, , , ,

Skarb średzki – jak doszło do jednego z najcenniejszych odkryć XX wieku?

|


Słowa kluczowe: , , ,

Karol IV Luksemburski chciał zostać cesarzem, a wszyscy wiedzą, że cesarzem nie zostaje byle gołodupiec. Karol takim nie był. Miał kilka „argumentów”, które miały mu pomóc w osiągnięciu celu. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że zostały odnalezione kilka setek lat później, przy ul. Daszyńskiego oraz na wysypisku gruzu na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Środzie Śląskiej.

W zasadzie, to prawdopodobnie część z tych argumentów spoczywa gdzieś w prywatnych zbiorach i nigdy nie ujrzą one światła dziennego. Miłośnicy historii na widok tych, które ocalały mają źrenice jak po solidnej dawce… ziół prowansalskich.

Skąd skarb wziął w Środzie Śląskiej?

Jest mniej więcej połowa XIV wieku. Karol Luksemburski usilnie stara się o koronę cesarską. Potrzebuje pieniędzy. Trzeba opłacić to i owo, a także tego i owego. Biedny nie jest, ale cel wymaga znacznych poświęceń. Dogaduje więc interes z zamożnymi Żydami średzkimi. Otrzymuje potrzebne fundusze w zamian zastawiając skarb klejnotów. Co może pójść nie tak? Prawa Murphy’ego nie zostały jeszcze wówczas uświadomione: jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle. W tym przypadku dotyczyło one jednak pożyczkodawcy.

Niestety pożyczkodawca trafił na niewłaściwy czas, czyli okolice roku 1349. Europa padła wówczas ofiarą zmasowanego ataku bakterii Yersinia pestis. Ofiarami epidemii byli nawet Ci, którzy nie chorowali. Tak jak Żydzi, których zaczęto oskarżać o celowe wywołanie plagi, co doprowadziło do pogromów. Niektórzy jednak próbowali ratować się ucieczką, a wśród nich był (nie)szczęśliwy posiadacz klejnotów Karola.

Wiadomo, że nie zabierze ich ze sobą. Zakopał je więc w piwnicy, licząc na powrót, ten jednak nigdy nie nastąpił. Klejnoty leżały w ziemi kilkaset lat. 8 czerwca 1985 roku podczas prac budowlanych wykopano gliniane naczynie, a w nim srebrne monety w liczbie 3771 sztuk. Zostały co prawda rozkradzione, ale szybko je odzyskano. Nic wielkiego, zresztą wszyscy mieli wtedy poważniejsze sprawy na głowie niż jakieś tam monety. Minęły 3 lata.

Złoty floren wybity w 1347 roku (fot. Classical Numismatic Group, Inc. http://www.cngcoins.com, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons)

Jak go odkryto?

24 maja 1988 roku, ponownie natrafiono na złoto i znów zlecieli się fani szybkiego zarobku. Nikt nie wpadł jednak na to, aby oprócz wykopu, przetrzepać hałdy gruzu wywiezione i składowane na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Po mieście zaczęły krążyć plotki, a 30 maja bawiące się na hałdach dzieciaki wykopały złotą zausznicę. Musiały być w niezłym szoku bo zamiast zdobyć dzięki niej dożywotni zapas cukierków, odniosły ją do lokalnego muzeum. Nie namyślając się długo, dyrektor w trymiga skrzyknął dzieciarnię i przeprowadził poszukiwania. Odnaleziono kolejne monety, ponad 200, po czym powiadomiono kierownictwo Wojewódzkiego Ośrodka Archeologiczno-Konserwatorskiego we Wrocławiu. W trakcie kolejnych poszukiwań odnaleziono dalsze 700 monet, ale nic poza tym. Stwierdzono, że to chyba wszystko i na szczeblu oficjalnym sprawę zamknięto.

Nie odpuścili lokalsi, którzy namiętnie grzebali w gruzie poszukując bogactw. 10 czerwca jakiś uczciwy mieszkaniec Środy Śląskiej przyniósł do muzeum złoty kwiaton, będący częścią diademu. Zarówno kwiaton, wcześniejsze znaleziska jak i niezliczone plotki o złotym skarbie, zmusiły władzę do działania. Dość specyficznego. Zabezpieczono zwały gruzu zasypując je nawiezioną ilastą ziemią. Nielegalne poszukiwania ustały, po czym wzięto w obroty nielegalnych poszukiwaczy. W wyniku niemrawych starań odzyskano tylko kilka fragmentów złotych przedmiotów i trochę monet. Skąd jednak ten skarb i do kogo mógł należeć? To była dopiero zagadka!

