, , , , ,

Prehistoryczna apokalipsa. Odc. 3 i 4. Malta i Droga Bimini

|


Słowa kluczowe: , , , , ,

W tym momencie większość sztuczek Grahama Hancocka – prowadzącego „Prehistorycznej apokalipsy”, jest dość rutynowa, więc w tym wpisie zrecenzuję dwa odcinki na raz. Postaram się trzymać tylko głównych punktów, a w odcinkach 3 i 4 są to: megalityczne budowle Malty i Droga Bimini na Hawajach.

Na początku odcinka 3 Hancock wspomina, że cywilizacje mogą zaginąć. Jak najbardziej się z tym zgadzam. Mamy przecież archeologiczne dowody na istnienie cywilizacji, które zaginęły. Stało się to albo dlatego, że pojawiły się nowe cywilizacje i zajęły miejsce tej pierwszej, albo oryginalna cywilizacja przeniosła się w inne miejsce, albo dlatego, że zniszczyła ją naturalna katastrofa. Cywilizacje jednak pozostawiają po sobie materialne ślady.

Malta i Okres Świątynny

Znaczna część trzeciego odcinka „Prehistorycznej apokalipsy” koncentruje się wokół Malty i jej architektury z Okresu Świątynnego (ang. Temple). Hancock zaczyna od wniosku, że istniała zaginiona, zaawansowana cywilizacja – ta sama, której dotąd nie udało mu się zdefiniować – która przybyła w czasie plejstocenu wraz z neandertalczykami i zbudowała świątynie ok. 12 000 do 14 000 lat temu. A może ma na myśli ponad 42 000 lat temu, kiedy wciąż było trochę neandertalczyków? Tak czy siak jakoś wtedy.

Co by istnienie jego „zaginionej zaawansowanej cywilizacji” miało sens, Hancock musi przesunąć daty powstania świątyń na Malcie na bardziej dogodną linię czasu. Zakres budowy od 3600 do 2500 lat p.n.e. ustalony przez archeologów jest dla niego niewygodny. Nie może też pojąć, jak rzekomo głupi i niezdolni do pracy rdzenni mieszkańcy mogli przenosić kamienie i wymyślić jak zbudować coś monumentalnego. Hancock mówi:

„Pomyślcie: archeolodzy mówią nam, że ci rolnicy, którzy nie zbudowali nic większego od chatki, mogli osiągnąć coś takiego?”

Graham Hancock, Prehistoryczna apokalipsa, Odc. 3, 05:50

Jeśli to nie jest rasistowski komentarz, to przynajmniej jest świadectwem niezrozumienia i wywyższania swej własnej kultury. I naprawdę mam nadzieję, że jest on niezamierzony.

Pomagając sobie w rozwiązaniu niepasującej chronologii świątyń, Hancock po prostu stwierdza, że „nie ma żadnych źródeł pisanych mówiących nam, kiedy Ggantija została zbudowana, ani żadnych wiarygodnych dat radiowęglowych.”

Uproszczone fazy kulturowe Malty wraz z ich datowaniem nijak się mają z koncepcjami Grahama Hancocka (za: Malone i in. 2020)

Może to być częściowo prawda. Najstarszym znanym nam zapiskiem w języku maltański jest testament z XV w., więc oczywiście nie zapisywali oni szczegółów budowy świątyń. Jednak datowanie świątyń jest dostępne. I jest ono wiarygodne.

Datowanie metodą optycznie stymulowanej luminescencji (OSL) istnieje dla większości lub całości architektury Okresu Świątynnego. OSL działa na zasadzie określenia, kiedy cząstki osadów, takie jak skaleń lub kwarc, były ostatnio wystawione na działanie wystarczającej dawki światła słonecznego lub ciepła. Malone z zespołem badaczy 1)MALONE C., GRIMA R., MCLAUGHLIN R., PARKINSON E.W., STODDART S., VELLA N. 2020. Temple places Excavating cultural sustainability in prehistoric … Więcej opisują szczegółowo pozyskane daty OSL dla świątyni Ġgantija. Plasują się one pomiędzy 3600–3080 lat p.n.e. dla niższych poziomów i 3200–2760 lat p.n.e. dla poziomów wyższych.

