, , , ,

Jak powstała Polska?

|


Słowa kluczowe: , , , , , , , , , , , , , ,

Czy Polanie rzeczywiście istnieli? Który gród Piastowie obrali na swe rodowe gniazdo? Czy Mieszko I był wikingiem? Od kilkudziesięciu lat archeolodzy dokopują się do fundamentów naszego kraju. Upadają fakty, uważane dotąd za pewne.

W latach 965-966 pewien zarabizowany Żyd z Hiszpanii odbył wielką podróż przez Europę podczas której dotarł aż do zachodnich krańców ziem zamieszkanych przez Słowian. Po powrocie do ojczyzny spisał relację ze swych wojaży, w której wspomniał też o państwie niejakiego Mśko. Miał to być najrozleglejszy ze słowiańskich krajów, a drużynę władcy tworzyło trzy tysiące pancernych, których „setka znaczy tyle co dziesięć setek innych”. Kraj obfitował, zdaniem podróżnika, w żywność, mięso, miód i rolę orną, a władca był dość bogaty, by swym pancernym dawać wszystko, czego potrzebowali.

W czasie, gdy Ibrahim ibn Jakub, gdyż tak zwał się ów podróżnik, najpewniej spisywał swoje przeżycia, Niemiec Widukind z Korbei zaczął pisać kronikę „Res gestae saxonicae sive annalium libri tres”. Zawarł w niej informację o niejakim królu Misacam, któremu podlegał słowiański lud Licicaviki. Żyjący wśród Wieletów niemiecki awanturnik Wichman miał wraz ze swymi gospodarzami dwa razy pokonać owego Misacam, a nawet zabić mu brata.

toczone wzmianki o Mieszku łączy jedno – są to najstarsze pisemne informacje dotyczące państwa polskiego. Historycy od dawna zgodnie podkreślali, że na karty historii wkroczyło ono wyjątkowo nagle i to w dodatku od razu jako wielki i silny organizm. Nie mogło więc powstać z dnia na dzień. Problem w tym, że próbując poznać wydarzenia w czasach wcześniejszych historycy musieli − jak pisał prof. Gerard Labuda − „poruszać się po omacku, w krainie samych domysłów i przypuszczeń”.

Jak powstała Polska według naszych kronikarzy

Trochę wiedzy o wydarzeniach przed panowaniem Mieszka zawdzięczamy, co prawda żyjącemu w XII w., Gallowi Anonimowi. Dowiadujemy się z jego kroniki, że początek dynastii Piastów dał syn oracza (kołodziej pojawił się dopiero u późniejszych autorów) Piasta imieniem Siemowit, który obalił księcia Popiela, a następnie poszerzył granice swych ziem. Niestety Gall nie pozostawił nam żadnych szczegółów, co do zasięgu tych terenów. Jego następcą był Lestek, po którym rządy objął Siemomysł. W końcu nadszedł Mieszko. Część badaczy podchodziła do tej relacji z wielkim sceptycyzmem i uznawała ją za legendę.

Co prawda więcej o początkach naszej ojczyzny pisali późniejsi średniowieczni autorzy, ale opieranie się na ich dziełach jest już prawdziwym historycznym hazardem. Wincenty Kadłubek, oprócz informacji zaczerpniętych najpewniej od Galla Anonima, funduje nam naprawdę fantastyczną podróż w przeszłość. Polacy walczą nie tylko z Juliuszem Cezarem, Galami i Aleksandrem Macedońskim, ale muszą też radzić sobie ze smokami (konkretnie – wawelskim). Wśród licznych władców Polski pojawiają się Krak, Wanda, a także dwaj Pompiliusze. Drugiego z nich konsumują myszy, co wieńczy przejmowanie władzy przez pierwszego z Piastów.

U innych kronikarzy jest nie lepiej. Pewien anonimowy autor, który napisał Kronikę Wielkopolską, wprowadził jedną z najbardziej znanych legend o początkach Polski – tę o Lechu, który postanowił założyć swą siedzibę w miejscu, gdzie biały orzeł uwił gniazdo. Tak miało powstać Gniezno. Nic więc dziwnego, że wyposażeni w takie źródła historycy niewiele mogli zdziałać.

„Na podstawie naszych kronik średniowiecznych nie sposób napisać najdawniejszych dziejów Polski” – przyznał swego czasu prof. Jerzy Strzelczyk.

Nadzieja w archeologii

Jedyną nadzieją na zdobycie nowych i w miarę pewnych informacji była archeologia. Jeszcze przed II wojną światową Józef Kostrzewski zbadał na Górze Lecha w Gnieźnie pozostałości potężnych wałów, których wiek określił na koniec VIII w. Potwierdziło to relacje Galla Anonima i innych autorów, którzy w Gnieźnie upatrywali rodowej siedziby Piastów. W mrokach spowijających początki Polski pojawił się jeden bardzo jasny punkt.

W późniejszych dekadach archeologia dostarczyła kolejnych śladów budowy państwa, między innymi podczas tzw. badań milenijnych w latach 50. i 60. W całej Wielkopolsce odkryto dziesiątki zniszczonych grodów zwanych plemiennymi, a także – budowane w tym samym czasie przez Piastów nowe grody. Były to wyraźne ślady państwotwórczej działalności poprzedników Mieszka, którzy obalali stary porządek, by stworzyć swój własny. Z czasem, dzięki wprowadzanym nowym metodom badawczym archeologia dostarczała coraz więcej informacji. Jednak nie zawsze potwierdzają one dawne relacje i hipotezy.

Pozostałości Palatium na Ostrowie Lednickim (ryc. Magda Felis [CC BY-SA 3.0 pl], z Wikimedia Commons)

Na przełomie lat 80. i 90. zaczęliśmy w Wielkopolsce na nowo analizować materiały archeologiczne z głównych grodów piastowskich badanych w okresie milenijnym i doszliśmy do wniosku, że zespoły ceramiki naczyniowej oraz towarzyszące im tzw. zabytki wydzielone (w tym luksusowe „importy”) z najstarszych warstw kulturowych tych grodów pochodzą dopiero z I połowy X w. – opowiada dr hab. Michał Kara, który kieruje zespołem Pracowni Wczesnego Średniowiecza Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu.

Równolegle do tych badań dostępne polskim badaczom stało się datowanie dendrochronologiczne pozwalające bardzo dokładnie określać wiek drewna w oparciu o jego słoje. Pod koniec lat 90. daty uzyskane tą metodą z belek w wałach na Wzgórzu Lecha ujawniły, że Józef Kostrzewski pomylił się o grubo ponad sto lat. Fortyfikacje te powstały bowiem dopiero około 940 r. Coś, co uznawano za pewnik potwierdzony jednocześnie przez źródła historyczne i archeologiczne upadło z łoskotem. Gniezno okazało się zdecydowanie zbyt młode jak na pierwszy gród Piastów. Rodowej siedziby Piastów trzeba było szukać od nowa. Zaraz potem zaczął chwiać się kolejny, jak się wydawało, mocny element wczesnych dziejów Polski. Coraz więcej badaczy zaczęło dopuszczać myśl, że Polanie nigdy nie istnieli. Powróciły też głosy o znaczącym udziale wikingów w stworzeniu Polski, a nawet o skandynawskim pochodzeniu Mieszka. W jakim więc stanie jest nasza wiedza o początkach Polski?

Jak powstała Polska
Hełm odkryty w Gieczu

Wiking Dago podbija Słowian

Początki Polski pogrążone są niemal w całkowitych mrokach. Stan niewiadomej od dawna prowokował badaczy do wysuwania przeróżnych hipotez. Wśród nich były i takie, które przypisywały powstanie naszej ojczyzny przybyszom z zewnątrz.

W 1858 r. Karol Szajnocha zaprezentował tezę, że w VI w. na ziemie polskie napłynęli skandynawscy imigranci zwani Lachami. Wedle jego wizji Słowianie byli w stanie „historycznego niemowlęctwa”, co przejawiało się chociażby niezdolnością do stworzenia państwa. Dzięki temu przybysze łatwo stali się społeczną elitą.

