Postanowiłem poświęcić chwilę na obejrzenie na Netflixie nowego dokumentu Grahama Hancocka pt. „Prehistoryczna apokalipsa”. Podjąłem się tego głównie dlatego, że wiem jak bardzo docenia on moją pracę… Drugim powodem było to, że skończyłem oglądać drugi sezon „Warrior Nun”, który swoją drogą, jak dotąd wydaje się bardziej realistyczny niż pierwszy odcinek dokumentu Hancocka.
Jeśli zdecyduję się zrecenzować cały sezon, zrobię to w ośmiu częściach, czyli po jednej recenzji na każdy odcinek. Powinienem dać radę, ponieważ nie uważam Hancocka za równie trudnego do oglądania co mockumenty1)Mockument (ang. mockumentary) – gatunek filmowy i telewizyjny, fikcja udająca film dokumentalny takie jak np. „Starożytni kosmici”. Nawet pomimo tego, że wolę Josha Gatesa od Hancocka. Gates przynajmniej wydaje się autentycznie entuzjastyczny i próbuje wprowadzić do swoich programów trochę humoru i stylu dziennika ze swych podróży.
Wielka Zła Akademia
Prosto z mostu Hancock decyduje się na oczernienie środowiska akademickiego i naukowego, zauważając jego „obronną, arogancką i protekcjonalną postawę”, która jego zdaniem hamuje jakąkolwiek eksplorację i odkrywanie. A dokładniej: eksplorację i odkrycie tego, co on już uznał za prawdę, a mianowicie: „zaginionej zaawansowanej cywilizacji epoki lodowcowej”.
Fakt, akademicy, naukowcy, badacze, archeologowie są ludźmi. W związku z tym mogą być tak samo defensywni, aroganccy i protekcjonalni jak każda inna osoba. Być może nawet tak bardzo, jak sam Hancock. Kiedy patrzę wstecz na swoje notatki z seansu, uderzyło mnie jednak, że przez cały odcinek kierował on te słowa w kierunku tworu, który nazywa „archeologią głównego nurtu”.
Dopisek od redakcji „Archeologii Żywej”: w polskojęzycznej wersji podobne stwierdzenie nie pada ani razu. W wersji z napisami zarzuty kierowane są najczęściej w kierunku wszystkich archeologów, z kolei w wersji z polskim lektorem źli są wręcz wszyscy naukowcy. Określenia typu „archeologia głównego nurtu” czy „oficjalna archeologia” znane są jednak dobrze każdemu kto zetknął się z jakimikolwiek pseudonaukowymi poglądami.
Archeologia głównego nurtu?
W archeologii nie ma czego takiego jak „główny nurt”. Takie określenie oznaczałoby, że istnieje jedna lub więcej alternatywnych archeologii. A takich nie ma! Albo ktoś zajmuje się naukową archeologią, albo nie. Nie ma alternatywnej archeologii, tak jak nie ma alternatywnej geologii, alternatywnej astronomii lub alternatywnej fizyki.
Przypuszczam, że Hancock próbuje powołać się na „alternatywną archeologię” w sposób, w jaki pseudonauka powołuje się na „alternatywną medycynę”. Ale to samo dotyczy medycyny: albo jest naukowa, albo nie. „Leki alternatywne”, które faktycznie działają i są skuteczne, nazywane są po prostu „medycyną”.
Co sprawia, że cywilizacja Hancocka jest zaawansowana?
Nie mam zielonego pojęcia.
Nie zdradził nam tego przynajmniej w pierwszym odcinku. Przypuszczam, że może zdradzi nam to w kolejnych, a może wręcz w trakcie finału sezonu? Szczerze w to jednak wątpię. Podejrzewam, że jest to coś z czym wolałby nie być przyparty do muru. Czy jego cywilizacja miała samoloty? Statki kosmiczne? Jakieś odmiany samochodów? A może byli po prostu zaawansowani jeżdżąc na koniach i powozach?
