Polski październik 1956 to określenie na zapewne najbardziej dramatyczny okres w powojennej historii Polski. Nastroje społeczne ulegały wówczas kilkakrotnie gwałtownym wahnięciom. Przełom polityczny uwolnił pod koniec roku falę społecznej energii, która nie ominęła środowiska archeologów.
Przypomnijmy w skrócie najważniejsze wydarzenia czasu określanego terminem polski październik 1956. W marcu w Moskwie umiera nagle Bolesław Bierut – I sekretarz PZPR i były prezydent RP. Według jednej z hipotez, przyczyną śmierci był szok po wysłuchaniu na XX Zjeździe KPZR tzw. „tajnego referatu Chruszczowa” z zapowiedzią końca ery stalinizmu. W czerwcu w Poznaniu wybucha strajk generalny, a następnie gwałtowne demonstracje uliczne, stłumione przez władze za cenę kilkudziesięciu śmiertelnych ofiar. Lecz już w październiku – miesiącu, który da wkrótce nazwę całemu przełomowi politycznemu – VIII Plenum PZPR wybiera na swego I sekretarza Władysława Gomułkę, do niedawna więzionego i usuniętego z partii.
Spis treści
Obrady Plenum przerywa niespodziewana wizyta delegacji radzieckiej z Chruszczowem na czele. Rozmowom na najwyższym szczeblu towarzyszy koncentracja wokół Warszawy wojsk radzieckich, stacjonujących w Polsce od 1944 r. W listopadzie Armia Czerwona krwawo tłumi powstanie węgierskie (23 X – 11 XI). Polacy reagują masową i – co ciekawe – tolerowaną przez władze akcją pomocy humanitarnej dla ofiar. Symbolem masowego poparcia dla ekipy Gomułki jest wiec na Placu Defilad w Warszawie (24 X), szacowany na ok. 400 tysięcy uczestników. Wiarygodność Gomułki wzrosła dodatkowo po uwolnieniu z internowania prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz zdymisjonowania radzieckiego marszałka Konstantego Rokossowskiego ze stanowiska ministra obrony narodowej.
Październikowe przemiany przypieczętowano ostatecznie podczas drugiej części rozmów polsko-radzieckich (Kreml, 16-18 XI). Zaakceptowano tam m.in.: zaniechanie kolektywizacji rolnictwa, rehabilitację więźniów politycznych, uzgodnienie statusu wojsk radzieckich w Polsce i powrót na uczelnie profesorów, usuniętych w tzw. „minionym okresie”. Społeczeństwo polskie, po latach zastraszania i marazmu, zaczęło teraz spontanicznie korzystać z dostępnej sfery samorządności. Społeczne ożywienie ogarnęło m.in. środowisko polskich archeologów, również dotkniętego krzywdą, bezprawiem i patologiami. Aby wierniej oddać ówczesne nastroje, w naszą opowieść włączyliśmy szereg cytatów z oryginalnych dokumentów, zachowując ich pisownię i interpunkcję. Uwagi autora podano w nawiasach kwadratowych.
Pomysł na odnowę
Każda reforma społeczna wymaga solidnej struktury organizacyjnej, przywódcy, grupy lojalnych współpracowników, koncepcji zmian i odpowiednich instrumentów prawnych. Szczęśliwie, w końcu 1956 r. polscy archeolodzy dysponowali wszystkimi tymi elementami i zdołali połączyć je w jedną, skutecznie funkcjonującą całość. Za podstawę planowanych działań posłużyła im własna organizacja środowiskowa, ciesząca się wysokim prestiżem, pomimo poważnego ciosu, jakiego doznała parę lat wcześniej.
Istniejące od 1920 r. Polskie Towarzystwo Prehistoryczne, założone w Poznaniu przez prof. Józefa Kostrzewskiego, połączono w 1953 r. – praktycznie w trybie administracyjnym – z kilkoma innymi, niewielkimi organizacjami, a jego siedzibę (w ramach modnej wówczas „centralizacji”) przeniesiono do Warszawy, nadając nowemu bytowi nazwę: „Polskie Towarzystwo Archeologiczne” (PTA). Zlikwidowano też popularny dwumiesięcznik „Z Otchłani Wieków” (ZOW), wydawany przez Kostrzewskiego od 1926 r. Jego miejsce zajęła „Dawna Kultura”, której redaktor, prof. Włodzimierz Hołubowicz, gwarantował ideologiczną prawomyślność nowego tytułu.