Kolejną wersję tej hipotezy przedstawili w 1918 r. dwaj niemieccy historycy Lambert Schulte i Robert Holtzmann. Odwołali się do dokumentu zwanego Dagome iudex, w którym Mieszko I oddawał swoje państwo pod opiekę papieżowi. Pierwszy historyczny władca Polski jest w nim nazwany Dagome. Na tej podstawie Niemcy uznali, że był to najpewniej duński wódz imieniem Dago, który około 960 r podbił na czele swojej drużyny ziemie nad Wartą.

Ich teza okazała się niezwykle żywotna i znalazła również zwolenników w Polsce. W 2011 r. najbardziej znanym adwokatem Mieszka-Dago był archeolog Zdzisław Skrok. − Nie zgadzam się z poglądem, że z kręgu lokalnych „królików” plemiennych nagle wyłonił się jeden, który zaczął podbijać innych. Sądzę, że była to interwencja z zewnątrz – mówił w 2009 r. „Archeologii Żywej”. Jego zdaniem Dago przybył jednak ze wschodu na czele wspomnianych przez ibn Jakuba trzech tysięcy wojów i ulokował się w grodzie na Ostrowie Lednickim. Skrok powołuje się na znalezione tam groby normańskie oraz liczne znaleziska w Jeziorze Lednickim broni pochodzenia skandynawskiego.

Jeden dokument a tyle problemów

Identyfikowanie Mieszka z niejakim Dago opiera się jedynie na wspomnianym „Dagome iudex”. A jest to wyjątkowo zwodnicze i ryzykowne źródło. Nie dysponujemy bowiem oryginalnym dokumentem, ale kopią niedokładnego streszczenia, które wykonał około 1080 r. włoski kardynał Deusdedit. Fakt donacji był mu potrzebny w pewnej jurystycznej rozprawie. Kardynała nie interesowało, kto i jaki kraj oddał blisko sto lat wcześniej pod opiekę Stolicy Apostolskiej (sądził zresztą, że dokument dotyczy Sardynii). Nie przyłożył się więc do szczegółów i najwyraźniej zniekształcił nieznane sobie nazwy.

Budzące poważne wątpliwości niedbałe streszczenie autorstwa Deusdedita przegrywa w konfrontacji z innymi źródłami wspominającymi o pierwszym historycznym księciu piastowskim. Imię Dago bądź podobne nie pojawia się w nich ani razu. Nikt też nie wspomina o niesłowiańskim pochodzeniu tego władcy. Co więcej, wymienione przez Galla Anonima imiona przodków Mieszka są w stu procentach słowiańskie.

Z tych też powodów hipoteza o wikingu Dago nie ma żadnego poparcia. „Trudno wiązać początki dynastii z obcymi etnicznie przybyszami, ponieważ nie upoważniają do tego źródła pisane, ani tym bardziej dane archeologiczne” − stwierdził w książce „Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej” prof. Andrzej Buko, dyrektor IAE PAN. − Nie ma żadnych dowodów na to, że Mieszko był wikingiem. Dynastia Piastów jest przyrodzona, a nie obca − stwierdza zdecydowanie dr Kara.

A może tylko drużyna?

Inaczej jest jednak z drużyną Mieszka. Polskim historykom i archeologom częściej zdarza się pisać, że w znacznej mierze (albo nawet w całości) składała się ona z wojowników skandynawskich.

Jako dowód na poparcie takich twierdzeń przedstawia się często znajdywaną w Polsce skandynawską broń z X i XI w. oraz pochówki przypisywane przybyszom ze Skandynawii bądź wareskiej Rusi.

Na takie znaleziska natrafiono nie tylko na Lednicy, ale i na wielu stanowiskach rozsianych po całej domenie pierwszych Piastów. Do najgłośniejszych należą odkrycia w Łubowie nieopodal Ostrowa Lednickiego, Sowinkach i Luboniu pod Poznaniem, Kałdusie koło Chełmna, Lutomiersku koło Łodzi czy Ciepłem. Ich interpretacja jako śladów masowej obecności wikingów w czasach Mieszka nie jest jednak tak oczywista, jakby niektórzy chcieli.

− Wydaje się, że w jakimś momencie w drużynie pierwszych Piastów zaczęli pojawiać się doskonale wyekwipowani wojownicy skandynawskiego pochodzenia – uważa dr Michał Kara. Dodaje, że w tym czasie w Europie udział cudzoziemców w siłach zbrojnych był normą. Jednak w przypadku drużyny piastowskiej zwyczaj najmowania obcych mamy najlepiej poświadczone dopiero w znaleziskach datowanych na czasy Bolesława Chrobrego i Mieszka II, choć niewielkie grupy wojowników z rejonu basenu Morza Bałtyckiego mogły już wcześniej służyć polskim władcom. Kara wskazuje, że pochówki Normanów na ziemiach polskich pochodzą najwcześniej z przełomu X i XI w., ze wskazaniem na pierwszą połowę XI stulecia.

Północna tradycja pochówków

− Zawsze są to tylko nieliczne pochówki na słowiańskich cmentarzyskach, wyróżniające się specyficznym rytuałem pogrzebowym o północnych nawiązaniach – podkreśla archeolog. W Łubowie na kilkadziesiąt przebadanych grobów tylko dwa cechują się obrządkiem skandynawskim, w Sowinkach na około sto grobów– pięć lub sześć, z kolei w Lutomiersku na sto kilkadziesiąt grobów jedynie około piętnastu łączyć można z obcym rytuałem funeralnym. Tak chętnie opisywane przez Zdzisława Skroka cmentarzysko z Ostrowa Lednickiego ma ponad 1600 grobów słowiańskich i tylko… cztery, które można wiązać z wikingami.

Za pochówki Skandynawów uchodzą m.in. tzw. groby komorowe. Jednak, jak tłumaczy dr Jerzy Sikora z Uniwersytetu Łódzkiego, mogiły tego typu występowały na ziemiach polskich już w pradziejach. W początkach wczesnego średniowiecza można je natomiast spotkać na terenach zamieszkanych przez Franków, Alemanów, czy Longobardów, a także na Wyspach Brytyjskich. W IX w. groby nawiązujące do komorowych występują w Państwie Wielkomorawskim. Zdaniem archeologa można je łączyć głównie z wykształcaniem się państwowych elit, a nie jakimś etnosem.

− Szczegółowe analizy obrządku pogrzebowego nie pozwalają na wysuwanie kategorycznych sądów o obecności większych grup Skandynawów na obszarze wczesnego państwa Piastów, a już na pewno nie o ich szczególnym znaczeniu w procesie powstawania tego państwa – przekonuje Sikora. – Niewątpliwie przybysze ze Skandynawii gościli w Polsce, a zapewne także wchodzili w skład książęcych drużyn i dworu pierwszych Piastów. Jednak zakres tej penetracji trudny jest do ustalenia i zapewne często przeceniany.

Sceptycznie do masowej obecności wikingów w Polsce podchodzi też historyk dr Michał Bogacki z Zakładu Historii Wojskowej Instytut Historii UAM w Poznaniu. Jego zdaniem informacje o rzekomych stosach skandynawskiej broni są przesadzone. – Jeśli porównamy liczbę tych znalezisk z ogólną liczbą znanych nam militariów sprzed tysiąca lat, to wówczas zobaczymy, że broni skandynawskiej jest tak naprawdę niewiele. W dodatku, w odniesieniu do niektórych zabytków występujących w świadomości „masowej” jako skandynawskie, są wątpliwości do do ich rzeczywistego pochodzenia – tłumaczy historyk. Z dna Jeziora Lednickiego lub samego Ostrowa wydobyto blisko 300 sztuk broni – ostrza toporów, groty włóczni, kilka mieczy. Z tego najwyżej parę zabytków może być proweniencji skandynawskiej – dodaje.

Dr Bogacki podkreśla, że znaleziska broni skandynawskiej nie muszą za sobą pociągać obecności wikingów. – Słowiański wojownik mógł ją zdobyć w walce, kupić, albo dostać w podarunku – podkreśla historyk.

