Powtarzam, że nie ma czegoś takiego jak „oficjalna archeologia” lub „archeologia głównego nurtu”, jak to często określa Graham Hancock. Archeologia jest albo prowadzona naukowo, albo nie. Czas na zderzenie się drugiego odcinka „Prehistorycznej apokalipsy” Netflixa z naukową perspektywą.
Już na samym wstępie Hancock stwierdza niesamowite rzeczy, bo mówi:
Sam fakt1)W polskich napisach Netflixa błędnie przetłumaczono słowo „notion” (z ang. idea, myśl), na fakt. Tłumacz tą jedną drobną pomyłką … Więcej istnienia zaawansowanej cywilizacji epoki lodowcowej jest zagrożeniem dla archeologii, ponieważ to zatrzęsłoby w posadach całą dziedziną nauki. Straciłaby swoje podwaliny.
Graham Hancock, Starożytna apokalipsa, 1 (2), 00:38
Jednak nic z tego nie jest prawdą. To znaczy, rozumiem, że Hancock może widzieć to w ten sposób, ale prawda jest taka, że każdy archeolog jakiego znam, byłby zachwycony odkryciem jakiejkolwiek nieznanej wcześniej cywilizacji epoki lodowcowej. Ba! Każdej nieznanej wcześniej cywilizacji, nie tylko z epoki lodowcowej i nie musiałaby nawet być zaawansowana technologicznie.
Dlaczego archeolodzy, by tego pragnęli? Głównie dla sławy i chwały! A przynajmniej odrobiny szacunku w naszej społeczności. W końcu jesteśmy ludźmi jak wszyscy. A nowe odkrycia oznaczają wspaniałe możliwości publikacji, szanse na podzielenie się swoją pracą z zainteresowanym społeczeństwem i wreszcie pokazanie rodzicom, że studiowanie nie poszło na marne!
Nie zrozumcie mnie źle, twierdzenie tak niezwykłe jak to, które wysuwa Hancock, wiązałoby się z pewnym sceptycyzmem. To dlatego, że wyjątkowe twierdzenia z konieczności wymagają wyjątkowych dowodów. Dowodów empirycznych. Danych, które można przetestować, a także zapewniają pewien stopień przewidywalności lub odtwarzalności.
Właśnie dlatego staramy się mierzyć i dokumentować rzeczy z dokładnością do centymetra (czasami milimetra lub mniej!). Ostrożnie odgarniamy ziemię, upewniając się, że przesiewamy ją pod kątem drobnych artefaktów. Próbkujemy warstwy, powoli uzyskując pyłki, próbki termoluminescencyjne i fitolity. Dokumentujemy kolor gleby, za pomocą standardowego systemu porównawczego, na każdym poziomie badań lub za każdym razem, gdy następuje zmiana.
Używamy nawet dziesiątek narzędzi, które są nieniszczące, takich jak wykrywacze metali, georadary, magnetometry, elektrooporówki, LiDAR czy spektroskopy. Wszystko po to, aby mieć pewność, że mamy sprawdzalne, wymierne dane.
Czy to odkrycie zatrzęsłoby w posadach całą archeologią?
Absolutnie nie. Archeologia jest zakorzeniona w nauce. Jasne, musielibyśmy napisać kilka nowych akapitów, dodać rozdział tu i tam, może nawet napisać całe, nowe podręczniki. Nie zmieniłoby to jednak tego, co już wiemy o innych cywilizacjach. Rzymianie przecież w wyniku tego nagle nie znikają. Starożytni Egipcjanie nadal budowali piramidy w Gizie i wynaleźli hieroglify. Aztekowie i Majowie nadal robili swoje.
Przyjmijmy jednak, że w jakiś sposób Hancock miałby rację. Hipotetycznie przyjmijmy, że każda z tych cywilizacji, istniejąca w bardzo różnych miejscach czasu i przestrzeni, całą swą wiedzę uzyskała od tej rzekomo „zaawansowanej” fantastycznej cywilizacji. Wciąż nie zmienia to faktu, że Aztekowie, Majowie, Rzymianie, Egipcjanie istnieli wedle tego co aktualnie przyjmujemy. Wszystko, co do tej pory odkryli archeolodzy, wydarzyło się naprawdę. W najlepszym razie musielibyśmy zaktualizować niektóre szczegóły, a i tak to robimy. Prawie codziennie!
