używała afrykańskiej łaciny lub języków berberyjskich, w użyciu mógł być jeszcze nawet język punicki (wprowadzony przez Fenicjan). Gejzeryk żył wyjątkowo długo (zmarł w roku 477) i zapewne reprezentował ostatnie pokolenie mówiące po wschodniogermańsku, choć elita jego państwa nadal nosiła tradycyjne germańskie imiona i uważała się za Wandalów. Podobnie rzecz się miała ze wschodniogermańskim Wizygotami i zachodniogermańskimi Swebami w Iberii. Zachowali oni przez kilka pokoleń swoją tradycyjną tożsamość jako elita lokalnych organizacji państwowych, ulegając jednak szybkiej asymilacji językowej (i oczywiście genetycznej). A jak sytuacja etniczna wyglądała w Polsce w pierwszych stuleciach naszej ery?

Historię ludów wschodniogermańskich przed ich pojawieniem się w kręgu żywego zainteresowania Rzymian rekonstruujemy za pomocą danych pośrednich: dość niejasnych informacji przekazanych przez geografów starożytnych (Strabon, Tacyt, Ptolemeusz); ustnej tradycji plemiennej, z której korzystało kilku historyków VI w. (przede wszystkim Kasjodor i Jordanes); danych archeologicznych (bardzo pomnożonych w ubiegłych dziesięcioleciach); najstarszej warstwy toponimii (nazwy rzek, wysp itp.).

Centrum ekspansji ludów germańskich w ostatnich wiekach przed naszą erą była południowa Skandynawia, okolice Półwyspu Jutlandzkiego i wyspy zachodniej części Morza Bałtyckiego. Dość wcześnie – jeszcze przed podziałem na znane nam podgrupy językowe – ludy germańskie lub „paragermańskie”, jak Skirowie, Bastarnowie, Cymbrowie i Teutoni, podejmowały dalekie wędrówki na południe i wschód, w stronę Italii, Karpat i dolnego Dunaju; zajmowały też systematycznie teren późniejszej „Germanii” i dzisiejszej Polski. Odbywało się to kosztem ludów celtyckich, ale także innych grup indoeuropejskich, trudnych do bliższego zidentyfikowania. Dopiero w czasie podboju Galii w I w. p.n.e. Rzymianie zdali sobie jasno sprawę, że oprócz Celtów na zachodzie i Scytów na wschodzie na północy Europy żyją ludy nie mówiące ani po celtycku, ani po irańsku.

W tym czasie następował już podział germańskiej wspólnoty językowej na odrębne języki albo przynajmniej na część wschodniogermańską i północno-zachodnio-germańską. Znaczną część Polski poza Pomorzem zajmowała duża federacja plemienna znana w źródłach historycznych jako Lugiowie, związana z archeologiczną kulturą przeworską. Kultura ta rozwinęła się ok. III w. p.n.e. i być może pierwotnie obejmowała różne grupy etniczne, w tym resztki środkowoeuropejskich Celtów, jednak 2000 lat temu dominowali w niej Germanie, podzieleni na kilka plemion, ale obejmowani wspólną nazwą Wandalów (prawdopodobnie od germańskiego słowa *wandila-, oznaczającego ‘wędrowca’). W późniejszym okresie określenie Wandalowie wypiera wcześniejszą nazwę Lugiów, oznaczającą być może po prostu ‘związek, sprzysiężenie’ i spokrewnioną z germańskim słowem *leugō (goc. liuga ‘małżeństwo’) oraz celtyckim *lugijom (staroirl. luige ‘przysięga’). Lugiowie/Wandalowie utrzymywali dalekie kontakty z Rzymem poprzez handel, poselstwa i udział w wojnach na pograniczu imperium (np. w tzw. wojnach markomańskich). Wspomniany na początku hrubieszowski skarb monet rzymskich w rękach Wandalów nie budzi zdziwienia.