Wikingowie nie są jedynymi kandydatami na obcych twórców państwa polskiego. W ostatnich dwóch wiekach wspominano choćby o szlachcie jednego z zachodniosłowiańskich ludów (np. Obodrytów), która pod naciskiem Sasów miała ujść na ziemie polskie i tam stworzyć własne państwo. Źródła imigrantów ze skłonnościami państwowotwórczymi upatrywano też na Wielkich Morawach. Część tamtejszych elit miała uciec na północ po zniszczeniu ich kraju przez Węgrów. Jednak tezy te trudno poprzeć jakimiś dowodami.

W świetle obecnych źródeł nie powinno więc być wątpliwości, że Piastowie są miejscowym rodem. Czy jesteśmy jednak w stanie wskazać gród, który był ich pierwszą siedzibą?

Miecz i hełm odnalezione na Ostrowie Lednickim (ryc. Konarski [CC BY-SA 4.0], z Wikimedia Commons)

Skąd twój ród, Piaście?

Wyniki datowania dendrochronologicznego wałów w Gnieźnie spowodowały, że piastowskiego gniazda trzeba było szukać od nowa.

Badacze uznali, że powinno ono być wśród tych niezniszczonych plemiennych grodów, które w czasach Mieszka i Bolesława odgrywały istotną rolę. Na Giecz, położony 25 km od Gniezna, jako jedyny ważny ośrodek ziemi gnieźnieńskiej mający korzenie w okresie plemiennym wskazała prof. Zofia Kurnatowska.

Atutami miejsca są bogate relikty kamiennych budowli: rotundy, palatium i okazałego kościoła z początków XI w. Co prawda palatium najpewniej nigdy nie było dokończone, ale za to kościół jest uznawany za ewenement powstały na ziemiach polskich w tym okresie. Wyjątkowość grodu podkreślają też datowania dendrochronologiczne wskazujące, na to, że je go wał powstał już w drugiej połowie IX w. Wart wspomnienia jest fakt, iż Gall Anonim wymienił Giecz obok Poznania, Gniezna i Włocławka, opisując wojskową potęgę Bolesława Chrobrego. Gród miała dawać władcy 300 pancernych i 2000 tarczowników.

– Osadnictwo wokół Giecza charakteryzuje się ciągłością. W pozostałych regionach Wielkopolski centralnej taka ciągłość nam się nie rysuje – wylicza kolejną mocną stronę tego ośrodka władzy dr Kara.

Słaby punkt teorii nobilitującej Giecz na mapie wczesnopiastowskich grodów związany jest z najazdem Brzetysława I. Otóż po reakcji pogańskiej i najeździe księcia czeskiego (lata 30. XI w.) Piastowie odbudowali wszystkie kluczowe grody ziemi gnieźnieńskiej z wyjątkiem… Giecza właśnie. Czyżby tak łatwo zapomnieli o swojej rodowej siedzibie?

Giecz nie jest jedynym kandydatem na grodowego lider. Prof. Buko wskazuje na odsunięty trochę od ziemi gnieźnieńskiej Kalisz. Tutaj również mamy do czynienia ze starym grodem, którego Piastowie nie zniszczyli. Co więcej znacznie go rozbudowywali, a wokół prowadzili intensywną akcję kolonizacyjną osiedlając ludzi sprowadzonych z innych terenów. W Kaliszu znaleziono również unikalne pozostałości drewnianego kościół z XI w., a więc jednego z najstarszych na ziemiach polskich.

Kalisz w odróżnieniu od Giecza posiada świadectwa kultury elitarnej, a znalezione tam skarby są starsze od gieckich. Giecz nie może pochwalić się tak bogatym zapleczem osadniczym, jakie widzimy wokół Kalisza

wylicza prof. Buko

„Koncepcja kaliska” nie jest pozbawiona wad. – Kronika Galla Anonima wyraźnie wskazuje, ze początki państwa Piastów związane są z Ziemią Gnieźnieńską. Wydaję się, że jeśli Kalisza był siedzibą rodową Piastów, to źródła pisane by o tym wspominały – mówi dr Michał Kara. Podkreśla jednak, że koncepcja prof. Buko jest bardzo ciekawą alternatywą dla hipotezy gieckiej.

Fundamenty palatium i rotundy w Gieczu (ryc. Radomil [GFDL or CC-BY-SA-3.0], z Wikimedia Commons)

Obie koncepcje wcale nie muszą być postrzegane jako wykluczające się alternatywy. Zdaniem prof. Buko, Kalisz i Giecz mogły należeć do pierwotnej domeny Piastów obejmującej ziemie nad Prosną i południową część Ziemi Gnieźnieńskiej. – Grody te stworzyły układ dwubiegunowy, który po zajeciu przez Piastów północnej części Ziemi Gnieźnieńskiej oraz zachodniej Wielkopolski został zastąpiony nowym układem Gniezno-Poznań.

Kalisz znalazł się wówczas na peryferiach tworzonego państwa i w efekcie jego ranga polityczna i ideologiczna zmalała jeszcze przed panowaniem Mieszka – mówi prof. Buko.

Archeolodzy również w Poznaniu odkryli ślady wczesnego osadnictwa. Dotąd powszechny był pogląd, że tamtejszy gród założyli dopiero Piastowie w X w. Daty dendrochronologiczne wskazały jednak, że na Ostrowie Tumskim istnieją pozostałości drewnianych domostw z końca IX w. – Wygląda na to, że mogły być otoczone jakimś systemem obronnym, chroniącym również przed powodziami – informuje archeolog prof. Hanna Kóčka-Krenz z UAM w Poznaniu. Podkreśla jednak, że konieczne są dalsze badania. Daleka jest też od wysuwania Poznania jako kandydata na pierwotną siedzibę przodków Mieszka. – Piastowie pochodzili z jednego z grodów w centralnej Wielkopolsce, ale ja bym się nie odważyła wskazać z którego. Nie mamy żadnych możliwości ustalenia tej siedzi – mówi prof. Kóčka-Krenz.

Pierwszą stolicą Polski było?

Z problematyką rodowej siedziby Piastów wiąże się pytanie o pierwszą stolicę Polski. Przez dziesiątki lat historycy spierali się o to, czy tytuł ten należy się Poznaniowi czy Gnieznu.

Na wyjątkowe znaczenie Gniezna wskazywał już Gall Anonim. W grodzie tym za panowania Chrobrego ulokowano arcybiskupstwo, złożono szczątki św. Wojciecha i goszczono Ottona III. Na Gniezno wskazuje też użyta w Dagome iudex nawa państwa civitas Schinesghe, choć w tym wypadku można mieć już pewne wątpliwości.

Poznań walczy o prym dużo większym rozmachem inwestycji w grodzie, ulokowaniem tu siedziby pierwszego biskupa Jordana, a także domniemanymi pochówkami Mieszka i Bolesława w miejscowej katedrze.

Obecnie jednak badacze przychylają się ku tezie, iż w przypadku pierwszy Piastów nie można mówić o stolicy. Władca przemieszczał się z miejsca na miejsce odwiedzają wszystkie części państwa. Było ku temu kilka ważnych powodów. Do najważniejszych należą, słaba komunikacja, która powodowała, że wódz musiał osobiście kontrolować sytuację we wszystkich regionach, oraz ograniczone możliwości wyżywienia przez jeden gród świty i drużyny księcia.

Stolica była tam, gdzie był książę. Taka sama sytuacja panowała wówczas w większości krajów Europy. Notorycznymi „włóczęgami” byli w X w. np. władcy Niemiec, Francji, Anglii, Norwegii, czy Węgier. Według prof. Strzelczyk, jeszcze nawet Władysław Jagiełło rządził, nie zagrzewając nigdzie miejsca na dłużej.

Polan nie było?

Piastowie mieli zacząć swą karierę jako władcy żyjących nad Wartą Polan. Co do istnienia tego plemienia nie było wątpliwości, choć ani razu jego nazwa nie pojawia się w źródłach sprzed panowania Bolesława Chrobrego. Historycy zazwyczaj tłumaczyli ten fakt oddaleniem Wielkopolski od ziem, gdzie istniało rozwinięte piśmiennictwo albo też tym, że był to początkowo mały lud.

