, , , ,

Mumie w Ameryce Południowej – jak zachować zmarłych?

|


Słowa kluczowe: , , , , , , , , ,

Skórę ściągano i suszono. Mistrzowie ceremonii usuwali narządy wewnętrzne. Głowę łączono z ciałem za pomocą kija. Sztuka mumifikacji kwitła w Ameryce Południowej na długo przed tym, zanim spreparowano ciało Tutenchamona.

Ludzie w różnych częściach świata oddawali cześć swoim zmarłym. Odkąd u człowieka współczesnego tysiące lat temu rozwinęła się kultura i zdolność do abstrakcyjnego myślenia, pojawiły się też różnorodne systemy wierzeń w życie pozagrobowe i kult zmarłych, które ewoluowały na przestrzeni kolejnych stuleci. Zainteresowanie śmiercią jest zjawiskiem tak dawnym jak historia Homo sapiens sapiens, a być może nawet starszym. Już wśród neandertalczyków można dostrzec przejawy intencjonalnego grzebania zmarłych. Homo sapiens neanderthalensis oddawali cześć i wyrażali swój smutek po śmierci posypując ciało zmarłego czerwoną ochrą, a nawet składając kwiaty do jamy grobowe.

Kolejne tysiąclecia przyniosły zmiany w obrządku pogrzebowym. Ciało zmarłego palone było na stosie. Spopielone szczątki umieszczono w naczyniu bądź rozsypywano na wietrze. Zmarłych chowano w grobach, grobowcach, usypywano kurhany czy też budowany piramidy. Jedną z form obrządku pogrzebowego, który fascynuje po czasy współczesne był proces mumifikacji. Pozwalał przeciwdziałać rozkładowi. Związany był z wiarą w nieśmiertelność ciała po śmierci, która była silnie zakorzeniona w świadomości wielu archaicznych oraz starożytnych społeczeństw. We wczesnych źródłach pisanych śmierć uznaje się za pomost łączący dwa światy – żywych i umarłych; dzięki niemu możliwa jest wędrówka duszy.

Skąd wzięło się słowo mumia?

Określenie „mumia” ma swą etymologia w języku arabskim, gdzie oznacza smołę, a inaczej – „zachowany przez bitumin”.  Bitumin to nic innego jak ropopochodna ciecz o lepkiej konsystencji, powstająca na skutek połączenia się z ropy z innymi minerałami.  Po raz pierwszy słowo „mumia” użyte zostało w odniesieniu do zabandażowany egipski ciał.  Uznali, że pokryte zostały smołą, a więc bituminem. Słynny arabski lekarz Ibn Betar, żyjący w VII w. n.e., określał bitumin jako bardzo pożądaną substancję, powszechnie występującą w grobach egipskich. Była ceniona przede wszystkim wśród Persów, którzy wierzyli w jej właściwości lecznicze.

Trudno uwierzyć, że przez kilkadziesiąt wieków aż po XIX stulecie proszek z mumii stosowany był jako środek zapobiegający wielu chorobom.  Leczono nimi między innymi takie dolegliwości jak wrzody, wysypki i różnego rodzaju owrzodzenia powstałe na skórze, zawroty głowy, ból gardła, kaszel, wszelkie zatrucia oraz inne zaburzenia w funkcjonowaniu żołądka i śledziony. Połączenie sproszkowanej zmumifikowanej części z rabarbarem stosowane było również jako środek przyspieszający gojenie ran oraz specyfik na stłuczenia i złamania. Przez długi czas mumie stanowiły przedmiot pożądania w świecie medyków, kupców oraz handlarzy.

Jak robiono mumie?

Przykład inkaskiej mumii z maską
Przykład inkaskiej mumii z maską (fot. J. Molenda)

Wyróżnia się mumie naturalne, powstałe na skutek sprzyjających warunków środowiskowych, w których ciało ludzkie nie ulega rozkładowi, oraz mumie sztuczne –  intencjonalnie preparowane przez człowieka.  Dla badań nad kulturą minionych społeczności szczególnie interesujące są mumie powstałe w wyniku złożonych, kilku etapowych procesów mających na celu odwodnienie ciała i usunięcie z niego narządów, aby zapobiec gniciu i trwale zachować zwłoki nieboszczyka.