Hancock twierdzi jedynie, że byli „bardziej zaawansowani niż łowcy-zbieracze” (cokolwiek mogłoby to znaczyć). Wskazuję właśnie na to, ponieważ wedle niego jednocześnie mieliby oni współistnieć w tym samym czasie – a przynajmniej w jego wyobrażeniach. Wygląda zatem na to, że Hancock uważa: skoro współczesne społeczeństwa łowców-zbieraczy istnieją, a my rzucamy w nie naszymi butelkami po Coca-Coli z samolotów (kto pamięta film „Bogowie muszą być szaleni”?), to tak właśnie było też przed epoką lodowcową.
Gunung Padang
Głównym tematem i głównym miejscem pierwszego odcinka jest mała góra w Indonezji o nazwie Gunung Padang. Góra została po raz pierwszy opisana przez holenderskiego geologa R.D.M. Verbeeka w 1891 roku, jako pionowe kolumny ułożone na czterech tarasach. Gunung Padang zostało ponownie opisane w 1941 roku przez NJ Kroma, innego holenderskiego badacza. Kromy opisał filary jako podobne do śiwalingamów znanych ze świątyń hinduskich, uznając górę za prawdopodobne cmentarzysko. Od tego czasu Gunung Padang pozostawało zapomniane, aż do momentu gdy lokalni rolnicy natknęli się na to miejsce w 1979 roku, a zainteresowanie zostało odnowione.
Do budowy tego miejsca wykorzystano naturalnie występujące bazaltowe formy kamienne tzw. ciosy słupowe. Są to kolumny schłodzonej lawy, które wyglądają jak podłużne, sześciokątne w przekroju „kłody”. Wulkanolog Sutikno Bronto zauważa, że wbrew twierdzeniom poszukiwaczy sensacji, miejsce to nie jest gigantyczną piramidą, a raczej małym, stworzonym przez człowieka kompleksem na szczycie starożytnego wulkanu2)BRONTO S., LANGI B.B. 2017, „Geologi Gunung Padang dan Sekitarnya, Kabupaten Cianjur–Jawa Barat”, „Jurnal Geologi dan Sumberdaya … Więcej. Nie dziwiłaby zatem obecność wewnątrz przestrzeni o innej magnetyce, którą wykryto badaniami geofizycznymi, a uznano za „podziemną komnatę”. Nie brzmi to jednak zbyt sensacyjnie, prawda?
Część obiektu stworzona przez człowieka składa się z prostokątnych dziedzińców rozmieszczonych na tarasach. Piąty taras został odkryty w 1981 roku, a badania archeologiczne z lat 90. wykazały, że bazaltowe kolumny wydobywano z miejsca położonego niedaleko na północ. Podczas wykopalisk w 2002 roku, wedle sugestii Kroma poszukiwano śladów ewentualnego cmentarzyska na górze, ale nie znaleziono żadnych dowodów na poparcie tej hipotezy. Obecne wnioski są takie, że miejsce to jest wczesnym typem punden berundak, czyli miejscem kultu przodków usytuowanym na wybudowanych przez człowieka schodkowych tarasach.
Kompletnie zdezorientowani archeologowie
W pierwszym odcinku „Prehistorycznej apokalipsy” Hancock mówi, że Gunung Padang „kompletnie zdezorientowało archeologów, ponieważ kwestionuje wszystko, czego uczono nas o prehistorii człowieka”.
Wszyscy powinniśmy zatem być całkowicie i bez żadnych zastrzeżeń zaskoczeni lub zdezorientowani przez Gunung Padang, bowiem to właśnie oznacza bycie „kompletnie zdezorientowanym”.