Badacze podejmowali próby znalezienia śladu Polan w dawnych źródłach. Tzw. Geograf Bawarski wspomina około 845 r. o ludzie Glopeani, który miał mieć aż 400 civitates (nie jest jasne, co autor dokumentu rozumiał przez ten termin, najczęściej historycy tłumaczą go jako grodu, ale mogło chodzić o coś innego). Polscy historycy dawno temu uznali ten lud za Goplan i przyznali mu siedziby nad Jeziorem Gopło. Pojawiały się nawet hipotezy o walkach Polan z Goplanami, czego śladem miała być właśnie opowieść o Popielu, który w końcu ginie w wieży nad Jeziorem Gopło. Sęk w tym, że według Galla Anonima Popiel zginął w Gnieźnie. Miejsce jego śmierci zaczęto lokować nad Gopłem dopiero w XIV w.

Geograf Bawarski prezentował Glopean-Goplan jako ogromny lud. Wiele plemion wyliczonych w dokumencie miało, czasem dużo mniej, niż 100 civitates. Tymczasem, poza wspomnianym dokumentem, nikt o nich nie pisze. Czyżby tak wielki lud zniknął bez śladu? W oparciu o te wątpliwości powstała więc hipoteza identyfikująca Glopeani z Polanami.

Działanie takie przypomina wspomniane wcześniej „poruszanie się po omacku”. Istnieją wątpliwości, czy w ogóle należy przywiązywać uwagę do wzmianki o Glopeani. Geograf Bawarski nie jest bowiem rzetelnym słownikiem geograficznym doskonale poinformowanych badaczy. Jak wskazywała prof. Zofia Kurnatowska konkretne informacje zanikają w nim w miarę oddalenia się od granic państwa frankijskiego, aż do pojawienia się nazw zupełnie zagadkowych, wśród których są właśnie Glopeani. Jeszcze dalej idzie z krytyką prof. Urbańczyk, który w „Trudnych początkach Polski” wywody na temat „Geografa” kończy stwierdzeniem: „Analizowany dokument mógł więc być typowym produktem >>służb specjalnych<<, którym zlecono przygotowanie konkretnego raportu, ale nie chciały się one przyznać do swojej niewiedzy.”

Wspominany denar Bolesława Chrobrego

Książe Polski

Dotąd więc najmocniejszym dowodem istnienia Polan, którzy zdaniem przeważającej liczby badaczy mieli dać nazwę naszemu państwu, jest wybita najpewniej kilka lat po roku tysięcznym moneta Bolesława Chrobrego z napisem Princes Polonie. Jednak i ów numizmat spotkał się z krytyką. Co więcej, zdaniem prof. Urbańczyka, zabytek ten niesie informację, iż… Polan nigdy nie było.

Cała sprawa swój początek bierze w hipotezie wysuniętej kilka lat temu przez niemieckiego historyka Johannesa Frieda, że nazwę Polonia nadał naszemu krajowi cesarz Otto III podczas wizyty w Gnieźnie. Weryfikując ją, prof. Urbańczyk stworzył chronologiczną listę pierwszych wzmianek nazwy Polonia bądź podobnej w źródłach. Teza niemieckiego badacza nie znalazła potwierdzenia, ale okazało się, że wzmianki o Polonii układają się w ciąg prowadzący z Polski do Rzymu!

Najstarszym źródłem, który używa takiej nazwy jest „Żywot św. Wojciecha” spisany w Rzymie przez Jana Kanapriusza w latach 999-1001. Autor określa Bolesława Chrobrego terminem Palaniorum dux. Według prof. Urbańczyka. Według prof. Urbańczyka zrobił to, by odróżnić tego władcę od jego czeskiego imiennika z tego samego okresu. Do tego momentu autorzy zachodni wspominając Chrobrego najczęściej pisali po prostu o księciu słowiańskim. Wywodzącą się od pola nazwę miała zasugerować Kanapriuszowi towarzysz św. Wojciecha Bogusza-Bedenykt, urodzony najpewniej właśnie w państwie Piastów.

Kolejne wzmianki użytej przez Kanapriusza (bądź bardzo podobnej) nazwy układają się chronologicznie w trasę wiodącą z Rzymu, przez Niemcy do Polski. Nowa nazwa, zdaniem prof. Urbańczyka, wędrowała przekazywana ustnie, gdyż w każdym miejscu zanotowano ją nieco inaczej (np. Polonia w Reichenau w 1001 r., Polonia w Kwedlinburgu i Polenia w Merseburgu w 1002 r., Poliani w Hildesheim w 1003 r.). W końcu nazwa dociera do Polski gdzie Chrobry bije wspomnianą już monetę z napisem Princes Polonie.

Tym samym – zdaniem prof. Urbańczyka – Bolesław sam zostawił dowód na to, że Polan nigdy nie było. Gdyby bowiem był ich księciem to nazwa brzmiałaby Polania. Prof. Urbańczyk wskazuje również, że nazwa Polani, a więc najbliższa Polanom pojawi się w polskich kronikach dopiero w XIII w.

Zdaniem prof. Urbańczyka początków Polski nie należy więc upatrywać w jakimś związku plemiennym Polan, ale w wodzostwie Piastów. Przyjęcie tej tezy oznacza, że Polska i narów Polski powstały w wyniku prywatnej inicjatywy jednego rodu. I nie jest to jakiś wyjątkowy radykalizm jednego badacza. Podobnie uważa np. archeolog prof. Władysław Duczko z Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. Jego zdaniem, rodzące się w Wielkopolsce państwo było prywatną własnością klanu. Trzy lata temu w wywiadzie dla magazynu „Sprawy Nauki” nazwał Polan tworem historyków.

Ale bynajmniej nie mamy tutaj do czynienia ze sporem na linii archeolodzy i historycy.

– Wczesne państwa nie wyrastały z plemion, one je pożerały – tłumaczy historyk dr. hab. Pleszczyński z Zakładu Historii Powszechnej Średniowiecznej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – To widać wszędzie tam, gdzie zachowały się jakieś informacje o tworzeniu władzy. Jakaś grupa, czasami nawet jeden człowiek zbierał wokół siebie gotowych na wszystko ludzi, awanturników z różnych ludów i tworzył coś na kształt organizacji mafijnej, którą nazywano drużyną. Następnie ów wódz za pomocą swoich druhów niszczył strukturę władzy w plemionach, które zdołał podbić. Jednocześnie jednak tego rodzaju organizacja chroniła poddanych przed rabunkiem ze strony innych, podobnych grup. W celu wzmocnienia więzi władzy i ludu kreowano mit o wspólnym pochodzeniu, tworzono nowe plemię, wczesny naród.

Podobnie choć inaczej rozkładając akcenty, podchodzi do zagadnienia dr Kara. – Żeby państwo (monarchia) mogły zaistnieć politycznie i przestrzennie musi funkcjonować jakaś wspólnota zdolna do przyjęcia ustroju władczego, chyba że ustrój ów jest instalowany siłą, za pomocą podboju. Nie ulega jednak wątpliwości, że istotną, a nawet kluczową rolę w genezie państwa Piastów odgrywał rodzimy charyzmatyczny ród o strukturze wodzowskiej – twierdzi archeolog. W jego ocenie wspólnota Polan mogła uformować się nie jako struktura plemienna, ale jako skoncentrowana wokół Piastów organizacja polityczna o charakterze wczesnopaństwowym. Jej powstanie było zaś rezultatem procesów społeczno-kulturowo-politycznych, które zachodziły w granicach ziemi gnieźnieńskiej w X w., a zwłaszcza w drugiej połowie tego stulecia.

– Nie odstępowałbym całkowicie od obecności Polan – w sensie wspólnoty terytorialnej zamieszkującej tereny rdzennej Wielkopolski. Nie mamy jednoznacznych argumentów, by już teraz przesądzać sprawę – uważa prof. Buko. Dodaje, że społeczność, która tworzyła zręby państwa polskiego mogła po prostu nosić inną nazwę i dlatego Polanie pojawiają się w źródłach późno.

