Kolejny SMAŻ za nami! W tym roku zwiedziliśmy wraz z naszymi Czytelnikami i Sympatykami ziemię świętokrzyską i okolice Gór Świętokrzyskich. To była prawdziwa podróż nawet w bardzo odległą przeszłość!
Dzień I – prelekcje
Późnym popołudniem spotkaliśmy się w Muzeum Archeologicznym i Rezerwacie „Krzemionki”, by rozpocząć nasze 3. dniowe wydarzenie od 3 prelekcji. Miały one za zadanie przybliżyć osobom mniej zaznajomionym z historią, co działo się w tym regionie w starożytności i pradziejach. Mimo upalnej aury, dotarli do nas nie tylko uczestnicy SMAŻ-u, ale również okoliczni mieszkańcy i przedstawiciele lokalnej prasy. I choć nic nie zastąpi uczestnictwa na żywo w takich wykładach, to jeśli nie mogliście być wówczas z nami, macie szansę na wysłuchanie opowieści naszych prelegentów na naszym kanale YouTube. Był to w końcu historyczny, bowiem pierwsze prowadzone z publicznością na żywo, spotkanie z cyklu Kontekst.
Spis treści
„Terra sigillata – porcelana antyku obecna także u nas”
Terra sigillata to rodzaj rzymskiej ceramiki użytkowej charakteryzującej się czerwoną barwą polewy. Najważniejszymi odbiorcami produkcji terra sigillaty było wojsko i zromanizowana ludność prowincji. Czasami jednak docierała również poza granice Rzymu, w tym na tereny dzisiejszej Polski. Czym była? Jak i gdzie ją produkowano? Dlaczego jest interesująca dla archeologów. O tym wszystkim opowiadał dr Andrzej Przychodni – dyrektor Muzeum Archeologicznego i Rezerwatu Krzemionki.
„Krzemionki: historia i znaczenie wielkiego odkrycia”
Sto lat temu geolog Jan Samsonowicz w Krzemionkach koło Ostrowca Świętokrzyskiego odkrył pradziejowe kopalnie krzemienia pasiastego. Jak się okazało, był to prawdziwy skarb, a data 19 lipca 1922 roku zapisała się na kartach historii polskiej archeologii. O odkrywcy, odkryciu i jego znaczeniu opowiada dr Szymon Modzelewski.
„O starożytnych hutnikach i kowalach na ziemiach polskich”
Ponad 600 tys. jednorazowych pieców do produkcji żelaza! Tyle udało się odkryć archeologom w Górach Świętokrzyskich tylko do tej pory. Świętokrzyskie Centrum Hutnicze z pierwszych wieków naszej ery, nie jest odosobnionym zjawiskiem, ale za każdym razem imponuje rozmachem. O tym jak żelazo dotarło na ziemie dzisiejszej Polski, jak pracowali starożytni kowale i hutnicy, no i badaniach tego fenomenu jakim są starożytne centra hutnicze na ziemiach Polski opowiada (w większości) dr hab. Szymon Orzechowski, prof. UJK.
Wszystkim w tym miejscu dziękujemy za udział w wykładach zarówno na żywo, jak i online, a także wszelkie pozostawione polubienia pod ich zapisami. Po zakończeniu wszystkich prelekcji przenieśliśmy się do pobliskiego Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie czekała na nas kolacja i zasłużony odpoczynek przed ambitnymi planami dnia następnego.
Dzień II – atrakcje, atrakcje i jeszcze raz atrakcje
Barokowy klasztor, średniowieczna osada, święta pogańska góra i centrum metalurgii z początków naszej ery! Wedle składanych zapowiedzi odbycia podróży przez całą historię tych ziem, drugiego dnia choć skoncentrowaliśmy się na okolicach Łysej Góry, to chyba nikt nie narzekał na brak atrakcji.
Po szybkim śniadanku i trochę dłuższej przejażdżce autobusem, którą opowieściami umilał nam redaktor naczelny „Archeologii Żywej” – dr Paweł Konczewski, dotarliśmy do celu na chwilę przed otwarciem. Celem zaś była Osada Średniowieczna w Hucie Szklanej. Również i okres wyczekiwania otwarcia bram osady nie mógł umknąć dr. Konczewskiemu, który przedstawił nam podstawową wiedzę na temat średniowiecznego osadnictwa w tym regionie.