Datowanie techniką akceleratorowej spektrometrii mas (AMS) z kolei jest formą datowania radiowęglowego, szczątków roślinnych i zwierzęcych, która dla świątyni Ggantija dała wyniki między 3600–3300 lat p.n.e.2)TRUMP D.H. 2002. Malta: Prehistory and Temples. Santa Venera. oraz 3650–3050 lat p.n.e.3)MALONE C., GRIMA R., MCLAUGHLIN R., PARKINSON E.W., STODDART S., VELLA N. 2020. Temple places Excavating cultural sustainability in prehistoric … Więcej. Uzyskane daty radiowęglowe są zatem stosunkowo zgodne ze sobą i z datami OSL, co czyni je tym samym dosyć wiarygodnymi.

Czy Hancock jest ignorantem lub kłamał na temat braku wiarygodnych dat radiowęglowych? Podejrzewam, że to pierwsze, ponieważ od pierwszego odcinka wydaje się, że widzi on tylko te dane, które są zgodne z jego z góry przyjętymi wnioskami. Daty nie pasują, więc ich nie ma.

Co jeszcze Hancock mówi o maltańskim Okresie Świątyń?

Prowadzący „Prehistorycznej apokalipsy” stwierdza, że świątynie nie wykazują oznak stopniowego rozwoju w czasie, co sugeruje, że Maltańczycy nie mieli czasu, aby wymyślić jak je wykonać. Do tego dorzuca, że na dwóch wyspach Malty jest więcej architektury niż siły roboczej. Twierdzi również, że wszystkie ze świątyń skierowane są w stronę jednej gwiazdy – Syriusza

Świątynie, zakładając, że rzeczywiście są „świątyniami”, faktycznie wykazują ewolucję w czasie. Po pierwsze stają się większe stopniowo. Szczególnie w Santa Verna, gdzie w zapisach archeologicznych odnotowano nawet przerwy między etapami budowlanymi. A datowanie radiometryczne (OSL, radiowęglowe, AMS i termoluminescencyjne) pokazują różne okresy budowy świątyń na obu wyspach Gozo i Maltą.

Jestem pewien, że Hancock nadal zwróciłby uwagę na to, że na wyspach nie ma przykładów mniejszych, prostszych konstrukcji, tak jakby od razu zaczęto od wznoszenia megalitycznych budowli. To, że nie widzimy wszędzie wcześniejszych prób i niepowodzeń budowlanych, nie oznacza, że ​​nie miały miejsca.

Jeśli te świątynie są budowane w miejscach ważnych geograficznie, tak jak wiele monumentalnych budowli na świecie, to ich najwcześniejsze wersje mogą być tuż przed nami. Mogą być typowymi palimpsestami architektury, tak jak europejskie kościoły zawierając w sobie pozostałości wcześniejszych budowli. Tym bardziej, że czas budowy każdej z maltańskich świątyń mierzony jest w setkach i tysiącach lat. W końcu ta sama ludzka inteligencja, która pozwoliła na lądowanie na Księżycu nieco ponad 60 lat po wzniesieniu się w powietrze braci Wright, istniała w neolicie i Okresie Świątynnym na Malcie.

Ggantija Malta
Świątynia Ggantija na wyspie Gozo (fot. FritzPhotography, CC BY-SA 4.0, z Wikimedia Commons)

Czy powinniśmy traktować dowód z Syriuszem na poważnie?

Oczywiście, skierowanie świątyń w stronę Syriusza, mogło wystąpić w sugerowanych przez niego momentach, ale jest kilka problemów, których nie bierze on pod uwagę. A przynajmniej nie robi tego na głos w swoim programie.

