Rok 1306 był dla zamku w Chęcinach szczególny. W zasadzie może nawet nie tyle dla niego, co dla nas. On już wtedy stał i obserwował. Dla nas natomiast jest to najstarsza data pojawienia się zamku w źródłach pisanych. Zagadką pozostają kto i kiedy go wybudował. Może Władysław Łokietek, może Wacław II, a może Jan miłośnik gałki MUSZKATołowej?
W owym 1306 roku zamek miał jeszcze kamienie pod nosem. Dostał się w ręce Jana Muskaty. Tego co pewnie jedzenie posypywał gałką muszkatołową. Jego ojciec handlował nią we Wrocławiu, a on z miłości do niej miał ją nawet w swoim herbie. Bardzo za to nie lubił Władysława Łokietka. Wolał Wacława II czeskiego, a potem jego syna Wacława III. Przynajmniej dopóki żyli. Gdy Wacław III dostał 3 razy sztyletem to okazało się jednak, że lepszy żywy Łokietek, niż martwy Wacław. W ten sposób podpisał ugodę, w której Łokietek obiecał mu zamek w Chęcinach i 14 wiosek.
Chęciny już rok później były z powrotem w rękach Łokietka, który zrobił z niej terytorialny ośrodek władzy. Pewnie niejedna ważna decyzja zapadła tam podczas licznych zjazdów i wieców możnowładców. Czego się te stare mury nasłuchały to chyba tylko one wiedzą. Musiało być sporo do słuchania, bo wtedy też zamkowi dołożono do nich skarbiec, budynek gospodarczy i przedbramie z kaplicą.
Zamek był nie tylko ważny, ale też bogaty. Przynajmniej wtedy kiedy zwożono do niego skarby. Tak uczynił arcybiskup Janisław, który w 1318 roku przeniósł do niego skarbiec archidiecezji gnieźnieńskiej. Bał się, że zakonnicy ze Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie nie wytrwają w przykazaniu “nie będziesz kradzieży czynił”. Wtórował mu w tych obawach Łokietek, który czasowo zdeponował na zamku skarbiec koronny.
Oprócz zjazdów, ważnych osobistości i skarbów zamek gościł też więźniów. I to w sumie nie byle jakich. Przez 10 lat smrody lochu wąchał przyrodni brat Władysława Jagiełły, niejaki Andrzej Olgierdowic zwany Garbatym. Z zapachów lochu zadowolony nie był też Hińcza z Rogowa, o którym Długosz pisał “wtrącony głęboko do brudnej wieży w Chęcinach omal nie wyzionął ducha od smrodu w więzieniu”.
Zamek pełnił też rolę rezydencji dla Adelajdy, drugiej żony Kazimierza Wielkiego. Swoje skarby trzymała też tutaj Bona Sforza.
I tak sobie latka leciały w chwale i bogactwie. A potem, no cóż: “nadejszła wiekopomna chwila”, czyli wiek XVII. Najpierw w 1607 roku zamek został spalony i splądrowany podczas rokoszu Zebrzydowskiego. Potem został co prawda odbudowany, ale nie na długo. Najpierw padł ofiarą Szwedów podczas potopu w 1655, a dwa lata później o jego los zatroszczył się Jerzy Rakoczy i dobił leżącego. W 1796 władze austriackie nakazały rozbiórkę murów. Od całkowitego zniknięcia uratowała budowlę decyzja cara Rosji Mikołaja I Romanowa, który w 1827 roku nakazał zatrzymanie rozbiórki. No i tyle.
A czekajcie, a co z ambitnym miłośnikiem gałki? Gałkowiec rzucał się jeszcze trochę przeciwko Łokietkowi. A to pół roku posiedział w lochu, a to z 10 na wygnaniu. Ostatnie lata to już pogodzenie się z faktem przegranej i zanik aktywności. 20 stycznia 1320 pojawił się jeszcze na koronacji królewskiej Władysława Łokietka na Wawelu. Niecałe 3 tygodnie później wziął się i umarł.
Średniowiecze i historia. Historia i średniowiecze. Czasem na poważnie, czasem z przymrużeniem oka, ale zawsze trzymając się naukowych kanonów. Bawimy się słowem i uwalniamy historię!