Okazało się to zaskakująco potrzebne, ponieważ w samej osadzie o archeologicznych odkryciach nie usłyszeliśmy praktycznie nic. Miejsce to warte jest jednak odwiedzenia szczególnie w przypadku jeśli chcemy poznać w jaki sposób żyli nasi odlegli przodkowie ok. tysiąca lat temu. Każda chata jest jednocześnie stanowiskiem, przy którym wiedzą na temat swojego zawodu lub rzemiosła dzielili się po kolei: kowal, szewc, cieśla, tkaczka, garncarka i zielarka. I choć przebywający pośród nas badacze zajmujący się daną dyscypliną mieli wątpliwości, co do części z przekazywanych informacji, to w ogólnym zarysie każdy na pewno dowiedział się czegoś nowego. Najwięcej czasu spędziliśmy ostatecznie w chacie zielarki, która uzmysłowiła nam, że otaczająca nas przyrody jest jak jedna wielka apteka. Wystarczy posiadać tylko odpowiednią wiedzę.
Dalsza droga prowadziła nas na szczyt Łysej Góry, wprost do Klasztoru Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, czyli w skrócie opactwa na Świętym Krzyżu. I choć obfity obiad, który spożyliśmy zaraz przed wspinaczką, mógłby być wystarczającym powodem, dla którego skorzystaliśmy z pewnego ułatwienia, to prawdziwym powodem wjechania prosto na szczyt był goniący nas czas!
Data założenia opactwa benedyktynów na Łysej Górze nie jest znana. Tradycja benedyktyńska przypisuje fundację Bolesławowi Chrobremu w 1006 roku. Pewnym jest, że klasztor i romański kościół ufundowane zostały pomiędzy latami 1102-1138 przez Bolesława Krzywoustego. Początkowo nosiły one wezwanie Świętej Trójcy, jednak od XIV wieku zmieniono je na wezwanie pod Świętym Krzyżem. Stało się po tym gdy w 1306 książę Władysław Łokietek przekazał łysogórskim benedyktynom relikwie drzewa Krzyża Świętego. Przechowywane od XVIII wieku w kaplicy Oleśnickich i wg legendy podarowane przez Emeryka, królewicza z Węgier.
Pełną turystów i innych wycieczek bazylikę udało się nam zwiedzić z niesamowitą przewodniczką! Na lewo i prawo imponowała nam swoją wiedzą, która w naszym mniemaniu wykraczała daleko poza, to czego można by się normalnie spodziewać, nie oszczędzając nam również mniej znanych historii i nawiązując do odkryć archeologicznych. Zainteresowanym udało się nawet ujrzeć wystawienie relikwii! Nie obeszło się bez obejrzenia miejsca słynnego miejsca tętniącego nadnaturalną energią – przy czym sami wyraziliśmy wyraźne zainteresowaniem tym pomysłem. Na sam koniec zaś zeszliśmy do krypty grobowej kaplicy Oleśnickich, w której spoczywają domniemane zwłoki księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. I choć nie byliśmy pewni czy nasz pakiet wycieczkowy uwzględniał opłatę za wejście do tego ostatniego obiektu, naszej przewodniczce nikt nie był się w stanie sprzeciwić!
Ostatnią atrakcją drugiego dnia były odwiedziny nowo otwartego Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego w Nowej Słupi. W tym celu musieliśmy jednak zejść ze szczytu Łysej Góry! Po trochę dłuższym i bardziej wymagającym spacerze, niż wszyscy będący tu po raz pierwszy początkowo zakładali, dotarliśmy do ostatniego punktu wycieczki.
Ten nowo otwarty obiekt zaimponował chyba wszystkim w jednakowym stopniu. Można by długo opowiadać o poszczególnych salach, ale najlepiej jeśli każdy zwiedzi muzeum w Nowej Słupi samodzielnie i zobaczy zgromadzone tam zabytki, eksponaty, makiety, rekonstrukcje i manekiny na własne oczy. Jedynym minusem zwiedzania w tak dużej grupie, był przymus dostosowania się do stosunkowo wolnej narracji zautomatyzowanego systemu omawiającego po kolei każdą z części muzealnych sal. Chyba każdy z nas miał od czasu do czasu chęć przyspieszenia w niektórych momentach.
Co ciekawe, widząc manekiny rzymskiego legionisty i barbarzyńskiego wojownika wewnątrz muzeum nie spodziewaliśmy się, że ujrzymy również takowych w żywej postaci, urzędujących za muzeum. Szczęśliwie bowiem nasza wizyta zbiegła się w czasie z obchodami z Europejskich Dni Archeologii 2022, których piątkowe wykłady również były częścią. Koordynacją tego święta zajmuje się już od paru lat, z coraz większym zaangażowanie Narodowy Instytut Dziedzictwa.
