, , , ,

Pałac Minotaura – fragment książki „Archeologia. Krótka historia”

|


Słowa kluczowe: , , , , , , , , , ,

Był rok 1894. Handlarze zabytków z ateńskiego rynku doskonale znali tego Anglika. Był niski, napastliwy i płynnie mówił po grecku.

Przyjeżdżał każdego ranka, aby wolno przechadzając się od stoiska do stoiska, przeglądać zawartość niewielkich tac z pieczęciami i biżuterią. Od czasu do czasu podnosił maleńką pieczęć i w słońcu wpatrywał się w niemal niewidoczny napis. Handlarze uznawali go za trudnego klienta. Targował się i targował, czasem nawet rezygnował, aż do chwili osiągnięcia zadowalającej go ceny. Owijając zakupione przedmioty w papier i wkładając je do swojej skórzanej, przerzuconej przez ramię torby, zadawał mnóstwo pytań. Skąd pochodzą te pieczęcie? Z jakiego stanowiska? Odpowiedź zawsze brzmiała – z Krety.

Arthur John Evans (1851–1941) jest jedynym archeologiem w historii, który odkrycie starożytnej cywilizacji zawdzięcza swemu wzrokowi. Potrafił odczytać nawet najmniejsze literki bez pomocy okularów czy szkła powiększającego. W 1894 roku niczym pies myśliwski Evans podążył archeologicznym tropem na Kretę. Główne miasto wyspy, Heraklion, było prawdziwą skarbnicą kreteńskich gemm i pieczęci. Większość z nich pochodziła z porośniętego drzewami oliwnymi zbocza zwanego Knossos.

Evans godzinami przeczesywał zbocze, zbierając artefakty i kopiując egzotyczne znaki z ceramicznych skorup. Jedno z pochodzących z Knossos kamiennych naczyń było niemal identyczne jak te z Myken, więc najwyraźniej musiał istnieć między nimi jakiś związek. Nie zastanawiając się zbyt długo, Evans zdecydował, że kupi Knossos. Nie był pierwszym archeologiem, który podjął tę próbę. Wcześniej próbował już Heinrich Schliemann, który wierzył, że w tym miejscu znajdował się pałac legendarnego króla Minosa. Jednak podczas gdy Schliemann poniósł porażkę, Evansowi udało się, choć na negocjacje poświęcił aż 2 lata.

Jak miał się wkrótce przekonać, Knossos rzeczywiście było ważnym kreteńskim pałacem – być może nawet siedzibą legendarnego króla Minosa, jeżeli ten kiedykolwiek istniał. Evansa jednak nie interesowały gdybania na temat Minosa, nie wierzył też w twierdzenia Schliemanna dotyczące Troi i Myken (zob. rozdział 15). Nie był archeologiem samoukiem poszukującym sensacyjnych odkryć, ale uczonym dążącym do wiarygodnych informacji.

Arthur Evans zajmował się archeologią od dziecka. Był synem sir Johna Evansa, bogatego angielskiego fabrykanta papieru. Sir John popierał twierdzenia Bouchera de Perthes’a dotyczące znalezisk z doliny Sommy i był ekspertem w dziedzinie starożytnych narzędzi kamiennych oraz greckich i rzymskich monet. Zachęcany przez ojca Arthur, mając 7 lat, rysował monety, a 3 lata później zaczął towarzyszyć Johnowi w archeologicznych podróżach.

Jako student Arthur był w ciągłym ruchu i narzekał, że jego wykładowcy z Oksfordu są nudziarzami. Latem spędzał czas na pieszych wędrówkach po Europie, podczas których zakochał się w ludziach zamieszkujących jej południowy wschód – Bałkany. Znany miejscowym jako „szalony Anglik”, bawił się w dziennikarstwo i tak skutecznie pisał depesze na temat politycznych niepokojów na terytorium monarchii austro-węgierskiej, że wsadzono go na sześć tygodni do aresztu. Władze imperium wydaliły go ze swego terytorium, więc powrócił do Anglii w poszukiwaniu pracy.

Pomimo zaangażowania w dziennikarstwo polityczne Evans pozostał oddany archeologii i każdą wolną chwilę spędzał na zbieraniu rozmaitych artefaktów. Po ojcu odziedziczył wyczucie stylu, ale już samodzielnie zdobył wszechstronną wiedzę z dziedziny archeologii.