O przywództwie Kostrzewskiego w archeologicznej „odnowie” (to jedno ze słów– kluczy tamtego okresu) zadecydowało zarówno jego stanowisko prezesa Towarzystwa, na które powrócił w wyniku wyborów w r. 1956, po kilkuletnim piastowaniu czysto tytularnego stanowiska prezesa honorowego, jak i szczególny talent społecznika – nie tylko na niwie archeologicznej. Wrodzony dar zjednywania ludzi pozwolił mu pozyskać znaczącą część władz Towarzystwa na rzecz realizacji planu, który wcześniej osobiście przygotował, czego dowodzą notatki, zachowane w jego spuściźnie. Niezbędnych instrumentów prawnych dostarczył statut Towarzystwa oraz specjalnie w tym celu uchwalony regulamin Sądu Koleżeńskiego.
Zło napiętnowane
Okazją do podjęcia szerokiej dyskusji o stanie polskiej archeologii był doroczny zjazd PTA (Kalisz, 5-6 XII 1956). Niektóre ze zgłoszonych tam postulatów są zaskakująco odważne; jeszcze parę miesięcy wcześniej byłyby zakwalifikowane jako antysystemowe „krytykanctwo” i przykładnie napiętnowane. Oto np. fragment wypowiedzi prof. Konrada Jażdżewskiego z Uniwersytetu Łódzkiego: „Osoba redaktora Dawnej Kultury [W. Hołubowicza – przyp.aut.] jest dla nas symbolem niewłaściwych metod postępowania, cechujących miniony okres i tego, co rozumiemy pod określeniem dzierżymordostwo”.
Podniesiono sprawę prof. Stanisława Gąsiorowskiego [(1897-1962), archeolog i historyk sztuki, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego]: „1953 – pozbawiony katedry: wysoce niepraworządna decyzja, powzięta w warunkach terroru”. Zażądano rehabilitacji niesłusznie więzionego Jana Jachowskiego [(1891-1977) kierownik „Księgarni Akademickiej” w Poznaniu, członek PTA i wieloletni przyjaciel prof. Kostrzewskiego]. Szczególnie odważne, jak na ówczesny czas, były wnioski dotyczące generalnych zmian organizacji nauki, np.: „żądanie zmiany i uzupełnienia Rady Naukowej IHKM PAN [Instytut Historii Kultury Materialnej PAN]; byłoby to czynnikiem demokratyzacji i decentralizacji”, czy też „przywrócenie stopnia naukowego doktora (w miejsce kandydata nauk) oraz wymogu habilitacji” [to jedna z wielu prób desowietyzacji nauki polskiej]. Jednakże postulatem, który miał zadecydować o losach całej akcji „odnowy” był wniosek „o powołanie specjalnej komisji ds. niewłaściwego postępowania niektórych członków PTA w minionym okresie w celu przekazania tych spraw Sądowi [Koleżeńskiemu] PTA.”
Wniosek ten zrealizowano tuż po zjeździe kaliskim, powołując „Komisję ds. rozpatrzenia wniosków dot. rehabilitacji lub dyskwalifikacji członków PTA”. W jej skład weszli: mgr inż. Władysław Terlecki (sekretarz generalny PTA, Warszawa) – przewodniczący, doc. Eugeniusz Konik (Wrocław), doc. Wojciech Kóčka (Poznań), prof. Tadeusz Lewicki (Kraków), doc. Andrzej Nadolski (Łódź) i doc. Wanda Sarnowska (Wrocław). Jednocześnie „Prezydium PTA zrezygnowało z usług prof. W. Hołubowicza jako redaktora Dawnej Kultury. Zawieszono wydawanie tego czasopisma i w jego miejsce wznowiono dwumiesięcznik Z Otchłani Wieków” [redaktor: doc. Bogdan Kostrzewski, sekretarz redakcji – doc. W. Sarnowska, pełniąca dotąd tę funkcję w „Dawnej Kulturze”].