Mnie, najwyraźniej zapomniano o tym poinformować. Odkładając na bok nader dramatyczny język Hancocka uważam, że stanowisko Gunung Padang jest jak najbardziej interesujące. Jednak o wiele bardziej interesują mnie miejsca, które mogą dostarczyć nam konkretnych, nowych danych. A jeszcze bardziej jestem zainteresowany badaniem stanowisk, których przyszłość jest w jakikolwiek sposób zagrożona. Miejsca, które możemy wkrótce stracić na skutek zmian klimatu z powodu topnienia lodu lub wzrostu poziomu oceanów.
Gunung Padang, oznacza dosłownie „polną górę”. Mimo tego Hancock sugeruje, że oznacza to „górę światła” lub „górę oświecenia”. Mamy zatem do czynienia z górą, a dokładniej wygasłym wulkanem. Z kamiennymi blokami jako podstawowymi cechami. To miejsce naprawdę nigdzie się nie wybiera.
Uwaga dodatkowa: jeśli włączycie indonezyjskie napisy, około 5 minut i 12 sekund Hancock wypowiada, takie zdanie:
Ini Gunung Padang. Nama itu berarti „gunung cahaya” atau „gunung pencerahan”
To mnie trochę rozśmieszyło. Jeśli nazwano to miejsce „górą światła/oświecenia”, dlaczego oficjalna nazwa nie brzmi „Gunung Cahaya/Pencerahan”? Nie przejmujmy się jednak drobnostkami. Najpewniej Hancock ma rację, a ja po prostu nie znam niuansów języka indonezyjskiego. Języka, którym się nie posługuję.
Co z tymi datami?
Nie tylko jednak nazewnictwo bywa skomplikowane, ale również określenie wieku obiektów. Ali Akbar, archeolog występujący w tym odcinku, powiedział „Pierwsza (warstwa kulturowa), na powierzchni, jest z roku 500 p.n.e., ale druga była cztery metry pod ziemią i jest z okolic roku 5200 p.n.e.”. Zaraz po tym dodawane jest, że to 7000 lat temu. Hancock przedstawił także Danny’ego Hilmana Natawidjaja, geologa z jeszcze bardziej ekstremalnymi datami sprzed 24 000 lat.
Gunung Padang jest trudne do datowania. Nie widziałem jeszcze raportu z wykopalisk, choć to pewnie dlatego, że prace wykonane od 2012 roku są wciąż przetwarzane i to co jest dostępne może być tylko w języku indonezyjskim (choć i te chętnie bym przejrzał). Nie zauważyłem też w pierwszym odcinku, aby Akbar lub Natawidjaja wspomnieli cóż to były za próbki. Nigdzie też się tego nie doczytałem. A mam trochę pracy dla każdego z nich.
Gunung Padang jako stanowisko, jest w końcu podobne do obiektów typu punden berundak znanych z innych miejsc na Wyspach Indonezji, aż po Polinezję. Obiekty te datowane są na ogół między 500 r. p.n.e. a 500 r. n.e. (prawdopodobnie 1000 r. n.e. to ich górna granica funkcjonowania). Jeśli Gunung Padang jest wczesną formą punden berundak, to ma jak najbardziej sens, że może być nieco wcześniejsze niż 500 r. p.n.e. Zatem dokładnie tam gdzie Akbar umieszcza to z zestawem próbek z pierwszej warstwy kulturowej.
Od tego momentu jestem jednak sceptyczny. I taki powinien być każdy.
Nie oznacza to, że nie możemy być pełni wiary. Mam szczerą nadzieję, że datowanie „drugiej warstwy kulturowej”, które Akbar umieszcza 5200 lat p.n.e. jest solidne! To byłoby naprawdę bardzo ekscytujące i sensacyjne odkrycie! Stworzyłoby to powód do ponownej oceny tego, co wiemy na temat migracji ludzi na wyspach Azji Południowo-Wschodniej.