Co Hancock rozumie przez „zaawansowana”?
Hancock nigdy nie stwierdził co rozumie przez zaawansowany w poprzednim odcinku. Bez zaskoczeń, w tym odcinku również nam tego nie wyjaśnia. Ten MacGuffin2)Angielski termin oznaczający przedmiot, miejsce, cel itp. napędzający fabułę filmu i motywujący działania postaci. Jest ważny … Więcej jest trudniejszy do zdefiniowania niż zawartość teczki w „Pulp Fiction”. Hancock nie mówi też, co definiuje tę rzekomą cywilizację. Skąd zatem ktokolwiek miałby wiedzieć, że właśnie natrafił na jej pozostałości? Okazuję się zatem, że nie dostajemy ani jednego dowodu na to, że jego MacGuffin jest prawdziwy.
Zamiast tego słyszymy o:
„mgle która otacza prehistorię. Mgła jest spowodowana brakiem dokumentacji. Musimy budować obraz przeszłości przy użyciu cząstkowych dowodów” .
Graham Hancock, Starożytna apokalipsa, 1 (2), 01:12
Podobnie jak większość twórców pseudonaukowych idei, Hancock wykorzystuje brak danych empirycznych, których nie dostarcza nam prehistoria z racji np. nieistnienia wówczas przekazów pisanych, po to by wstrzyknąć własne założenia i pomysły. Oczekuje on, że jego czytelnicy i widzowie przyjmą je przynajmniej na równi z założeniami archeologów. W końcu nikt tych rzeczy nie zapisał, więc wszystko jest możliwe, czyż nie?
Cholula
Pierwszym odwiedzonym stanowiskiem w tym odcinku jest Cholula w Meksyku. Tam spotyka się z archeologiem Geoffreyem McCafferty, który oprowadza go po piramidzie w Cholula, mającej większą objętość niż jakakolwiek inna piramida wykonana przez człowieka na świecie. Jest ona prawie dwukrotnie większa niż Wielka Piramida w Gizie, przy czym zbudowano ją z cegły adobe3)Cegła suszona – podstawowy, obok drewna i kamienia, materiał budowlany używany w rejonach świata o gorącym klimacie. Cegła ta jest suszona na … Więcej, a nie wapiennych bloków.
Nie można wiele skrytykować ze scen w Choluli. Zdjęcia są przepiękne, jak zresztą w całej serii. Stanowisko jest fascynujące, z sześcioma kolejnymi strukturami, zbudowanymi jedna nad drugą, z najstarszą budowlą datowaną na okres między 200 a 400 rokiem p.n.e. Felipe Sollis, Veronica Velaquaez i Dionisio Rodriguez zauważają w książce „Cholula: la gran pirámide”4)SOLIS OLGUIN F. (red.) 2017 Cholula: la gran pirámid, Mexico., że ceramika była związana z najstarszą konstrukcją datowaną na ok. 200 r. p.n.e. Geoffrey MacCafferty skłania się bardziej ku 400 r. p.n.e.5)MCCAFFERTY G.G. 2021, 4 Cholula: The Mall of [Meso]america, „Archeological Papers of the American Anthropological Association”, 32, s. 54-65, … Więcej
Z sobie tylko znanych powodów, Hancock stwierdza jednak w tym odcinku, że „datowane są na ok. 500 r. p.n.e.”. Nie tłumaczy nam skąd czerpie on takie informacje.
Największym zarzutem jaki mam do tego segmentu jest to, że pokazano bardzo niewiele archeologii, nawet pomimo tego, że kamera pokazuje Hancocka wędrującego przez tunele wewnątrz budowli. Oczywiście nie traci on okazji do porównania Choluli z „tarasową piramidą” Gunung Padang (która tak naprawdę wcale nie jest piramidą, a raczej wczesnym puden berundak) oraz Wielką Piramidą w Gizie i jej podziemną komorą.