Prace komisji
W krótkim czasie komisja podjęła pracę. Zeznając przed nią, prof. Jażdżewski potwierdził swą wcześniejszą wypowiedź z Kalisza „o dwóch archeologach, którzy wprowadzili w stosunki służbowe i koleżeńskie atmosferę i metody donosicielstwa, szpiclostwa, dyskryminacji itp.”, dodając, że miał na myśli Włodzimierza Hołubowicza i Ludwika Sawickiego. „Prof. Sawicki w 1948 r. wysłał pismo do UB [Urzędu Bezpieczeństwa] Kraków, w którym za wypadek lotnika radzieckiego w Igołomi [koło Krakowa-Nowej Huty] obciążył osobiście dr Buratyńskiego [Stanisław Buratyński (1908-1994), twórca i kierownik Muzeum Archeologicznego w Nowej Hucie] i śp. doc. Reymana [Tadeusz Reyman (1899-1955), dyrektor Muzeum Archeologicznego w Krakowie].” Jażdżewski stwierdził również, że bezpośrednio po zakończeniu okupacji, Ludwik Sawicki próbował odsunąć go od zagadnień archeologicznych oskarżając go o współpracę z okupantem.
Znalazło to wyraz w powiedzeniu prof. Sawickiego do prof. Lorenza [Stanisław Lorenz (1899-1991), dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie] w 1945 r., że „trzeba mnie [tj. Jażdżewskiego] likwidować, co traktowałem w ówczesnym czasie bardzo poważnie, oraz w dochodzeniach UB, dozorze policyjnym od 1949 do 1955 roku a następnie dyskryminacji na Uniwersytecie. W. Hołubowicz niepochlebnie wyrażał się wobec uczonych radzieckich (prof. Rybakow [Boris A. Rybakov (1908-2001), dyrektor Instytutu Archeologii Akademii Nauk ZSRR], Passek [Tamara S. Passek (1903-1968), archeolog z tegoż Instytutu]) m.in. o Instytucie Historii Kultury Materialnej i o uczonych polskich. (…) ostro atakował profesorów Aleksandra Gieysztora i Witolda Hensla, zarzucając wymienionym czyny nieetyczne.”
Atmosfera „minionego okresu”
Na pierwszym posiedzeniu Komisji (14 II 1957) rozpatrzono nadesłane dotąd wnioski. Wszystkie zarzuty dotyczyły W. Hołubowicza. Atmosferę „minionego okresu” dobitnie charakteryzuje epizod opisany przez Stanisława Buratyńskiego:
W czasie konferencji w Muzeum we Wrocławiu w 1951 r., po referacie ob. dr W. Hołubowicza powiedziałem, że referent nie ma racji co do tego, że starożytna ceramika z okresu rzymskiego była tylko obtaczana, przytaczając na to dowody z naszych wykopalisk w Igołomi. W odpowiedzi, Hołubowicz pominął stronę naukową i oświadczył ostrym tonem, że ja tylko dla tego jestem innego zdania niż on, że [właściwie: gdyż] stoimy na przeciwnych biegunach pod względem ideologicznym i politycznym.
Ja z kolei odpowiedziałem, że jestem tylko szarym człowiekiem, ale nie jestem bojaźliwy, na co mam trochę dowodów z przeszłości okupacyjnej, więc zwracam mu uwagę, by mnie nie straszył różnicą poglądów politycznych czy ideologicznych. Moją odpowiedź zebrani (w sumie ok. 400-500 osób) nagrodzili rzęsistymi oklaskami. …Prof. K. [Kazimierz] Majewski, który przewodniczył i zwrócił uwagę Hołubowiczowi, że w ten sposób dyskutować nie należy. …najsilniej zareagowała oklaskami młodzież akademicka. W następnych konferencjach udział młodzieży został silnie ograniczony – jak słyszałem na skutek zabiegów właśnie W. Hołubowicza.
(…)
(pozostała część w Archeologia Żywa 3 (55) 2011)
Pracownik Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. Zajmuje się mezolitem i neolitem w Polsce zachodniej, konserwatorstwem archeologicznym, praktycznym zastosowaniem metod informatycznych w archeologii oraz historią archeologii.