Ci wredni sceptycy
O ile jednak jestem sceptyczny, ale pełen nadziei co do dat „drugiej warstwy kulturowej” Akbara, to nie mam żadnych złudzeń co do twierdzeń Natawidjaja o datach sprzed 24000 lat. Pewnie, że byłoby to epokowe odkrycie! Ma ono jednak w sobie zbyt wiele dziur, nawet jak na hipotezę.
Hancock nazywa próbki datowane na 24000 lat temu „materiałami organicznymi powiązanymi z zakopanymi elementami budowli”. W oryginale dodaje nawet, że „wyraźnie powiązanymi”.
Wyraźnie dla kogo? Nie pokazuje on tych próbek. Nie opisuje on tych próbek. Nie mówi nawet, czym są owe „elementy budowli”. W angielskim określa się taki zabieg jako hand-waving, a Hancock jest w tym szczególnie dobry. Dopisek redakcji AŻ: Najprościej przełożyć to na polski jako bajerowanie, czyli stosowanie słów lub czynów mających za zadanie przekonanie kogoś do naszych racji, w rzeczywistości jednak niepopartych dowodami lub wymijających udzielenia prawdziwej odpowiedzi.
Inną rzeczą jest fakt, że Hancock szybko zauważa, jak nieakceptujący i lekceważący są archeolodzy w stosunku do jego poszukiwań zaginionej cywilizacji, ale pokazuje tylko część historii. Wybiera fragmenty, które potwierdzają pokazywane przez niego wnioski, a resztę ignoruje. To z kolei tzw. cherry picking3)Cherry picking to proces obierania dowodów lub danych statystycznych w taki sposób, aby przedstawione informacje zgadzały … Więcej.
Pomyślcie o tym przez chwilę. Podczas oglądania pierwszego odcina zobaczycie, że Hancock jest podekscytowany rozmową z Alim Akbarem i Danny’m Hilmanem Natawidjaja. Archeologiem i geologiem. Naukowcami. Obaj. Okazuje się zatem, że Hancock pragnie potwierdzenia ze strony naukowców, ale obraża się, gdy jest przez nich krytykowany. Pokazuje więc tylko tych, którzy podzielają promowane przez niego przesłanie. Żaden kontrpomysł ani kontrargument nie jest rozpatrywany.
Ironia polega na tym, że gdyby poszedł o krok dalej i zbadał krytykę dotyczącą dat Gunung Padang oraz założeń architektonicznych, wyszedłby na rozważnego i ostrożnego. To jednak osłabia jego konkluzję. Ta zasada jest zresztą jego kluczem do sukcesu, dzięki któremu sprzedaje swoje książki, filmy i publiczne wystąpienia.
Archeologia nacjonalistyczna?
Istnieje również podtekst w historii Gununga Padanga, którego nawet Hancock ani jego ulubieni naukowcy nie zasugerowali. Jest to wynik nacjonalistycznych wpływów na archeologię, które nie różnią się wcale od tego, co możemy zobaczyć w przypadku tak zwanej „piramidy bośniackiej” w Visoko w Bośni.
Niektóre wskazówki dotyczące tzw. nacjonalistycznej archeologii, która jest formą pseudoarcheologii, pojawiają się w postaci porównań w stylu jak „piramidy w Egipcie„. Natawidjaja bardzo szybko nazwał wulkan „piramidą” z „komnatami” i „schodkowymi piętrami”. Hancock szybko zauważył nawet, że „druga warstwa kulturowa” Akbara jest porównywalna wiekowo z Caral w Peru i ma ok. 4700 lat, co daje ok. 2700 lat p.n.e. Hancock nazywa to miejsce „starszym” niż piramidy egipskie. Prawda jest jednak taka, że piramida Dżesera została zbudowana ok. 2670 r. p.n.e., co czyni je praktycznie współczesnymi sobie.
Interesującą rzeczą jest tu przywiązywanie wagi do znaczenia. Ludzi naturalnie bawią, a przynajmniej ciekawią rzeczy, które są „najstarsze/najcięższe/największe/najszybsze/etc.” Dlatego właśnie mamy „Księgę rekordów Guinnessa” i dlatego żołnierze dostają medale i odznaki.