Hancock wydaje się uważać, że podziemne elementy są wspólną cechą wszystkich piramid na świecie, sugerując dodatkowo, że są one najpewniej najstarszymi częściami. Jednak chociażby komora u podstawy Wielkiej Piramidy w Gizie była prawdopodobnie pierwotnie planowaną komorą grobową Chufu, zanim została porzucona dla komory znajdującej się wyżej w strukturze. W każdym razie powstała gdy rozpoczęto budowę, a nie poprzedzała ją, tak jak źródło w Choluli.
Giganci fizyczni kontra giganci intelektualni
Prawdziwy punkt sporny pojawia się, gdy Hancock dzieli się swoją wersją mitu o gigantach z Choluli, a następnie wyśmiewa archeologów za odrzucenie go jako źródła dowodów. Sugeruje, że może wcale nie chodziło o gigantów w sensie fizycznym, ale o „gigantów intelektualnych”. Po czym dodaje, że mogli oni być przybyszami z jego wymyślonej „zaawansowanej cywilizacji”. Oznacza to nie mniej ni więcej, że wedle niego mała rdzenna ludność z Choluli była mniej zdolna intelektualnie i całe szczęście, że ci sprytni obcokrajowcy się pojawili, aby dać im trochę „zaawansowanej kultury”.
Jeśli uważacie, że to trochę rasistowskie to macie rację. Nie sądzę, żeby to właśnie było zamiarem Hancocka, ale rezultatem jest narracja, która odmawia tubylcom ich własnego dziedzictwa i pomysłowości. Mit Xelhua – gigantycznego architekta Choluli, był jedną z tych historii, na które duży wpływ mieli chrześcijańscy kolonizatorzy, być może zmieniając istniejącą narrację w sposób synkretyczny, pomagając ukształtować rdzenną ludność w dobrych chrześcijan.
Istnieje niewiele dowodów na istnienie tego mitu przed przybyciem chrześcijańskich kolonizatorów, którzy wywarli silny wpływ na ludność Meksyku, zmuszając ich przyjmowania chrześcijaństwa. Podobny synkretyzm powtarzał się w całej Mezoameryce, szczególnie w Meksyku. Czasami w wyniku działań chrześcijan, czasami z woli rdzennych mieszkańców Meksyku, próbujących po prostu zachować niektóre aspekty swej własnej kultury i praktyk religijnych.
Powiedz mi, że są Atlantydami, nie mówiąc Atlantyda
Ostatnia część drugiego odcinka „Prehistorycznej apokalipsy” zawiera wywiad Hancocka z pisarzem Marco Vigato – autorem stosunkowo nieznanej książki zatytułowanej „Empires of Atlantis: The origins of ancient civilizations and mystery traditions throughout the ages” (Imperium Atlantydów: geneza starożytnej cywilizacji i jej tajemne tradycje przez wieki). Książka ta jest nieoryginalnym i zasadniczo rasistowskim wyobrażeniem o zaludnieniu świata mitycznymi Atlantydami i teozoficznym zbiorem ras, stanowiących źródło dla wszystkich współczesnych populacji.
Uzbrojony w takie poglądy, Vigato mówi Hancockowi, że stanowisko Texcotzingo (około 20 mil na północny zachód od miasta Meksyku) było „bardzo wyraźnie przekształcane przez dłuższy czas” i zostało stworzone przez cywilizację „znacznie starszą” niż Aztekowie. Jesteście ciekawi na jakich dowodach Vigato opiera swoje odważne: „bardzo wyraźnie”?
„Tutejsza skała to bardzo twardy rodzaj porfiru. Gdy się przyjrzymy zobaczymy, że część kamiennych powierzchni mocno zwietrzała.” (Marco Vigato, Starożytna apokalipsa, 1 (2), 19:10).
To bardzo twarda skała, więc aby nastąpiła erozja musiały według niego minąć tysiące lat. I to tyle, nic więcej nie ma. Vigato i Hancock chyba po prostu zagłosowali poza kamerą i stwierdzili: „no tak, Aztekowie tego nie zbudowali, musieli to zrobić Atlantydzi”.