Po pierwsze, wydaje mi się to być dobrym przykładem „błędu teksańskiego snajpera” (ang. Texas sharpshooter fallacy). Jest to błąd informacji, polegający na ignorowaniu różnic i podkreślaniu podobieństw, co prowadzi do wyciągnięcia błędnych wniosków. Nazwa pochodzi z dowcipu o Teksańczyku, który oddaje kilka strzałów w ścianę stodoły, potem rysuje cel w punkcie, w którym trafienia są najbliżej siebie i twierdzi, że jest snajperem. Hancock dosłownie maluje taką tarczę na danych. I to jest facet, który narzeka na początku programu, że jest oskarżany o wybieranie wyłącznie pasujących sobie danych (cherry picking), a tutaj przyłapany jest dokładnie na tym? Jeśli bowiem narysujesz sobie linię na ziemi, a potem będziesz obracać nocnym niebem, w końcu zobaczysz układy i złudne ustawienia.

Po drugie, Hancock ignoruje inne potencjalne układy gwiazd. Crux, znany również jako Krzyż Południa, pojawiający się na południowym niebie też generalnie ustawia się z większością wejść do świątyń. Dodatkowo byłby on przydatny dla podróżników żeglujących między Sycylią a Maltą, ponieważ zajęłoby to więcej niż jeden dzień.

Po trzecie, jak już opisałem istnieją dobre, wiarygodne datowania radiowęglowe OSL i AMS dla świątyń i ich okresów budowy. Dane te zaś obalają większość ustaleń związanych z Syriuszem.

Po czwarte, założenia Hancocka dotyczące pokrywania się świątyń z niebem nie biorą pod uwagę porównania znaczenia z intencjonalnością. Robert Barratt wyjaśnia to najlepiej:

„Znaczenie uzyskuje się statystycznie, gdy prawdopodobieństwo przypadkowego wystąpienia zdarzenia jest niezwykle niskie. Intencjonalność odnosi się ogólnie do świadomości ludzkiego działania. Ustawienie świątyń w kierunku wydarzeń kosmologicznych mogło być zamierzoną decyzją budowniczych świątyń, lub też orientacje mogły być podyktowane względami praktycznymi, takimi jak oświetlenie czy opór wiatru. W tym drugim przypadku świątynie nawet będąc w znacznym stopniu zorientowane na wydarzenia kosmologiczne, to zjawisko to nie jest intencjonalne i stąd nie ma wartości archeologicznej”.

Robert Barrat4)BARRATT R.P. 2022. The Crux of Astronomical Alignment in Neolithic Malta: Using 3D Simulation to Produce New Data. „Digital Applications in … Więcej

Innymi słowy, budowniczowie świątyń mogli po prostu zorientować je tak, by wykorzystać światło dzienne lub uniknąć wiatru. Wynikające z tego ustawienia względem gwiazd byłyby zatem przypadkowe i nie byłyby pierwotną intencją.

Droga Bimini – ponownie

W czwartym odcinku tego sensacyjnego nonsensu, który Netflix nazywa dokumentem, Graham Hancock zabiera swój cyrk na Bahamy, a konkretnie na Drogę Bimini (ang. Bimini Road).

Nie spodziewałem się, że spędzi on nad tym tak dużo czasu, ponieważ wszystkie nienaukowe hipotezy na temat Drogi Bimini są już od dawna obalone. Naukowcy są zgodni co do tego, że jest to naturalnie powstała formacja wapienna tzw. beachrock5)Krucha lub dobrze zacementowana skała osadowa, która składa się ze zmiennej mieszanki osadów o rozmiarach żwiru, piasku i mułu, która jest … Więcej, datowana na około 2300-3400 lat temu. Daty te zostały uzyskane w latach 70. i 80. XX wieku przez Gifforda, Balla i Calverta6)GIFFORD J.A., Ball M.M. 1980. Investigation of submerged beachrock deposits off Bimini, „National Geographic Society Research Reports” … Więcej7)CALVERT P.M., INTRONE D.S., STIPP J.J. 1979. University of Miami radiocarbon dates XIV, „Radiocarbon” 21 (1), s. 107-112. i dotyczyły różnych próbek rdzeniowych pozyskanych z tworzących ją skał.