W 1884 roku został kustoszem w Ashmolean Museum w Oksfordzie i zajmował to stanowisko przez 25 lat. Wprawdzie muzeum było zaniedbane, ale nowy kustosz zreorganizował wystawy i zdobył wiele zabytków. Większość czasu spędzał jednak nad Morzem Śródziemnym, gdzie zbierał artefakty i prowadził badania geologiczne. Jego zastępca w Anglii informował wówczas gości, że kustosz przebywa „w Czechach”. Władze uniwersytetu zdawały się zupełnie nie zwracać na to uwagi, uznając być może, że podczas nieobecności sprawia mniej kłopotu.

Nikt nie wie, kiedy Evans po raz pierwszy zwrócił uwagę na Kretę. Jego badania rozpoczęły się od przedmiotów znalezionych w Mykenach, w Grecji lądowej. Około roku 1350 p.n.e. Mykeny były ośrodkiem handlu o tak wielkim znaczeniu, że trafiały tam artefakty z całej Grecji i z wysp Morza Egejskiego. Przestudiowawszy setki maleńkich pieczęci i gemm, Evans doszedł do wniosku, że Mykeńczycy posiadali własne pismo. Symbole podobne do tych wydrapanych na mykeńskich naczyniach można było znaleźć nawet w Egipcie. Poszukując tego nieznanego pisma, Evans trafił najpierw na targ w Atenach, a następnie na Kretę.

W oczekiwaniu na zakończenie transakcji kupna Knossos, Evans, podróżując na mule, zbadał Kretę wzdłuż i wszerz. Pieczęcie podobne do tych z Myken znajdował na targowiskach nawet najmniejszych wiosek. Zdał sobie sprawę, że ta wielka cywilizacja, która leżała pogrzebana u jego stóp w Knossos, posiadała przynajmniej dwa systemy pisma. W rzeczywistości istniały aż cztery! Pałac stał się jego własnością dokładnie w chwili, kiedy mieszkańcy Krety zbuntowali się przeciw swym tureckim panom. Evans pomagał rebeliantom, dostarczając im pożywienie i leki, które sam finansował. Zwycięski książę Jerzy, nowy władca Krety, był mu tak wdzięczny, że kilka miesięcy później udzielił pozwolenia na przeprowadzenie w Knossos wykopalisk. Prace rozpoczęły się w marcu 1900 roku.

Evans miał ogromną wiedzę na temat artefaktów i archeologii, ale jego doświadczenie polowe nie wykraczało poza uczestnictwo w kilku niewielkich wykopaliskach. Teraz zaś miał zmierzyć się z pałacem! Na szczęście wystarczyło mu rozsądku, żeby zatrudnić do pomocy przy wykopaliskach asystenta, Szkota Duncana Mackenzie, który w Knossos pracował potem przez ponad 30 lat. Mackenzie płynnie posługiwał się greką ze szkockim akcentem, dzięki czemu mógł zarządzać robotnikami, a Evans decydował, gdzie kopać, sprawdzał każde znalezisko i robił dokładne notatki. Zatrudnił też architekta, Theodore’a Fyfe’a, który przygotowywał rysunki.

W przeciwieństwie do wykopalisk Schliemanna badania Evansa były od samego początku starannie zaplanowane. W rezultacie już drugiego dnia archeolog z podziwem wpatrywał się w dom o ścianach pokrytych blaknącymi malowidłami. Stanowisko wkrótce zamieniło się w labirynt pokoi, korytarzy i fundamentów. W Knossos nie było nic, co przywodziłoby na myśl Grecję czy Rzym – było też najwyraźniej starsze niż Mykeny. Liczba robotników wkrótce sięgnęła setki i wszyscy byli zajęci odsłanianiem pałacowych komnat.

Spośród fundamentów wydobyto tysiące artefaktów. Światło dzienne ujrzały ogromne dzbany służące do przechowywania żywności, setki niewielkich kubków, a nawet skomplikowany system kanalizacyjny. Co najważniejsze, Evans miał teraz do dyspozycji dziesiątki glinianych tabliczek pokrytych pismem, dającym szansę na przetestowanie jego wzroku, zdolnego do odczytywania mikroskopijnych napisów. W kwietniu 1900 roku z ziemi wyłoniło się wspaniałe malowidło przedstawiające młodzieńca z talią osy i opadającymi na ramiona lokami, niosącego ryton. Mackenzie ostrożnie podkleił malowidło gipsem, aby umożliwić jego przeniesienie do muzeum w Heraklionie.