Na północ od kultury przeworskiej, głównie na Pomorzu Nadwiślańskim, uformowała się w I w. n.e. kultura wielbarska, z wyraźnymi wpływami skandynawskimi. Według tradycji gockiej elita społeczna Gotów przybyła ze Skandynawii i kontrolowała na południowym wybrzeżu Bałtyku terytorium nazywane przez Jordanesa Gothiskandza (germ. *gutiska-andija-, czyli mniej więcej ‘gocka rubież’). Nazwą własną Gotów było Gutans (*gutaniz) lub Gutþiuda (*guta-þeudō). W II–III w. n.e. Goci zaczęli zajmować rzadziej zaludnione tereny wschodniej Polski, częściowo wypierając z nich militarnie Wandalów. W tym czasie powstał silny ośrodek gocki w Kotlinie Hrubieszowskiej.

Dalsza ekspansja zaprowadziła Gotów na Ukrainę, stepy czarnomorskie i w okolice ujścia Dunaju. Tam wreszcie znaleźli się w bezpośrednim sąsiedztwie imperium rzymskiego i zaczęli być dostrzegani przez antycznych geografów i kronikarzy. Podzielili się także na dwa główne odłamy: Ostrogotów na wschód i Wizygotów na zachód od Dniestru. Państwo Ostrogotów rozciągało się od Donu do Dniestru. Rządziła nim ambitna i ciesząca się wielkim autorytetem dynastia Amalów. Upadło ono około roku 375, za panowania króla Ermanaryka, wskutek najazdu Hunów. Część Gotów przyłączyła się do zwycięzców, a zarówno Ostrogoci, jak i Wizygoci brali następnie bardzo aktywny udział w „wędrówkach ludów”, które doprowadziły do upadku imperium rzymskiego.

Wandalowie także w większości wyemigrowali z obszaru Polski. Po wyniszczających konfliktach z Gotami, toczonych od końca II do IV w. n.e., a także wskutek wędrówek ludów, nacisku Hunów i nadarzającej się okazji do skorzystania z osłabienia władzy rzymskiej, przenieśli się bliżej granic imperium, w Karpaty i do Panonii (na tereny znane im z wcześniejszych wypraw w czasie wojen markomańskich), a następnie wyruszyli na zachód. Jak już wiemy, zatrzymali się dopiero w Afryce Północnej.

Około 5,5 kg – tyle waży skarb znajdujący się w hrubieszowskim Muzeum (fot. Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie)

A co ze Słowianami w Polsce?

Nie dysponujemy dowodami, że Słowianie (w sensie etnolingwistycznym) zamieszkiwali dzisiejsze ziemie Polski w czasach rzymskich, przed okresem „wędrówek ludów”. Nie oznacza to, że obszar występowania języków słowiańskich nie mógł sięgać tak daleko na zachód, jednak po prostu brak na to wyraźnych świadectw.

Indoeuropejskie grupy językowe wywodzące się z północnej części Europy, w tym języki bałtosłowiańskie i germańskie, a także italskie i celtyckie, wykazują wiele zbieżności (zwłaszcza słownikowych) wskazujących na długotrwałe sąsiedztwo i sieć kontaktów; dotyczy to jednak zamierzchłych czasów na długo przed okresem rzymskim. Zanim zaczęła się ekspansja grupy germańskiej (w ostatnich stuleciach przed naszą erą), przodkowie języków germańskich i bałtosłowiańskich byli rozdzieleni przez inne, wymarłe wspólnoty językowe, których pokrewieństw możemy się tylko domyślać, analizując na przykład najstarsze warstwy zachowanych toponimów, czyli nazw geograficznych. Należą tu przede wszystkim archaiczne nazwy wodne (hydronimy), których nie można przypisać Germanom, Bałtom, ani Słowianom. Ślady toponimii germańskiej występują na dużym obszarze Polski, natomiast wśród najstarszych nazw brak takich, które można uznać za słowiańskie. Estowie (Aesti) opisani przez Tacyta jako lud wydobywający bursztyn nad wschodnim Bałtykiem, byli z dużym prawdopodobieństem bałtyjskojęzyczni, ale nawet to jest bardziej domysłem niż solidną wiedzą.