Dlatego też narody lubią mieć godne uwagi miejsca w historii. Legitymizują one naród, zapewniają narodową moralność, promuje to patriotyzm i dumę narodową – wszystko to, co zmniejsza sprzeciw wobec rządu i zwiększa turystykę.
Wykopaliska, które rozpoczęły się w 2012 roku w Gunung Padung były dobrze finansowane, ale prowadzone w pośpiechu i bez odpowiednich pytań badawczych, personelu i metod. Tak twierdzili indonezyjscy naukowcy, którzy sprzeciwiali się sposobowi, w jaki Natwidjaja i inni podchodzili do swojej pracy. Już w 2014 roku Gunung Padang zostało przez indonezyjskie Ministerstwo Edukacji i Kultury nazwane Narodowym Obszarem Zabytkowym.
Wykopaliska w latach 2012-2014 zostały w pewnym momencie nazwane „Operacją na cześć Czerwieni i Bieli”, odnosząc się do kolorów indonezyjskiej flagi i istniał nawet zamiar wykorzystania 500. ochotników do przepchnięcia szybkich, masowych wykopalisk. Ogólnie rzecz biorąc, słabo udokumentowano stratygrafię, słabo udokumentowano przesunięte połączenia kolumnowe, niepotrzebnie zniszczono miejsce wykopalisk, a rządowy budżet nie pozwolił na realizację innych, bardziej pilnych projektów.
Polityka nacjonalistyczna napędzała słabą metodologię, co odbiło się na wynikach. Parafrazując Dian Sulistyowati i Aldo Foe, powoływanie się na dynastyczny Egipt i inne miejsca kultury na świecie, które są całkowicie niezwiązane z Gunung Padang i przedklasyczną monumentalną architekturę Jawy Zachodniej, mówi więcej o nacjonalistycznej polityce, niż o dążeniu do wiedzy i prawdy o historii ludzkości. Cytując ich bezpośrednio: „konstrukcja Gunung Padang jako narodowego mitu opiera się zatem na autentyczności innych mitów”4)SULISTYOWATI D., FOE A. 20221, Indonesia’s own ‘pyramid’: the imagined past and nationalism of Gunung Padang, „International review of … Więcej.
Wnioski
Hancock opuszcza Gunung Padang i stwierdza, że uczonym jakoś „trudno zrozumieć, że epoka lodowcowa była wyjątkowym okresem, w którym świat wyglądał zupełnie inaczej” a „Ziemia wyglądała inaczej niż dziś”.
Myślę, że on naprawdę wierzy, że jest to coś, czego nie pojmują ci z dziedzin nauki związanych z archeologią i geologią, ale on dziennikarz takiego problemu nie ma. A przecież to ich nazwiska widnieją na setkach tysięcy prac, książek i programów nauczania związanych z plejstocenem, epoką lodowcową oraz zmianami klimatycznymi, geologicznymi i archeologicznymi mającymi miejsce od tego czasu.
Hancock ponownie podzielił się swoim wnioskiem, który brzmi, że łowcy-zbieracze z Sundalandu5)Sundaland to biogeograficzny region południowo-wschodniej Azji odpowiadający większej masie lądowej, która była eksponowana przez ostatnie 2,6 … Więcej dzielili swój wkrótce podwodny kontynent z „zaawansowaną cywilizacją”. Cokolwiek by miało znaczyć. W kolejnej części odcinka zaczął rozwodzić się nad tym, jak globalny mity o powodziach występujące w różnych czasach i w różnych kulturach na całym świecie oznaczają, że wszyscy muszą wprost mówić jednym i tym samym wydarzeniu. Nieważne, że owe mity pochodziły generalnie z rolniczych i wczesnorolniczych społeczeństw związanych ściśle z terenami zalewowymi.