Następnie Vigato raczy Hancocka i widzów swoją wersją tego, o czym naprawdę jest płaskorzeźba z Quetzalcoatlem – Pierzastym Wężem w Xochicalco. Vigato widzi bowiem globalną katastrofę zamiast pierzastego węża, którego zresztą pewnie i wy widzicie patrząc się w ekran. A Hancock po prostu mówi „Tak” i kiwa głową jakby właśnie usłyszał dobry gitarowy riff.
– Graham Hancock: „Jak interpretujesz tę scenę, Marco?”
– Marco Vigato: „Mamy tu potężną siedzącą postać, jakby na tratwie z węży, która oddala się od płonącej świątyni…”
– Graham Hancock kiwa z aprobatą
(Marco Vigato, Starożytna apokalipsa, 1 (2), 27:35)
I co z tego wiemy?
Marco dużo razy wypowiada „wyraźnie”, a Hancock jeszcze więcej razy mówi „z pewnością”. Ale nic co omawiają w tej części odcinka, nie jest ani wyraźne, ani tym bardziej pewne. Jeśli liczycie na empiryczne dowody, to ich nie uświadczycie.
Podobnie jak pierwszy odcinek, tak i ten, zakończył się narracją opowiedzianą przez Hancocka bez ukazania jakichkolwiek dowodów, za to z wieloma „może tak było” oraz „a gdyby…”. I wciąż, w żadnym momencie Hancock nie definiuje, co rozumie przez „zaawansowaną cywilizację”.
Hancock sugeruje jedynie, że byli oni w jakiś sposób lepsi niż rdzenni mieszkańcy miejsca, w którym się znajduje. I sugeruje, że jego rzekoma „zaawansowana cywilizacja” jest odpowiedzialna za całą fajną architekturę, ponieważ albo ją zbudowali, albo nauczyli prymitywnych brązowych ludzi jak to zrobić. To cywilizacja, której nie nazywa „białą” czy „Atlantydą”, ale obecność Vigato w tym odcinku…
Poczekajcie! Zróbmy to w stylu Grahama Hancocka:
Czy obecność Marco Vigato w tym odcinku może oznaczać, że Hancock mówiąc o „zaawansowanej cywilizacji” ma na myśli Atlantydę? Czy rasistowskie podteksty książki Vigato, ze wszystkimi wzmiankami o różnych „rasach Atlantydów” zaczerpniętych od dziewiętnastowiecznych teozoficznych rasistów, mogą oznaczać, że Hancock postrzega swoją „zaginioną zaawansowaną cywilizację” jako białą?
W końcu ja tylko zadaję pytania…
Źródło tekstu: Archaeology Review
Tłumaczenie: Radosław Biel
Przypisy
1 | W polskich napisach Netflixa błędnie przetłumaczono słowo „notion” (z ang. idea, myśl), na fakt. Tłumacz tą jedną drobną pomyłką sprawia, że znaczenie wypowiedzi jest całkowicie inne! W końcu pomysł a fakt, to przecież całkiem inna para kaloszy… Przynajmniej polski lektor wie o czym mówi. |
---|---|
2 | Angielski termin oznaczający przedmiot, miejsce, cel itp. napędzający fabułę filmu i motywujący działania postaci. Jest ważny nie jako konkretny obiekt (dla widza nie ma znaczenia czym dokładnie jest), a jedynie stanowi pretekst do rozwiązania i przebiegu akcji filmowej. |
3 | Cegła suszona – podstawowy, obok drewna i kamienia, materiał budowlany używany w rejonach świata o gorącym klimacie. Cegła ta jest suszona na słońcu i nie jest dodatkowo wypalana. |
4 | SOLIS OLGUIN F. (red.) 2017 Cholula: la gran pirámid, Mexico. |
5 | MCCAFFERTY G.G. 2021, 4 Cholula: The Mall of [Meso]america, „Archeological Papers of the American Anthropological Association”, 32, s. 54-65, DOI: https://doi.org/10.1111/apaa.12143 |
Archeolog, który obecnie pracuje dla Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych (United States Forest Service) w Land Between the Lakes Recreation Area w Kentucky i Tennessee. Jest również 12-letnim weteranem amerykańskiej armii i spędził kolejne 10 lat na eksperymentalnym nauczaniu ABL (Adventure Based Learning) z trudną młodzieżą, przed uzyskaniem tytułu magistra na University of Texas w Arlington.