Wiemy coraz więcej

W obliczu mizerii źródeł historycznych, archeologia jest jedynym sposobem na lepsze poznanie najwcześniejszych dziejów Polski. Ma ona jednak znaczne ograniczenia. nie pozwala odtworzyć imion władców, nazw plemion, dokładnego przebiegu granic państwa, ani wielu innych informacji. Pozwala jednak zobaczyć efekty działań tych bezimiennych książąt i ludów – spalone grody, nowe inwestycje, przesiedlenia ludności. I choć archeologia zostawia nie mniej niż historia na snucie domysłów i przypuszczeń, to pozwala nam w ogólnym zarysie odtworzyć wydarzenia sprzed panowania Mieszka.

– Materialne ślady pojawienia się najstarszego organizmu państwowego – patrymonialnej domeny piastowskiej – można datować na 1. połowę X w. Proces państwowotwórczy musiał jednak zacząć się trochę wcześniej, pod koniec IX stulecia – mówi dr Kara. – Wprawdzie trwa dyskusja czy uformowana w X w. domena Piastów to już organizm państwowy, ale nie ulega wątpliwości, że w tym czasie system władczy musiał już istnieć na obszarze Ziemi Gnieźnieńskiej. Widzimy to w planowanym układzie tamtejszych grodów, w przesiedleniach ludności, kreowaniu nowego zaplecza osadniczego warowni. Od połowy X w. następuje zaś wielokierunkowe rozszerzanie domeny Piastów, które następuje drogą podbojów, ale też drogą polityczną – opowiada dr Michał Kara.

Podobną chronologię proponuje prof. Buko. – W drugiej połowie IX w. mamy do czynienia z organizowaniem pierwszych ośrodków domeny piastowskiej (Giecz i Kalisz). Pierwsze 20-lecie X w. to początek ekspansji na pozostałą część Ziemi Gnieźnieńskiej i zachodnią Wielkopolskę – mówi.

Ślady podboju są bardzo wyraźne np. w rejonie górnego i środkowego Nadobrza i w wybranych enklawach Polski Centralnej – spalone grody z porzuconym dobytkiem i elementami uzbrojenia, w tym grotami strzał.

Łącznie z około 90 wielkopolskich grodów do czasu Mieszka zachowało się tylko kilkanaście. Jednak, jak podkreśla dr Michał Kara, należy ostrożnie podchodzić do interpretacji, że każdy spalony gród padł ofiarą działań militarnych. Mogły być porzucane także z innych powodów, a palono je by nie pozostawiać niepotrzebnych już, niezasiedlonych fortyfikacji.

Są też obszary, gdzie Piastowie najwyraźniej rozciągnęli swoją władzę w bardziej pokojowy sposób. Na Kujawach, Pałukach, we wschodniej części obecnej Ziemi Lubuskiej i na Ziemi Kaliskiej nie ma wyraźniejszych śladów działań militarnych. – Wygląda na to, że te strefy Piastowie próbowali wciągnąć w orbitę swojej polityki innymi metodami, np. w drodze układów czy machinacji politycznych, także za pomocą mariaży – uważa dr Kara. Jak widać badacze różnią się, co do momentu wejścia w skład państwa Piastów Kalisza i okolic. Generalna wizja wydarzeń jest jednak podobna.

Od końca 1. połowy X w. Piastowie budują nowe grody, które lokują generalnie w dwóch skupiskach – gnieźnieńskim i kaliskim. Jedną z najważniejszych inwestycji była budowa grodu w Gnieźnie. W ten sposób, jak pisała prof. Kurnatowska, Piastowie uczynili dawne miejsce kultowe ośrodkiem mitycznym nowej wspólnoty.

Datowania dendrochronologiczne wskazują, że te rozległe inwestycje były prawdopodobnie dziełem ojca Mieszka, czyli Gallowego Siemomysła. Ten wielki budowniczy fundamentów Polski okazał się jednak strasznym pechowcem. Nie miał swojego Ibrahima ibn Jakuba i najpewniej na zawsze pozostanie jedynie władcą legendarnym.

Komentarz redakcji Archeologii Żywej: choć od publikacji tego artykułu minęło 10 lat, a szczególnie datowanie różnych obiektów zostało zawężone lub zmienione, to ogólny zarys tego jak powstało państwo pierwszych Piastów jest wciąż zbieżny z aktualnym stanem wiedzy. Nieaktualne są niektóre szczegóły, a co odkrycie zmianom ulegają liczby zwolenników poszczególnych koncepcji, które wspomniano w tekście, ale kwestie najbardziej wątpliwe wciąż pozostają tematem gorących dyskusji. Wszystkim zainteresowanym tematem, którzy chcieliby zapoznać się z najbardziej aktualnym stanem wiedzy, polecamy poniższe pozycje książkowe, a także cykl filmów dokumentalnych „Tajemnice Początków Polski” dostępnych na YouTubie i TVP VOD.

Wybrana literatura

  • ANTOWSKA O., PRZYBYŁ M., BARTKOWIAK Z., BUKOWSKA A., DĘBSKI A., DOBOSZ J., KÓČKA-KRENZ H., PRZYBYŁ M. 2016. Archeologiczne tajemnice palatium i katedry poznańskiego Ostrowa, Poznań.
  • BUKO A. 2011. Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej: odkrycia, hipotezy, interpretacje, Warszawa.
  • BUKO A. 2016. Bodzia. Elitarny cmentarz z początków państwa polskiego, Warszawa.
  • BUKO A. 2021. Świt państwa polskiego, Warszawa.
  • HILCZER-KURNATOWSKA Z., WYRWA A.M. 2016. Ostrów Lednicki – rezydencjonalno-stołeczny ośrodek pierwszych Piastów, Warszawa.
  • KARA M. 2009. Najstarsze państwo Piastów – rezultat przełomu czy kontynuacji? Studium archeologiczne. Poznań.
  • KARA M., KRYSZTOFIAK T., WYRWA A.M. 2016. Gród piastowski w Gieczu: geneza, funkcja, kontekst, Poznań.
  • KURNATOWSKA Z. 2002. Początki Polski, Poznań.
  • KURNATOWSKA Z., KARA M. 2010. Wczesnopiastowskie Regnum: jak powstało i jaki miało charakter? Próba spojrzenia od strony źródeł archeologicznych, „Slavia antiqua.”, 51 , s. 23–96.
  • LABUDA G. 2003. Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna antologia tekstów źródłowych, Poznań.
  • STRZELCZYK J. 1987, Od Prasłowian do Polaków, Kraków.
  • TRZECIECKI M., URBAŃCZYK P. (red.), 2016, The past societies : Polish lands from the first evidence of human presence to the early Middle Ages, t.5: 500 AD-1000 AD, Warszawa.
  • URBAŃCZYK P. 2008. Trudne początki Polski, Wrocław.
  • URBAŃCZYK P. 2015. Zanim Polska została Polską, Toruń.

3 (55) 2011

Cały numer Archeologia Żywa 3 (55) 2011 dostępny jest w naszym sklepie, do wyczerpania zapasów.

Redaktor "Archeowieści" | Oficjalna strona

Prawnik z wykształcenia, redaktor z zawodu, a miłośnik przeszłości z wyboru. Twórca znanego serwisu "Archeowieści", który chwilowo ma przerwę w działaniu. Otrzymał nagrodę "Popularyzatora Nauki 2010".

CZY TEŻ W DZIECIŃSTWIE CHCIAŁEŚ BYĆ ARCHEOLOGIEM?

My od zawsze! Cześć, ARCHEOLOGIA ŻYWA to mały zespół osób kochających odkrywanie i pisanie o przeszłości. Czujemy jednak, że wciąż zna ją zbyt mało osób. Pytanie, czy chcesz nam pomóc w promocji naszej historii?

19 komentarzy do “Jak powstała Polska?”