Najbardziej ignorancką rzeczą, jaką Hancock powiedział w całym odcinku, było jednak:
Ale archeologia działa tak, że nowe dowody będą spotykać się z niechęcią, a to prawdziwy problem, ponieważ nauka powinna być na nie otwarta, naukowcy powinni móc zmienić zdanie, kiedy nowe dowody na to wskazują.
Graham Hancock, Prehistoryczna apokalipsa, 1 (1), 29:20
On naprawdę myśli, że tak działa archeologia a nauka nie jest otwarta na nowe dowody. I nie jestem niemiły nazywając to „ignorancją”. Powinno to być oczywiste, jeśli pomyślicie o tym przez chwilę i weźmiecie pod uwagę, że istnieje całkiem sporo czasopism archeologicznych. A w nich znajdują się prace badawcze i raporty, z których każdy przedstawia nowe dowody – często dotyczące stanowisk, na których nowe metody lub techniki pozwalają na uzyskanie całkowicie świeżych danych. Pojawiają się lepsze metody pozwalające na dopracowanie starych danych. Jeśli wziąć to wszystko pod uwagę, to trzeba przyznać, że archeolodzy są wręcz zwariowani na punkcie nowych danych, a nauka jest otwarta na nowe dowody.
Prawdziwym problemem z ignorancją Hancocka jest jego arogancja. Jest jasne, że albo łaknie on walidacji ze strony profesjonalistów w dziedzinie archeologii i historii, albo po prostu chce być postrzegany jako ofiara w scenariuszu, w którym on „tylko zadaje pytania” i „jest dziennikarzem szukającym odpowiedzi”. Tak naprawdę jednak to on sam wędruje całkowicie własną ścieżką, zbierając tylko te czereśnie, które są wystarczająco słodkie, aby poprzeć już przygotowany wniosek trzymany w drugiej ręce.
Źródło tekstu: Archaeology Review
Tłumaczenie: Radosław Biel
Przypisy
1 | Mockument (ang. mockumentary) – gatunek filmowy i telewizyjny, fikcja udająca film dokumentalny |
---|---|
2 | BRONTO S., LANGI B.B. 2017, „Geologi Gunung Padang dan Sekitarnya, Kabupaten Cianjur–Jawa Barat„, „Jurnal Geologi dan Sumberdaya Mineral“ 17 (1), s. 37–49. |
3 | Cherry picking to proces obierania dowodów lub danych statystycznych w taki sposób, aby przedstawione informacje zgadzały się z przekonaniami osoby dokonującej tego procesu. |
4 | SULISTYOWATI D., FOE A. 20221, Indonesia’s own ‘pyramid’: the imagined past and nationalism of Gunung Padang, „International review of Humanities Studies” 6 (1), s. 125-137. |
5 | Sundaland to biogeograficzny region południowo-wschodniej Azji odpowiadający większej masie lądowej, która była eksponowana przez ostatnie 2,6 mln lat w okresach, gdy poziom morza był niższy. Dziś jego pozostałościami są wyspy jak Borneo, Jawa czy Sumatra. |
Archeolog, który obecnie pracuje dla Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych (United States Forest Service) w Land Between the Lakes Recreation Area w Kentucky i Tennessee. Jest również 12-letnim weteranem amerykańskiej armii i spędził kolejne 10 lat na eksperymentalnym nauczaniu ABL (Adventure Based Learning) z trudną młodzieżą, przed uzyskaniem tytułu magistra na University of Texas w Arlington.
Najnowsze badania pokazują, że coś może być jednak na rzeczy: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/arp.1912
No i to by było na tyle w kwestii tego artykułu. Wydawca i redakcja czasopisma ponownie przyjrzeli się artykułowi i go wycofali stwierdzając: “Therefore, the interpretation that the site is an ancient pyramid built 9000 or more years ago is incorrect, and the article must be retracted.”