Powróćmy jednak do barbarzyńców i legionistów! Cała osada z pierwszych wieków naszej ery przekształciła się w ów weekend w festiwal archeologiczno-historyczny. Byli rzemieślnicy wytwarzający i zachwalający swe towary, było strzelanie z łuku, pokazy walk i tradycyjny zakątek gastronomiczny. W samym zaś kącie znalazło się nawet miejsce dla legionistów z contubernium Legio XXI Rapax. Zaprawieni, festiwalowi weterani wyposażeni w ciężkie, metalowe zbroje starali się chronić wszędzie tam gdzie był choć skrawek cienia. Ogrywali też naiwnych zwiedzających w starożytną grę planszową, odpowiadającą naszemu kółku i krzyżyk. Nieświadome niczego ofiary, łakome na oferowaną w postaci nagrody replikę monety, na całe szczęście nie grały o prawdziwie pieniądze, a karą za przegraną było jedyne (aż?) dziesięć przysiadów.
Po zapoznaniu się ze wszystkimi stoiskami, wykonaniu 10. przysiadów i rozmowie z rekonstruktorami, nie pozostało nam nic innego jak powrót do Ostrowca Świętokrzyskiego na wieczorną ucztę i świętowanie letniego przesilenia. Co prawda przyszło nam czekać na umówiony autobus dłużej niż sobie zaplanowaliśmy, ale pozwoliło nam to jednocześnie na ujrzenie niecodziennego obrazka. Jako, że toczyło się w ten dzień więcej w okolicy więcej imprez część rekonstruktorów była transportowana z pomocą innego, większego autobusu. I tak, barbarzyńcy wraz z rzymskimi legionistami nie zawracali sobie głowy przebieraniem, w pełnym ekwipunku zajmując miejsca. Mieliśmy jedynie nadzieję, że otrzymali po połowie miejsc dla siebie. Nie często widuje się taką wędrówkę ludów! A mina kierowcy była bezcenna.
Dzień III – Krzemionki
Zwieńczeniem naszego wydarzenia było zwiedzanie Muzeum Archeologicznego i Rezerwatu „Krzemionki”, które było jednocześnie współorganizatorem SMAŻ-u 2022. O tym miejscu pisaliśmy i opowiadaliśmy już tyle, że naprawdę wstyd nam było, iż wszyscy z redakcji zwiedzali je po raz pierwszy w życiu. Jeśli ktoś był tam przed remontem, który zakończył się jesienią 2021 roku, to warto odwiedzić to miejsce ponownie.
Już pierwsza część – czyli muzealna ekspozycja robi niesamowite wrażenie. Dalej jest się prowadzonym w pięknych okolicznościach przyrody trasą nadziemną, by zejść następnie do neolitycznych kopalni. Warto ciepło się ubrać! Bo gdy na górze panował nieznośny wręcz upał, w kopalniach panował chłód szybko przechodzący z przyjemnej zmiany do nieprzyjemnie lodowatego. Nic jednak nie mogło przyćmić podziwiania pozostałości ludzkiej działalności sprzed prawie 5000 lat temu! Powrót do wyjścia z rezerwatu wiązał się dodatkowo z przejściem przez obszar rekonstrukcji neolitycznej wioski, w tym także neolitycznego grobowca megalitycznego i poznania garści dodatkowej wiedzy na ich temat.
Wielkim wyróżnieniem było dla nas oprowadzanie przez dr. Szymona Modzelewskiego – pracownika Krzemionek, jednego z częstych autorów artykułów publikowanych na łamach „Archeologii Żywej”, a także wówczas już dwukrotnego prelegenta naszych webinarów. I choć oprowadzanie toczyło się w naprawdę zaskakująco szybkim tempie (w przeciwieństwie do muzeum w Nowej Słupi), to żadna ważna informacja nie została pominięta. Serdecznie dziękujemy!
Po przekroczeniu bram rezerwatu nadszedł zaś moment, którego wszyscy się obawiali. Moment pożegnań, podziękowań i wygłaszanych z nadzieję zapewnień, że los jeszcze kiedyś splecie nasze drogi. Jeśli nie w rzeczywistości, to może przynajmniej w przestrzeni wirtualnej. Mnie zaś, jako przedstawicielowi organizatorów, nie pozostało nic innego jak serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom. Mam nadzieję, że wszelkie niedociągnięcia pójdą w niepamięć, a na ziemię świętokrzyską powrócicie jeszcze nie raz, by samodzielnie odkrywać jej niesamowitą przeszłość! Ja zrobię to na pewno!
Archeolog, doktor nauk inżynieryjno-technicznych, popularyzator. Pierwsza osoba, z którą powinno się kontaktować w sprawie patronatów i ewentualnej współpracy z „Archeologią Żywą”. Post-doc w Katedrze Antropologii Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół kultury materialnej późnego średniowiecza i wykorzystania nowoczesnych technologii w archeologii. Pasjonat multimediów i gier komputerowych. Prowadzący cyklu cotygodniowych popularnonaukowych webinarów pt. „Kontekst”