  1. Co do Polan warto tutaj jeszcze wspomnieć pracę M. Łuczyńskiego: Jeszcze o prapolskim etnonimie Polanie, 2016.
    „…nazwa ta powtarza się nie tylko w Polsce i pod Kijowem, lecz także w Macedonii (Rymut 1967.) [potwierdza to i Nestor mówiąc o ich m. in. zadunajskiej ojczyźnie]. Etnonimowi Polanie można więc przypisać zasięg ogólnosłowiański [podobnie jak i np. Serbom, Chorwatom etc.]. Nie ma zatem podstawy pogląd, iż ta nazwa „nie istniała”, a jest tylko wymysłem kronikarzy.”
    „…pierwotnie zamieszkiwali rejon Dunaju, a następnie wskutek najazdu „Wołochów” (tzn. najpewniej Rumunów [ja dodam: naciskanych przez Awarów -?-]) zostali wyparci w kierunku Naddnieprza (grupa wschodnia) oraz Wisły (grupa zachodnia).”, ale nie ma też „…obiektywnych przesłanek, by uważać zachodnich Polan za plemię wielkopolskie (kujawskie), jak niemal powszechnie przyjmuje historiografia [zatem za poddanych „Popielidów” – Goplan, także nie]. Zgodnie z wyraźnym świadectwem tekstu źródłowego POLANIE POWINNI BYĆ LOKALIZOWANI W MAŁOPOLSCE, tym bardziej że – w świetle analizy źródeł historycznych – właśnie w związku z Małopolską wspominani są w najwcześniejszych źródłach dotyczących ich zachodniosłowiańskiego odłamu.”
    No i mam – nie tylko zresztą ja, wątpliwości, że nazwa ich – Polan, pochodzi od „pola”- jako pola (równiny) uprawnego (uprawianej). Polanie bowiem zarówno ci „rdzenni”, jak i oba ww. ich odłamy, raczej wyróżniają się bardziej wojowniczością wśród swoich sąsiadów, niż umiejętnościami rolniczymi – na wyższość ich pod tym względem wskazuje zresztą i Nestor. Ponadto słowo „pole” jest owszem ogólno – w tym pra – słowiańskie, ale NIGDY nie posłużyło do ustanowienia innej, nawet tylko nieznacznie podobnej, nazwy plemiennej słowiańskiej, jakiegokolwiek innego plemienia Europy. Profesor P. Urbańczyk, niejako sam sobie w pewnym sensie zaprzeczając, zauważa w „Trudne początki Polski” (2008.), „…możliwość interpretacyjną, znalezioną w Słowie o pułku Igora: Zagorodite POLIU vorota svoimi ostrymi strelami… …(Zagrodźcie [ludziom] STEPU wrota swoimi ostrymi strzałami)…” (cyt. za Wiki) a zatem „poliu – pole” oznacza tutaj „ludzi stepów” – Polan? Dalej – może sarmackich Alanów? A „pierwotni” Polanie zadunajscy musieli być choć jakiś czas pod ich władzą! No i mamy „uzus” w postaci postsarmackiego pochodzenia nazw Chorwatów, czy Serbów…
    Polanie to więc „kozacka” warstwa zeslawizowanych sarmackich Alanów – Po(a)lanie?
    Dalej…
    Jeszcze jest i intrygujący „obcy” nam PIAST – nie ma on bowiem żadnego w naszym języku pierwotnego źródłosłowia – mamy tylko późniejsze słowa – pojęcia pochodne od „Piasta”, np. piastuna, piastować.
    Skąd więc znienacka się ów Piast wziął?
    W dzisiejszym polskim i staropolskim, nie ma on swego pierwowzoru, ale… Ale zwłaszcza w obecnych: staroczeskim jak i słowackim, pěstovat znaczy głównie uprawiać ziemię, czyli co? Nasz Piast to po prostu taki rolnik -„oracz“? Co daje nam asumpt do kolejnych apriorycznych, spekulacyjnych hipotez – teorii dalej:), to zatem jakiś „zaginiony“ Przemyślida np.?