Istnieją natomiast przekonujące dowody językowe na kontakty Słowian najpierw z ludami irańskimi dominującymi w czasach antycznych na stepach czarnomorskich (ich wpływy w I tysiącleciu p.n.e. sięgały do Podkarpacia), a następnie – na intensywne kontakty ze wschodnim odłamem Germanów, które można wyjaśnić sąsiedztwem i relacjami kulturalnymi w czasie migracji Gotów i Gepidów z północnej Polski na południowy wschód Europy. Zapożyczeniami przejętymi przez Prasłowian od Germanów w tym wczesnym okresie są między innymi tak podstawowe wyrazy ogólnosłowiańskie jak *xlěbъ ‘chleb’ (pragerm. *xlaibaz) i *melko ‘mleko’ (pragerm. *melk– ‘doić’), nie mówiąc o słownictwie bardziej wyrafinowanym, jak *userędzь‘kolczyk’ (← *ausa-xringaz, dosłownie ‘pierścionek uszny’) lub *lěkъ‘lek’ (← *lēkijaz ‘lekarz’). Także pewna liczba wyrazów łacińskich i greckich dostała się do języka prasłowiańskiego nie bezpośrednio z łaciny lub bizantyjskiej greki, ale za pośrednictwem germańskim (łac. asellus ‘osiołek’ → goc. asilus → prasłow. *osьlъ; łac. caesar jako tytuł imperatorów rzymskich → goc. kaisar → *cěsarь lub *cesarь). W drugą stronę – z języków słowiańskich do gockiego – zapożyczenia są skrajnie rzadkie: jedynym oczywistym przykładem w biblijnym gockim jest plinsjan ‘tańczyć’ (z prasłow. *plęsati). Taka asymetria zapożyczeń jest zrozumiała, jeśli jeden z języków reprezentuje bardziej ekspansywną kulturę i odgrywa rolę nosiciela innowacji cywilizacyjnych.

Mapa wpływów językowych i etymologii starych nazw rzecznych wskazuje na pierwotną lokalizację grupy bałtosłowiańskiej na wschód od dzisiejszej Polski. Przodek języków słowiańskich zajmował według tego scenariusza południowe peryferie obszaru bałtosłowiańskiego – mniej więcej dorzecze środkowego Dniepru i Prypeci. Na południu graniczył z obszarem silnych wpływów irańskich, na zachodzie zaś nawiązał kontakt z językami germańskimi w okresie ich ekspansji na południowy wschód. Kontakt ten nasilił się, kiedy wschodni Germanie osiedlili się na obszarze czarnomorskim, stając się zarazem łącznikiem między imperium rzymskim a Europą Północną. Językowych przodków Słowian z tego okresu można kojarzyć z archeologiczną kulturą zarubiniecką, która tylko nieznacznie zachodziła na współczesny obszar Polski (fragment Wyżyny Wołyńskiej), oraz późniejszymi kulturami, które wykształciły się na jej podłożu.

Ekspansja terytorialna języków słowiańskich

Ekspansja terytorialna języków słowiańskich miała miejsce w V–VIII w. n.e., po unicestwieniu przez najazd Hunów państwa Ostrogotów. Ważną rolę odegrało w niej przyłączenie się Słowian w VI w. do kolejnej inwazji ludów stepowych (Awarów) i ich udział w stworzeniu tzw. kaganatu awarskiego. Jako poddani lub sojusznicy Awarów – przy tym łatwo uniezależniający się od ich zwierzchnictwa – Słowianie byli bardzo aktywnymi uczestnikami kolonizacji Bałkanów, regionu karpackiego i Europy Środkowo-Wschodniej. Wtedy także stali się znani jako zespół grup etnicznych kronikarzom i geografom wczesnośredniowiecznym.