Evans z radością ogłosił odkrycie na Krecie starożytnej cywilizacji minojskiej, choć sam król Minos i Tezeusz mieli pozostać jedynie mitami. Wkrótce wykopaliska w Knossos rozciągały się na powierzchni sięgającej hektara. W kwietniu 1900 roku robotnicy odkopali pomieszczenie, w którym wciąż znajdowała się ceremonialna wanna oraz kamienny tron. Przy ścianach ciągnęły się kamienne ławy, a za nimi namalowano wspaniałe przedstawienia bezskrzydłych gryfów. Możliwe, że to właśnie tu objawiała się kapłanka reprezentująca boginię-matkę, która, jak wierzono, sprawowała opiekę nad tą ziemią.

Evans posłał po Émile’a Gilliérona, artystę ze Szwajcarii, który miał duże doświadczenie w pracy nad starożytnymi inskrypcjami. Razem zrekonstruowali malowidła z Knossos. Były wśród nich kwitnące drzewa oliwne, młodzieniec zbierający szafran (przyprawę uzyskiwaną z kwiatów krokusa) i maszerujące uroczyste procesje. Myśli Evansa zaprzątał wielki polichromowany gipsowy relief przedstawiający atakującego byka. Te zwierzęta pojawiały się dosłownie wszędzie – na freskach, wazach, gemmach i w formie figurek. Badacz powoli odtwarzał obraz dawno minionej cywilizacji.

Każdy poranek Evans rozpoczynał od analizy pracy wykonanej poprzedniego dnia. Strona po stronie opisywał swym maleńkim pismem kolejną warstwę, znalezisko i pomieszczenie. Pałac z dnia na dzień stawał się coraz bardziej złożony. Był niezwykłą budowlą. Na centralny dziedziniec wchodziło się przez wielki przedsionek z filarami. Po zachodniej stronie dziedzińca znajdowały się rzędy wąskich magazynów, których wejście prowadziło do ciasnego korytarza. Magazyny służyły do przechowywania kosztowności i ogromnych zapasów zboża, a wiele z nich było wyłożonych ołowianymi płytami. Jak szacował Evans, niegdyś w Knossos przechowywano niemal 100 000 litrów oliwy.

Na wyższy poziom, gdzie ponad kaplicami znajdowały się apartamenty, wiodły dwie okazałe klatki schodowe. Wejście do pałacu od strony zachodniej prowadziło przez wyłożony kamienną posadzką dziedziniec z ogromnymi malowidłami przedstawiającymi młodzieńców skaczących przez byki. Kilka miesięcy zajęło Evansowi i Mackenziemu opracowanie otynkowanych królewskich komnat, w których znaleziono pozostałości drewnianych tronów. Knossos nie było wyłącznie pałacem – było ośrodkiem handlu i kultu religijnego, a także wielkim warsztatem, gdzie rzemieślnicy tworzyli niemal wszystko, począwszy od garnków przez metalowe przedmioty aż po kamienne naczynia.

Evans poświęcił Knossos pozostałą część swojego życia. Kiedy odziedziczył pokaźny majątek, przystąpił do częściowej (i nieco zmyślonej) rekonstrukcji niektórych części pałacu, ponieważ chciał przedstawić zwiedzającym, w jaki sposób budowla niegdyś wyglądała. Niestety do rekonstrukcji użyto betonu, którego nie można dziś usunąć bez naruszenia oryginalnych struktur. Evans zagrał z przeszłością w ruletkę – jakakolwiek forma archeologicznej rekonstrukcji bardzo rzadko się udaje.

(…)

Krotka Historia Archeologii Fagan

Jest to fragment książki pt. „Archeologia. Krótka historia”, której autorem jest Brian Fagan – archeolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, USA.

W krótkich, pasjonujących rozdziałach autor omawia rozwój archeologii jako nauki od jej osiemnastowiecznych początków aż do czasów współczesnych. Odkrywa przed nami, jak w tym czasie zmieniały się rozumienie i wiedza o przeszłości, między innymi dzięki postępowi technologicznemu. Pokazuje, czym dzisiaj jest archeologia wspomagana rewolucyjnymi zdobyczami w dziedzinie teledetekcji i technik wykonywania zdjęć satelitarnych.

Czasopismo „Archeologia Żywa” poleca tę pozycję i zachęca do zakupu w księgarniach lub bezpośrednio na stronie Empiku:

Dodaj komentarz

css.php