    Odpowiedz
  2. Słowianie są Indianami Europy, rdzenną ludnością obecną w starożytności od Indii do Atlantyku, która stworzyła najważniejsze podstawy cywilizacji i kultury Europy, a przez to i świata, jak metalurgia, architektura, rzeźba, matematyka lub pierwsze, znane w historii ludzkości pismo winczańskie (społeczność kultury Vinča obok Belgradu od ok. 5500 p.n.e. do ok. 4000 p.n.e., poprzedzająca inne kultury naddunajskie.)
    Zgodnie z badaniami genetycznymi społeczność tej kultury tworzyli Staro Europejczycy o haplogrupie I2a i pralud Prasłowianie o haplogrupie R1a. (Slavic haplogroup R1a and I2a-Dinaric/Slavic). Zbiór tych dwóch haplogrup jako dominujących tworzy dziś charakterystyczny kod genetyczny Słowian. Na obszarach Polski, na przykład, dominuje R1a, a na obszarach Bałkanów jest więcej I2a (tzw. Dynarski).
    Oto co pisali dawni historycy: „Trybały, Mezy (Moesja), Ilirowie, Polacy, Sarmaci (wszyscy) pomiędzy sobą służą się tym samym językiem … Mieszkają po tej i po drugiej stronie Dunaju,(…)”Ale wiem jeszcze, chociaż te narody różnią się imieniem, nie będą się różnić zwyczajami i mówią tym samym językiem dzisiaj. ” (Laonik Halkokondyl)
    „Serbowie, Trybały, „to najstarszy i największy naród wśród wszystkich narodów świata, wiem na pewno” ( Laonik Halkokondil, historyk wschodnio rzymski /bizantyjski/ z XV wieku, Λαονίκος ὁ Χαλκοκονδύλης Rok wydania: 1862).
    „Naród Tracji (antyczna nazwa obszaru dzisiejszej Serbii i zachodniej Bułgarii- moja uwaga) jest po Hindusach najliczniejszy. Gdyby rządził nimi jeden człowiek i jedna myśl, byli by niezwyciężeni i silniejsi niż wszystkie narody.” (…) Według mnie, nazw mają wiele i różnych stosownie do obszarów, ale ich zwyczaje są u wszystkich takie same… „ (Herodot)
    Herodotowi prawdopodobnie chodzi o wszystkich Słowian, którzy żyli nieprzerwanie od Alp do Czarnego Morza, od Adriatyku i morza Jońskiego do Bałtyku i daleko na północ i wschód, ale on prawdopodobne nazywa narodem Tracji ponieważ żyje obok, a nie wie gdzie dokładnie sięgają granice tego ludu i jak się ich nazywa na poszczególnych obszarach.
    Fragmenty z Halkokondyla, przytoczony przez Sebastiana Dolchiego (weneckiego historyka z 18 w), str. 13. jego części 2:
    ” Język Sarmatów jest podobny do języka Ilirów, którzy żyją od morza Jońskiego do Wenecji i jedni i drudzy znajdują satysfakcję w korzyściach, które daje im stare pochodzenie; (…)
    i wiadomo jest na pewno, że Ilirowie, którzy żyją w tej części Europy, mieszkali w Polsce i w Sarmacji; albo Sarmaci przyszli do tych przestrzeni dunajskich w Mezji (Moesji), ziemi Trybałów i Ilirów, która się rozciąga po morze Jońskie aż do Wenecji; (…)
    to, co wiem na podstawie najstarszych dokumentów na pewno to, że Trakowie i Geci stale mieli wspólny język.” (Ilirski, lub innymi słowy serbski).
    Słowianie pochodzili z Sarmacji, a właściwie byli Sarmatami, a pochodzili od wnuka Noego Asarmata – twierdził w XVI wieku polski historyk Marcin Kromer.
    Polski slawista August Bielowski twierdził, że „Polacy przybyli znad Dunaju z serbskich plemion Trybałów i Daków” oraz cytował innych polskich historyków, którzy uważali, że „Polacy pochodzili z serbskiej Ilirii, kolebki ludu słowiańskiego”. Potwierdzają to dziś badania genetyczne (min. prof. Anatolij Kljosow z Harvardu).
    W 1808 roku Józef Dąbrowski pisał do Jerneja Kopitara: „Srb ist aber nichts anders als Sarmata verkürzt und verändert” („Serb to nic innego jak Sarmata, w zmienionej, skróconej formie”) i dalej: Serb z aryjskiego ser- rodzić, co oznacza rodacy, krewni, naród, starożytne imię wszystkich Słowian.
    SERBÓW/SŁOWIAN/ spotykamy w różnych okresach historycznych i w różnych miejscach geograficznych pod różnymi nazwami: SORABI, SUEVI lub SUEBI, SARBACI lub SARMACI, WENEDI lub WENETI, ANTI, GOTI lub GECI, SCYCI, ALANIE, ŁUŻYCZANIE, DALMACI, TRYBAŁOWIE, ILIROWIE, TRAKOWIE, DAKOWIE …
    Dla SERBÓW/SŁOWIAN/w ciągu ostatnich czterech tysięcy lat istnieje ponad 750 NAZW, które oficjalna nauka przedstawia jako OSOBNE ludy. Tej fikcji już na pierwszy rzut oka zaprzeczają liczne historyczne fakty, począwszy od nieistnienia jakichkolwiek językowych pozostałości tych „ludów” i ich fantastycznego „zniknięcia” ze sceny historycznej, z wyjątkiem „starożytnych Greków”, którym przypisuje się wszystko.
    Należy zauważyć, że Sarmaci mają pismo, które jest identyczne z pismem Winczańskim (Vinča, czyt. Wincza, najstarsza europejska cywilizacja z około 5500 pne).
    Simeon Piščević w „Historia narodu serbskiego” z 1795r. pisze: „Rzymianie nazywali naszych przybyszów różnymi imionami. Najpierw Sarmatami, ponieważ przyszli z Sarmacji Azjatyckiej. Potem Wenedami, a jeszcze później, kiedy ich lepiej poznali, zaczęli nazywać ich źródłową nazwą: Slavi, Slavini, Surabi, Sirbi. Jednak wśród Rzymian najbardziej znani byli jako Sarmaci i Wendowie (Wenedowie), podczas gdy Grecy nazywali ich Sporos, co po grecku oznacza zarodek. Poza tym Grecy nazywali ich też Antami, Serbami, Sławami lub Sarmatami.”
    Biskup Solomon z Kosztenicy (zm. 920 r.), autor słownika etymologicznego, tłumaczy nazwę Sarmate słowem Sirbi: „Sarmatae nuncupati… Sirbi tum dicti”. (Cod. Mus. Boh.p. 303.c.3), a potwierdza to Czech Wacerad: „Sarmatae populi, Sirbi”, również niemieccy kronikarze średniowiecza nazywają ludy słowiańskie Sarmatami. Inne średniowieczne teksty również identyfikują Sarmację z Sarabatią, jako kraj Serbów.
    Polski historyk i geograf Matej Miechowski (1457-1523) uważał język serbski za podstawę cerkiewnosłowiańskiego, a w Traktacie o dwóch Sarmacjach pisze: „W cerkwiach rosyjskich czytają i śpiewają po serbsku, czyli po słowiańsku” („In ecclesis”). Ruthenorum lingua Seruiorum, que est Slauonica, divina celebrant, leguntet cantat ”).
    To, że „Gotów, Wandali, Wizygotów i Gepidów w przeszłości nazywano Sarmatami”, potwierdza ksiądz katolicki z końca XVI w. Mavro Orbini w pracy „Królestwo Słowian” ( „Il regno degli Slavi 1604 r.)”.
    „Czy można jeszcze wątpić w dokumenty historyczne, które tak wiele mówią o tożsamości Sarmatów i Serbów, a także w to, że nazwa Sarmata to nic innego jak Serb, najstarsza historycznie znana, ogólna nazwa Słowian”, zastanawiał się słynny dziewiętnastowieczny słowacki slawista, etnograf i historyk Paweł J. Szafarik w swojej pracy „O pochodzeniu Słowian według Lorenca Surowieckiego”. [8]
    „Uważam, podobnie jak Kromer, że Wendowie i Sarmaci to ten sam naród, a Sarmaci, zdaniem Manerta i Murraya, to Serbowie, czyli przodkowie Słowian. I jestem głęboko przekonany, że tylko ogólne i trwałe uznanie tego faktu może wnieść światło, porządek i harmonię w mroki zamieszania w europejskiej, a szczególnie słowiańskiej prehistorii” – pisał Paweł J. Szafarik (Od 1826 r. członek Krakowskiego Towarzystwa Naukowego i rok później Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk).
    Biorąc pod uwagę źródła konwencjonalne, na wieki przed powstaniem średniowiecznego państwa polskiego w X wieku nie znajdziemy żadnych zapisów o cywilizacji proto-Polan jako takich (o instytucjach społecznych i politycznych). Polska wymieniona jest w zapisach historii po raz pierwszy w połowie X wieku poprzez kilka bardzo krótkich wspomnień o królu Mieszku (963-992), między innymi mowa jest o „królu Misiaku, pod którego rządami żyją Słowianie”, czy o „Mieszku, królu Północy”.
    Jest jednak wiele dowodów na to, że dużą część terytorium Polski prehistorycznej zamieszkiwali Serbowie i odgrywali najważniejszą rolę na początku Corona Regnum Poloniae. Słynny historyk Craig G. Benjamin pisze: W czasach starożytnych na Bugu byli Burzanie, słoweńskie plemię znane niegdyś jako Serbowie. „Wielkie i potężne plemię, które zajmowało 231 miast w połowie IX wieku” (Busani habant civitates CCXXXI).
    „W tym historycznym obszarze, w tym gnieździe Piastowiczów, będącym źródłem historii ojczyzny, znajduje się duża liczba serbskich etnonimów. W rzeczywistości na tym obszarze serbskie nazwy miast są liczniejsze niż gdziekolwiek i kiedykolwiek w Europie: Sarbia, Sarbinowo, Sarbino, Sarbi-nowo, Sarbinowska, Sarbin, Sarbina, Sarbino, Sarbice, Sarbicko, Sarbka, Sarbskie Huby, itd.” (ks. Stanisław Kozierowski, Atlas nazw geograficznych Słowiańszczyzny Zachodniej, 1934; Badania nazw topograficznych starej Wielkopolski, 1939. W. Taszycki, Najdawniejsze polskie imiona osobowe, RoP 3, 1925.)
    W studium z połowy XX wieku wybitny polski historyk T. Lewicki wymienia liczne nazwy miejsc z etnikonami „Serb” zarówno w sercu, jak i na peryferiach polskich ziem. „Najważniejsze jest to, że największe skupisko ponad trzydziestu sześciu wymienionych nazw miejscowości pochodzi od etnonimów Serb, w geograficznym centrum ludu proto-Polan. Dokładniej, nazwy miejsc na obszarze Gniezna, centrum Wilna lub Wielkopolski i jej okolic, oraz Poznania, pierwszych stolic państwa polskiego i pierwszej polskiej metropolii i diecezji.”( Tadeusz Lewicki, „Konstanty Porfirogenet i Biali Serbowie w północnej Polsce”, RoH 22, 1956).
    „Plemiona słowiańskie, pod nazwami Wendów i Serbów, osiedliły się na Morzu Bałtyckim i Czarnym, w Karpatach, na Dolnej i Górnej Wołdze.” („Poganin i Żyd w sądach świątyni Chrystusa: Wprowadzenie do historii chrześcijaństwa”, Tom 1; Strona: 62.Autor: Johann Joseph Ignaz von Döllinger (1799-1890), niemiecki historyk, ksiądz katolicki i teolog. Nicholas Darnell (1817-1892) Wydawca: Longman, Green, Longman, Roberts i Green London (Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii: 1801-1927).
    Arcybiskup Bohusz: „Serbowie założyli swoje trzecie królestwo i nazwali je Polską”
    To słowa jednej z najbardziej wykształconych osób Kościoła katolickiego z XVIII i XIX w.
    (Tekst oryginalny:»Le troisième royaume fondé par les Serbes, sous le nom de Pologne«,
    strona 99: Źródło (tytuł pracy): „Precis des recherches historiques sur l`origine des Slaves ou Esclavons et des Sarmates, et sur les Epoques de la conversion de ces peuples au christianisme; par Mgr Stanislave Siestrzencewicz de Bohusz, …“
    Rozdział: Royaume de la Serbie rouge (Chapitre XIII) Królestwo czerwonej Serbii. Rozdział XIII, Akapit: 4, Punkt: 12. Wydawca: Imperial Academy of Sciences, Druk: St. Petersburg Imperium Rosyjskie: 1721-1917. Rok wydania: 1824; Język: francuski ; Alfabet: łaciński.
    Autor: Stanisław Jan Siestrzeńcewicz Bohusz (1731-1826), rycerz maltański, polski językoznawca, historyk i arcybiskup Kościoła katolickiego.)