25 lipca zgromadzone w wyniku dotychczasowych działań przedmioty mogli obejrzeć wezwani biegli, a wśród nich mistrz sztuk wszelakich – Michał Gradowski. Po ich oględzinach nie było już żadnych wątpliwości. Fragmenty korony, zausznica, pasek złotej blachy i kilka dodatkowych drobiazgów, okazały się obiektami o ogromnej rzadkości i olbrzymiej wartości historycznej i artystycznej. Prócz tego parę tysięcy monet. Całość została wstępnie datowana na XIII wiek, a następnie uruchomiono machinę mającą na celu odzyskanie całości skarbu.

Nielegalnym znalazcom zaproponowano odkupienie za 3-krotność wartości, to jednak nie przekonało wszystkich. Niezdecydowani nie spodziewali się chyba, że będą musieli się liczyć z konsekwencjami, bo żarty naprawdę się skończyły. Zaczęto ich śledzić i ścigać, włączając w to prokuraturę. Akcję odzyskiwania fragmentu skarbu nazwano błyskotliwym kryptonimem Korona… Szkoda, że nie królów, to by dopiero było. W jej wyniku ostatecznie udało się odzyskać wiele bezcennych znalezisk, w tym kolejne fragmenty korony, zausznice, sygnet i przede wszystkim kolistą zaponę, która obok korony jest główną ozdobą skarbu.

Do kogo należał skarb Skarb Średzki?

Dziś wiemy o skarbie trochę więcej. Złota korona należała prawdopodobnie do kobiety – żony cesarza Karola IV Luksemburskiego, Blanki de Valois. Wykonana została w sycylijskim warsztacie mistrzów złotnictwa, gdzieś pomiędzy końcem XIII, a pierwszą ćwiartką XIV wieku. Jest to jedyna, istniejąca dziś średniowieczna korona tego rodzaju. Drugim pod względem wartości klejnotem jest wspomniana zapona. Ozdobiona pośrodku kameą z chalcedonu, z przedstawieniem cesarskiego orła, też wykonano ją we Włoszech, gdzieś w 2 połowie XIII wieku. Oprócz nich znaleziono parę złotych zawieszek, kilka pierścieni wysadzanych kamieniami szlachetnymi, zapinkę, złotą taśmę i wiele, wiele monet.

W taki oto sposób epidemia czarnej śmierci spowodowała szereg wydarzeń, dzięki którym dziś możemy podziwiać jeden z najbardziej spektakularnych skarbów Europy. Skarb Średzki prezentowany jest we wrocławskim Muzeum Narodowym przez ostatnie trzy miesiące każdego roku, a w pozostałym okresie zobaczyć go można w Muzeum Regionalnym w Środzie Śląskiej.

Wśród tych ostatnich, 39 stanowiły złote floreny wybite między 1313 a 1364 rokiem. 3900 to srebrne grosze praskie króla Czech Wacława wybite w latach 1300 a 1305. Resztę tworzyły grosze praskie Jana Luksemburskiego. Za taką liczbę srebrnych monet w XIV wieku można było kupić 196 beczek piwa, lub 130 wołów, lub 8 pełnych zbroi płytowych.

LITERATURA


Polecamy również materiał stworzony przez Muzeum Narodowe, w którym zobaczyć możecie poszczególnie zabytki z bliska, oraz posłuchać m.in. o tym jak przebiegały same prace konserwatorskie.

Popularyzator | Oficjalna strona

Średniowiecze i historia. Historia i średniowiecze. Czasem na poważnie, czasem z przymrużeniem oka, ale zawsze trzymając się naukowych kanonów. Bawimy się słowem i uwalniamy historię!

CZY TEŻ W DZIECIŃSTWIE CHCIAŁEŚ BYĆ ARCHEOLOGIEM?

My od zawsze! Cześć, ARCHEOLOGIA ŻYWA to mały zespół osób kochających odkrywanie i pisanie o przeszłości. Czujemy jednak, że wciąż zna ją zbyt mało osób. Pytanie, czy chcesz nam pomóc w promocji naszej historii?

Dodaj komentarz

css.php