Satelitarne zdjęcie wyspy Bimini (fot. NASA, domena publiczna)

Procesy geologiczne, które tworzą tego typu formacje są dobrze poznane. Jedyną prawdziwą cechą kamiennych płyt, które Hancock przedstawia, a która mogła by wskazywać na ślady obróbki ludzką ręką jest ich pozorny prostokątny kształt. I nawet to jest nonsensem dla każdego, kto spędza wystarczająco dużo czasu na świeżym powietrzu lub być może poświęcił trochę czasu na geologiczne badania takich skał. Ortogonalne połączenia i spękania wapienia nie są rzadkością.

Co więcej, McKusick i Shinn8)MCKUSICK M, SHINN E.A 1980. Bahamian Atlantis reconsidered, „Nature”, 87 (5777), s. 11–12, DOI: https://doi.org/10.1038/287011a0. stwierdzili, że stratygrafia w pozyskanych rdzeniach była spójna z jednej płyty na drugą. Z 17 rdzeni, nachylenie, wielkość cząstek oraz kierunki zanurzenia i oddzielenia od podłoża były spójne od jednego rdzenia do następnego. Rdzenie te pochodziły z 17 różnych płyt!

Nie jest to coś, czego można by się spodziewać po stworzonym przez człowieka obiekcie z kamieniołomów. Jednocześnie jest to dokładnie to, czego można by się spodziewać po geologicznym obiekcie ze skały osadowej in situ.

Poza Drogą Bimini, długi fragment odcinka poświęcony jest jeszcze mapie Piri Reisa. Również uważam ją za fascynującą, ale jak możecie się domyślić, z innych powodów niż Hancock. Szczegółowo opisywałem ją na swoim blogu (tekst tylko po angielsku).

Pseudoarcheologia czy pseudodziennikarstwo?

Szczególnie 4 odcinek zademonstrował kilka pseudonaukowych i pseudodziennikarskich skłonności Grahama Hancocka.

Hancock zawsze będzie szukał aprobaty u profesjonalistów. Jeśli może uzyskać skinienie głową i mrugnięcie okiem od archeologa, przyjmie je. Gdy nie może, znajdzie innego specjalistę, który nie jest w ich kręgu i zdobędzie jego uznanie.

Czy zauważyliście, co powiedział geolog znajdujący się na łodzi na temat formacji geologicznej położonej 5 metrów pod powierzchnią? Nie? Powiem ci dlaczego: na pokładzie nie było bowiem geologa. Hancock miał tam za to biologa morskiego.

Rzetelność dziennikarska wymaga od dziennikarza sprawdzenia faktów i jak największej wiarygodności doniesień. Gdzieś w tych dwóch oczekiwaniach można by się spodziewać, że gdy dziennikarz bada kontrowersyjną hipotezę, konsultuje się z odpowiednim specjalistą.

Można zawsze oczekiwać, że opublikowane zostaną sprostowania, gdy okaże się, że dziennikarz podał błędne informacje? Graham Hancock na początku każdego odcinka zaprzecza, że jest jakimkolwiek naukowcem czy archeologiem, upierając się, że jest dziennikarzem badającym to, co uważa za ukrytą prawdę. Jego książkom konsekwentnie udowadniano, że zawierają fałszywe, nienaukowe i paranormalne twierdzenia, a jednak nigdy nie wydał żadnego sprostowania. Nie ma żadnych poprawionych wydań, o których wiem (z wyjątkiem „Supernatural”, które wydaje się mieć co najmniej jedną dziwną dodatkową wersję). O ile mi wiadomo, to kiedyś Hancock był wielki orędownikiem poglądu, w którym to Mars stanowił miejsce pochodzenia jego zaginionej super-rasy ludzi.