Już w VI–VII w. wyrósł w Europie Środkowej cały łańcuch nowych kultur archeologicznych (kultura praska i pochodne) wiązanych z obecnością Słowian i wypełniających „pustkę osadniczą” powstałą wskutek wędrówek ludów. Pustka ta nie była oczywiście absolutna. Na przykład resztki kultury przeworskiej i wielbarskiej utrzymały się mimo masowej migracji Wandalów i Gotów aż do połowy V w. Odziedziczenie przynajmniej części nazw miejscowych nie byłoby możliwe, gdyby nie kontakty ze starszymi mieszkańcami zajmowanych przez Słowian terenów, połączone z ich asymilacją językową i kulturalną, a przy okazji częściowym utrzymaniem ciągłości genetycznej. Niemniej z archeologicznego punktu widzenia między kulturami poprzedzającymi pojawienie się Słowian a słowiańskimi istnieje wyraźna nieciągłość.

Do VIII w. grupa dialektów zachodniosłowiańskich ustabilizowała się na znacznej części obszaru Polski (z wyjątkiem terytoriów zachodniobałtyjskich w Polsce północno-wschodniej), a także Słowacji, Czech i wschodnich Niemiec aż po Łabę i Soławę. Oczywiście był to fragment o wiele rozleglejszego obszaru wczesnej Słowiańszczyzny, która rozciągała się w tym czasie od Bałkanów po górną Wołgę.

Żaden naród dojrzały, pewny swojej wartości i zdolny do przyglądania się własnej przeszłości z krytycznym dystansem, nie ma powodu trzymać się kurczowo mitów o odwiecznym autochtonizmie ani dodawać sobie splendoru za pomocą urojonej, pseudonaukowej wersji dziejów, jak np. w popularnej ostatnio mocarstwowej, nacjonalistycznej mitologii „Wielkiej Lechii”. W dalekiej przeszłości odbywały się migracje grup etnicznych i ekspansja lub zanik kultur. Języki ewoluowały, dając początek nowym językom potomnym albo wymierając. Nawet Grecy czy Baskowie nie zamieszkują swoich ojczyzn od początku świata.

Prehistoria dzisiejszych ziem polskich jest barwna i w fascynujący sposób powiązana z dziejami całego kontynentu. Na przykład epickie wędrówki Gotów i Wandalów nic nie tracą na tym, że nie byli oni naszymi przodkami w sensie etnolingwistycznym. Są częścią pradziejów Polski i w tym sensie możemy ich historię uznać za część własnego dziedzictwa, tak jak Etruskowie stali się częścią historii starożytnego Rzymu, a następnie Włoch. Jesteśmy odpowiedzialni za materialne ślady ich obecności, a nasi archeolodzy mają szczególnie dobre warunki do badania tych śladów. Zachęcam zatem, żeby interesować się pradziejami bez uprzedzeń i dzielenia starożytnych ludów na „nasze” i „obce”. Prawdziwa historia jest o wiele ciekawsza niż fantazje nieliczące się z ustaleniami badaczy.

Dr hab., profesor UAM | Oficjalna strona

Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, językoznawca historyczny i kierownik Zakładu Języków Starogermańskich Wydziału Anglistyki UAM. Zajmuje się między innymi teorią zmian językowych i historią języków germańskich oraz indoeuropejskich.

41 komentarzy do “Słowianie a Wandalowie i inni Germanie Wschodni – etnolingwistyczne początki naszej ery”

  1. „Słowianie wyszli z bagien Prypeci”. Nie umieli czytać, pisać. Nie znali krów, mleka, osłów, zboża, chleba itd.
    Żywili się przeważnie kora z drzew i ziemia bagnistą. Byli ciągle brudni i cuchnący .
    ( Wersja niemiecka)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

css.php