    Odpowiedz
    • Wybitny hiszpański archegenomik i lingwista dr. C. Quiles: „Nie podoba mi się użycie „Dinaric I2a”, ponieważ przypomina użycie „iberyjskiego R1b-DF27” lub „germańskiego R1b-U106”, kiedy starożytne DNA pokazało, że ta terminologia jest najczęściej błędna, i okazuje się być to mylące. Tak BARDZO MYLĄCE jak „słowiańska R1a”.” (…)
      Dlaczego?
      R1a trafiła bowiem stosunkowo późno do substratu (proto?, pra?) Słowian – z ostatnią fala tzw. indoeuropejskich stepowców. „Corded Ware cultural complexity uncovered using genomic and isotopic analysis from south-eastern Poland”, Linderholm et al., 2020.: „…ze strony matki osobniki są powiązane z wcześniejszymi liniami neolitycznymi [rolników], podczas gdy po stronie ojcowskiej wyraźnie widoczne jest POCHODZENIE STEPOWE. [R1b]” Wg innej cytowanej tam pracy: „Stanowisko Koszyce zawiera sześć linii matczynych (T2b, H27, K1a1, HV0a, HV16 i J1c3f), ale tylko jedną linię ojcowską: I2a-L801… [staro-europejską]” I na pewno nie jest to efekt grzebania ciałopalnego, że brakuje tam R1a. „Na poziomie genetycznym istnieje rozpoznawalna ciągłość genealogiczna między kulturą Jamno, a kulturą ceramiki sznurowej. Jednak opinia, że kultura amfor kulistych stanowi fazę pośrednią w tej wielkoskalowej migracji, nie znajduje potwierdzenia.” Kultura amfor kulistych wiązana jest bowiem z tzw. „odrodzeniem” neolitycznych rolników dającym „ciągłość neolityczną”, m. in. proto-bałtosłowiańską, ale zasadniczo tylko w liniach żeńskich. Linie ojcowskie Y-DNA neolitycznych rolników typu G (zwłaszcza subkladu G2a), K, J, H, C, P, zostały wyparte dopiero z czasem przez początkowo współistniejące z nimi, „dynarską”, „skandynawską” – staro-europejskie klastry hg I, a też po jakimś czasie – dopiero! – następnie – przez hg „późnych stepowców” (R1a – w Europie „późno-stepową” jest zatem, a nie „słowiańską”, czy „prasłowiańską”). „Rdzenność” więc w wyżej zaprezentowanym „turbo” rozumieniu, proto, pra i „właściwych” Słowian, możemy zatem uznać ale jedynie w substracie żeńskim.
      Komentarz powyżej jest zatem, jak to ma zwykle miejsce u „turbusiów”, jedynie typowym „cherry picking” – „wybieraniem – zbieraniem pasujących nam wisienek”, subiektywnym dobieraniem i interpretacją – w trybie „wielko-lechickim”, badań naukowych.

      Odpowiedz
  3. Czytałem jakiś czas temu artykuł, w którym postawiono teze, że Polanie celowo podpalali grody podbitych plemion. Następnie w pobliżu budowali własne grody, zasiedlając je według własnych preferencji, uprzedni całkiem zniszczywszy struktury podbitych.

    Odpowiedz
    • Bardzo słuszna uwaga! Taka była co prawda polityka poprzedniego zespołu redakcyjnego Archeologii Żywej, ale możemy to łatwo naprawić 🙂

      Odpowiedz
  4. Przeczytałem artykuł z wielkim zainteresowaniem. Jest on podsumowaniem, wiedzy oraz stanowisk badaczy, przypadającym na rok 2011. Pisząc ten komentarz po 10 latach od jego publikacji, stwierdzam, że jego zawartość, w pełni koresponduje z treścią mojej ” Polańskiej hipotezy początków Polski ” Ostatnio uzyskała ona wielkie wsparcie ze strony wyników opublikowanych w „Początki Łęczycy” pod red. Ryszarda Grygiela i Tomasza Jurka oraz w „Ciepłe” pod redakcją Sławomira Wadyla. 10 lat to „epoka” w polskiej mediewistyce. Ekspansja rodu Mieszka I miała przeciwny kierunek niż sugerowany w artykule. Z rejonu Kijowa poprzez Mazowsze do Wielkopolski , na Pomorze do Szczecina. Dokumentują tę trasę oraz jej kierunek odnajdywane depozyty dirhemów arabskich. Wyniki badań numizmatycznych są jednoznaczne. Ojciec Mieszka I budował za nie wielkopolskie centrum.
    Nazwa „Palaniorum dux”-za autorem- prof. Przemysław Urbańczyk nie mógł tak argumentować, ponieważ uważa, że jest to nazwa jak Norwegia, odgeograficzna. Ja natomiast pisałem, że Kanapariusz musiał dokonać rozróżnienia między dwoma Przemyślidami a BCH Przemyślidą po matce.
    Jak dotrę , prześlę Panu moje materiały dotyczące ” Wielkiej hipotezy początków Polski 862 – 1047 „

    Odpowiedz
  5. Mieszko był najemnikiem u Ottona I i został oddelegowany by spenetrować Wschód. Wykorzystał okazje i stał się wodzem plemion okolic Gniezna

    Odpowiedz
  6. Słowianie przybyli tu ze wschodu jako jedno plemię i zajęli puste ziemie w drugiej połowie VI wieku .Nazwano ich Polanami bo z pewnych powodów mi znanych nie było tu lasów, dopiero po pewnym czasie zaczęły się odradzać a sami Słowianie-Polanie zaczęli się różnicować i dzielić.

    Odpowiedz
  7. @frik567
    Wtedy były zupelnie inne czasy do życia, nie można uogólniać że kościół zniszczył nasza prahistorię bo ten kościół który teraz mamy nie może odpowiadać za politykę głoszenia słowa Bożego sprzed ponad 1000 lat, bo to troche tak jakbyś wypominał naczelnym w terazniejszym kosciele to że papież Pius VI nie potępiał publicznie działań Hitlera a o działaniach przeciwko żydom był świadomy jak mało kto nawet w Niemczech, ale tak reasumując to te działania ówczesnych patriarchów odniosły ogromny zamierzony skutek, większość europejskich krajów jest wyznania chrześcijańskiego.
    pozdrawiam
    historio.pl

    Odpowiedz
  8. Dużo winy ma kościół który tuszował i niszczył dowody z przed 966 roku . Do tej pory kościół ponoć nie godzi się na zbadanie szczątków ( DNA) Mieszka I jak by mieli w tym jakiś interes.

    Odpowiedz
    • O jakim DNA ty w ogóle chrzanisz – gdzie niby są zwłoki Mieszka I? Jakie konkretnie dowody niby tuszował i zniszczył Kościół? Chyba za dużo się naczytałeś stronek turbowskich… Tu masz o rzekomym paleniu słowiańskich ksiąg przez Chrobrego:

      http://seczytam.blogspot.com/2017/04/turbolechickie-zidiocenie-czyli-dojenie.html

      Odpowiedz
    • Dokladnie kosciol siłą wszedl do Polski i siłą nasz chrzcili . A wszystko co bylo zwiazane z naszą kultura wyznaniem bylo palone ludzi mordowali

      Odpowiedz

Skomentuj JP Anuluj pisanie odpowiedzi

css.php