Teraz okazuje się, że wrócił do Atlantydy.

Źródło tekstu: Archaeology Review

Tłumaczenie: Radosław Biel

Przypisy

Przypisy
1, 3MALONE C., GRIMA R., MCLAUGHLIN R., PARKINSON E.W., STODDART S., VELLA N. 2020. Temple places Excavating cultural sustainability in prehistoric Malta. McDonald Institute for Archaeological Research, Cambridge.
2TRUMP D.H. 2002. Malta: Prehistory and Temples. Santa Venera.
4BARRATT R.P. 2022. The Crux of Astronomical Alignment in Neolithic Malta: Using 3D Simulation to Produce New Data. „Digital Applications in Archaeology and Cultural Heritage“ 26 (e00229), DOI: https://doi.org/10.1016/j.daach.2022.e00229.
5Krucha lub dobrze zacementowana skała osadowa, która składa się ze zmiennej mieszanki osadów o rozmiarach żwiru, piasku i mułu, która jest spojona minerałami węglanowymi i uformowała się wzdłuż linii brzegowej
6GIFFORD J.A., Ball M.M. 1980. Investigation of submerged beachrock deposits off Bimini, „National Geographic Society Research Reports” 12, 21–38.
7CALVERT P.M., INTRONE D.S., STIPP J.J. 1979. University of Miami radiocarbon dates XIV, „Radiocarbon” 21 (1), s. 107-112.
8MCKUSICK M, SHINN E.A 1980. Bahamian Atlantis reconsidered, „Nature”, 87 (5777), s. 11–12, DOI: https://doi.org/10.1038/287011a0.
Archeolog | Oficjalna strona

Archeolog, który obecnie pracuje dla Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych (United States Forest Service) w Land Between the Lakes Recreation Area w Kentucky i Tennessee. Jest również 12-letnim weteranem amerykańskiej armii i spędził kolejne 10 lat na eksperymentalnym nauczaniu ABL (Adventure Based Learning) z trudną młodzieżą, przed uzyskaniem tytułu magistra na University of Texas w Arlington.

CZY TEŻ W DZIECIŃSTWIE CHCIAŁEŚ BYĆ ARCHEOLOGIEM?

My od zawsze! Cześć, ARCHEOLOGIA ŻYWA to mały zespół osób kochających odkrywanie i pisanie o przeszłości. Czujemy jednak, że wciąż zna ją zbyt mało osób. Pytanie, czy chcesz nam pomóc w promocji naszej historii?

2 komentarze do “Prehistoryczna apokalipsa. Odc. 3 i 4. Malta i Droga Bimini”

  1. Popularne ostatnio internetowe przysłowie mówi” „słychać wycie – znakomicie” 🙂 Czyli jednak boli wytykanie nieścisłości. Dawno temu „panowie archeologowie” stworzyli sobie naukę opartą na ich własnych twierdzeniach i tego się trzymają, a wszelkie białe plamy w ich twierdzeniach zbywane są albo milczeniem albo atakiem na tego, kto śmiał o nich wspomnieć. Graham Hancock – w przeciwieństwie do was, „panowie archeologowie” – dostrzega braki w waszych dogmatach i próbuje je wypełnić. Robi coś, o czym wy dawno zapomnieliście i czego nie potraficie przeskoczyć – nie trzyma się sztywno raz wypracowanych ideologii, zwłaszcza, kiedy mają dziury jak ser szwajcarski. Długo by komentować, ale szkoda poświęcać czasu archeologom „jedynego i słusznego mainstreamowego nurtu”.
    ps. Cyrkiem to jest szacowanie wieku danej budowli na podstawie datowania radiowęglowego materii znajdującej się wokoło. Kto choć troszkę liznął ten temat wie, że z założenia to bzdurna metoda. Wieku skał nie da się datować, a robienie tego na podstawie np. kości wykopanych z ziemi wokoło jest po prostu debilne.