No to czemu w takim razie nie można po prostu przekopać się, aby zobaczyć jak te 3 komory pod ziemią wyglądają? Nie rozwiałoby to wszystkich wątpliwości?
Jak może mówić o obiektywiźmie ktoś, kto tak autorytarnie oznajmia datę zbudowania Piramid z dokładnością jednej dekady??? :):) Wszystko, co można powiedzieć o tym wypracowaniu, to że jest szkodliwe, z Hancockiem czy bez.
Domyślam się, że kluczowy w podanym przez autora datowaniu jest poprzedzający go skrót „ok.”, który w archeologii określa +/- 100 lat.
Przeczytajcie sobie, jak to dobrze się dzieje w świecie archeologii: https://unherd.com/2022/12/the-rise-of-archaeologists-anonymous/
Autor podlinkowanego tekstu zachowuje się trochę jak Graham Hancock. Skoro Ci „anonimowi badacze” są tacy niesamowici to dlaczego cytowane są wyłącznie książki i publikacje normalnych naukowców – takich, którzy pracują na uczelniach? Oczywiście tylko wtedy gdy mu to pasuje. Najwyraźniej niektórym nie przeszkadzają te straszne ograniczenia opisywane przez autora artykułu z UnHerd. Ograniczenia rzekomo narzucane na wszystkich młodych badaczy przez Wielką Złą Akademię, jak np. obowiązek propagowania w swych pracach poglądów feministycznych, antyrasistowskich czy gender w tym konkretnym wypadku, których to brak miałby się równać z końcem naukowej kariery. Dodatkowo wedle autora, z jednej strony podważanie naukowych hipotez na temat migracji w Brytanii przez genetykę jest wspaniałe (co nie do końca jest prawdą, bo cytowane ustalenia dodały wagi istniejącej już hipotezie), ale już ustalenia na temat ciemnej skóry człowieka z Cheddar (co wcale nie zostało później podważone) albo odkrywanie, że nie wszystkie pochówki z bronią są mężczyznami to już zła ideologia. Tym samym autor obwinia cały naukowy świat o narzucanie pewnego światopoglądu, a w tym samym czasie robi to samo w swoim artykule, tylko przedstawiając swoje prywatne opinie jako rzekomy, powszechny zdrowy rozsądek. Przecież parę cytatów z naukowych publikacji nie można traktować poważnie jako dowodu na naukowy konsensus czy powszechny przymus obowiązujący w środowisku akademickim. By zbadać prezentowaną w artykule hipotezę należałoby przeprowadzić analizy tematyki prac naukowych w dziedzinie archeologii opublikowanych przynajmniej w ciągu ostatnich paru lat, a następnie trendy porównać z różnymi czynnikami jak finansowanie, sytuacja polityczna, kulturowa, budżety uczelni etc. Osobiście przypuszczam, że tradycyjna tematyka ma się naprawdę nieźle, a ta ponoć nas zalewająca dalej stanowi niewielki procent i Akademia nie jest taka straszna jak się ją maluje, a tym bardziej nie ma się się ku rychłemu upadkowi.
est cała masa systuacji – jasno pokazujaca ze srodowisko naukowe jest skostniała i ie chetne by dopuszczac co kolwiek co wykracza poza obecna wiedze – dobrze pokazuje to historia npo teori kwantowej
To, że NAUKA jako taka jest skostniała, to jedna sprawa. To sprawia raczej, że nauka porusza się do przodu powoli.
Hancock robi coś innego. On podważa metodę naukową i tworzy atmosferę wielkiej tajemnicy.
Ja próbowałem obejrzeć kilka odcinków. Dla mnie to discoverowy, hamburgerowy bełkot. Treść to może 10% czasu trwania serialu, bo w kółko są wypowiadane te same tezy i pytania. Stawiam ten program na równi ze starożytnymi kosmitami.