Najdawniejsza historia zamku w Pieskowej Skale ginie w pomroki dziejów. Być może w miejscu dzisiejszego zamku istniał kiedyś drewniany gród? Tego pewnie się już nie dowiemy. Chyba, że ziemia postanowi odkryć przed nami coś co przybliży nas do rozwikłania tej średniowiecznej zagadki. Póki jednak ziemia i źródła milczą na ten temat, pozostaje skupić się na tym co wiemy.
Historia zamku rozpoczyna się przed rokiem 1315. Wtedy to, niezbyt podobno wysoki Władysław, pozwala niejakiemu Mikołajowi lokować wieś pomiędzy Kosmolowem, Sułoszową, a owym zamkiem. Według Długosza, powstanie zamku związane jest z synem Władysława – Wielkim Kazimierzem. Jak wiemy, bardzo lubił on budować zamki i ten w Pieskowej Skale jest tego przykładem. Miał on (zamek, nie Kazimierz), strzec nie tylko zachodnich rubieży kraju ale też przebiegającego Doliną Prądnika szlaku handlowego. Tak strzegł, że od 1422 roku, Piotr Szafraniec, syn Piotra Szafrańca oraz Piotr Szafraniec syn Piotra Szafrańca, rabowali i tłukli kupców poruszających się owym szlakiem. Towarzyszył im jeszcze niejaki Krzysztof też Szafraniec. Kiedy akurat nie rabowali, zajmowali się podobno alchemią i czarną magią.
W 1484 roku wkurzył się król Kazimierz Jagiellończyk. Z wkurzonym Kazimierzem raczej nie było żartów, przez co Krzysztof stracił głowę w Baszcie Senatorskiej na krakowskim zamku.
Niestety z powodu braku źródeł nie wiemy jak wyglądał wkurzony Kazimierz, nie wiemy też jak wyglądał zamek w Pieskowej Skale w wieku XV. Na podstawie rekonstrukcji prof. Alfreda Majewskiego uważa się, że zamek posiadał dwa poziomy. Wyższy pełniący rolę wieży strażniczej i części mieszkalnej i niższy gdzie znajdowała się studnia oraz zabudowania gospodarcze.
Dalszą część historii zamku opowiem Wam jak założę profil Śladami nowożytności. Musicie więc uzbroić się w cierpliwość.
Aha, byłbym zapomniał o Dorotce. Na szczęście pamiętał o niej „stary” Szafraniec oraz młody giermek – lutnista. Obaj się w niej zakochali. Nie trudno się domyślić komu serce swe oddała Dorotka. Niestety podzieliła ona los nieszczęsnej Małgosi z zamku w Grodnie. Została zamurowana w lochu. Ktoś podobno zapomniał o jakiejś dziurze, dzięki czemu jej wierny pies przynosił jej resztki jedzenia. Dobrze, że odpowiedzialnym za to nie został kot, zwierzę słynące przecież z wyjątkowej szybkości w podejmowaniu decyzji. Biedaczka żyła jeszcze trochę karmiona miłością oraz resztkami jedzenia, po czym oddała żywota z giermkiem-lutnistą w sercu. Giermek – lutnista też słabo skończył – został rozerwany przez konie.
Ładnie by brzmiało Kocia skała?
Średniowiecze i historia. Historia i średniowiecze. Czasem na poważnie, czasem z przymrużeniem oka, ale zawsze trzymając się naukowych kanonów. Bawimy się słowem i uwalniamy historię!