    Odpowiedz
    • Wytykanie nieścisłości nie jest niczym złym, jest aż wręcz mile widziane w nauce. Krytyka i sceptycyzm stanowią w końcu kluczowe elementy procesu naukowego, pomagając weryfikować i doskonalić istniejące teorie. Po to też np. każda publikacja naukowa przechodzi proces redakcyjny. Ważnym jest jednak, aby krytyka konkretnych metod czy teorii była oparta na faktach i konstruktywnych argumentach. Docenianie pracy naukowców, archeologów, a także pasjonatów nie wyklucza jednocześnie istoty pytania i poszukiwania odpowiedzi na nierozwiązane jeszcze zagadnienia. Równowaga między szacunkiem dla osiągnięć naukowych, a otwartością na nowe idee jest kluczowa dla postępu w każdej dziedzinie wiedzy. Problemy pojawiają się gdy prezentuje się niepoparte niczym poza własnymi przemyśleniami, bajki wyłącznie dostosowane do potrzeb swojego widzimisię, przy okazji zupełnie pomijając ustalenia naukowców, jeśli tylko nie pasują do kreowanego obrazu, czasem wręcz wprowadzając odbiorców w błąd lub jeszcze gorzej – manipulując przekazem i sugerując, że tylko autor fantastycznej wizji mówi prawdę.

      Naukowcy wiedzą, że metoda datowania radiowęglowego ma swoje ograniczenia i nie mówią „ta budowla ma dokładnie tyle lat”, ale raczej „na podstawie tego, co znaleźliśmy wokół, budowla ta została prawdopodobnie zbudowana około tylu lat temu”. Rozumiem, że można być sceptycznym co dat radiowęglowych, ale uznawanie jej za debilną jest przesadą. Naukowcy używają różnych technik, aby upewnić się, że ich pomiary są dokładne. Obejmuje to np. kalibrację datowania radiowęglowego przy użyciu obiektów o znanych wiekach (na przykład za pomocą dendrochronologii, czyli badania sekwencji rocznych przyrostów drzew). W samym zaś artykule wspominane jest również datowanie metodą optycznie stymulowanej luminescencji (OSL), które już jak najbardziej może posłużyć do datowania budowli i skał. W wielu przypadkach dzieje się to w połączeniu z analizami stratygraficznymi i architektonicznymi, dzięki czemu prawdopodobieństwo prawidłowego datowania tylko wzrasta. No i z jakiegoś powodu w przypadku Ggantiji różne metody datowania dają zbliżone wyniki.

      W przypadku Ggantiji zatem żadnych dziur niczym w szwajcarskim serze nie ma. Hancockowi tylko ustalenia naukowców nie pasują do jego wizji, zatem sam te dziury próbuje wydłubać. Nie jest to zatem wytykanie nieścisłości w ustaleniach naukowców, a próba forsowania własnej wersji chronologii, niepoparta jednak żadnymi merytorycznymi argumentami. Warto chyba też zauważyć, że tam gdzie daty pasują do jego wizji, Hancock nie ma nic przeciwko korzystaniu z ustaleń archeologów nawet tych „jedynego i słusznego mainstreamowego nurtu”. Najwyraźniej zatem czasem datowania metodami fizykochemicznymi są bez sensu, a czasem nie są. Cherry picking, rzekoma nieomyślność, rzekoma demokratyzacja poznania, opieranie się na nieufności wobec systemu, nieuwzględnianie konsekwencji swoich tez, niezwracanie uwagi na skomplikowane mechanizmy zachodzących w przeszłości zjawisk i zależności – to są problematyczne kwestie, które zarzuca się Grahamowi Hancockowi i jemu podobnym. Nie fakt, że ma inne zdanie niż naukowcy.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

css.php