Podstawą wszystkich technik mumifikacyjnych było wyeliminowanie czynnika powodującego fermentację, a więc usunięcie z ciała enzymów. Efekt ten możliwy był do osiągnięcia poprzez dehydratację tkanek, czyli odciągnięcie wody tworzącej niezbędne środowisko dla większości reakcji chemicznych. Chociaż naszym przodkom nieznane były enzymy i nie posiadali oni wiedzy na temat reakcji przy ich udziale, to jednak posiedli cenną umiejętnością długotrwałego przechowywania żywności. Wiedzieli bowiem, że wysuszenie mięsa czy ryb, a także nasolenie nie sprzyjało dłuższym przechowywaniu, co skrzętnie wykorzystywane przy unifikacji ciał zmarłych.

Mumia kojarzy się przede wszystkim ze starożytnym Egiptem.  Mało kto wie, że proces intencjonalnej mumifikacji rozprzestrzeniony był na różnych kontynentach i towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów.  Tradycja mumifikowania ciał w Egipcie nie była tak długotrwała ani nie wykazywała tak dużej różnorodności jak na obszarze Ameryki Południowej.  Mumie kręgu kultury andyjskich nie są tak znane, jak te pochodzące ze starożytnego Egiptu, którym już od ponad 200 lat poświęca się szczególną uwagę. O mumiach egipskich pisał już Herodot w „Dziejach” w V w. p.n.e. oraz Diodor Sycylijski w roku 80 n.e.  Nie da się ukryć, że Egipcjanie stworzyli prawdziwe arcydzieła, które podziwia po dziś dzień cały świat.

Pierwsi w Ameryce Południowej

Tymczasem na długo przed tym, zanim w państwie faraonów preparowanie ciał osiągnęło swoje apogeum, wyrafinowana sztuka mumifikacji kwitła w Ameryce Południowej. Posługiwali się nią Indianie z plemienia Chinchorro.  Skomplikowane praktyki związane z obrządkiem pogrzebowym znane były już X tysiącleciu p.n.e.  Do czasów współczesnych odnaleziono blisko ponad 250 zmumifikowanych ciał, skrywających twarze pod czarnymi i czerwonymi maskami, będącymi nieodzownym elementem złożonej procedury mumifikacyjnej. W pierwszym etapie zwłoki myto kamiennym nożem oddzielają głowę od reszty ciała.  Następnie ściągano skórę, za wyjątkiem dłoni i stóp, które suszono w całości.  W kolejnym etapie, prawdopodobnie przy wykorzystaniu rozżarzonych węglach popiołu, oczyszczano ciało, usuwając tkankę oraz narządy wewnętrzne wraz z oczami. Skromne pozostałości usztywniano trzcinowymi tyczkami z drewna i dodatkowo wzmacniano trzcinowym sznurami.

Na tak sporządzone rusztowanie naciągano uprzednio oddzielono i wysuszoną skórę.  Głowę od reszty ciała łączono za pomocą długiego kija, przebiegającego wzdłuż całej osi kręgosłupa i stanowiącego główny element podtrzymujący.  Wnętrze czaszki wypełniano popiołem, ziemią oraz sierścią zwierząt, a część twarzową pokrywano białą pastą, modelując przy tym nos, oczy oraz usta.  Co ciekawe, wszystkie mumie Chinchorro mają „otwarte buzie” co, według wierzeń, miało ułatwić powrót duszy do ciała.  Skórę malowano na czarno mieszanką niebiesko- czarnego pigmentu, pochodzącego ze złóż manganu, a w okresie późniejszym na czerwono –  z wykorzystaniem ochry powszechnie występujących na ziemi Chinchorro.

W odróżnieniu od Egipcjan, Indianie mumifikowali wszystkich zmarłych bez względu na ich status społeczny.  W starożytnym Egipcie był to przywilej tylko najwyżej usytuowanych dostojników. U Chinchorro wszyscy w obliczu śmierci byli równi, nie liczył się ani wiek zmarłego, ani pozycja społeczna.  Dzięki temu zmarli wciąż pozostawali pośród swoich bliskich, a pośrednikami w komunikacji pomiędzy dwoma światami byli szamani lub kapłani.

Jedna z najlepiej zachowanych mumii Andów pochodząca z Llullaillaco (fot. <a rel="nofollow" href="https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Llullaillaco_mummies_in_Salta_city,_Argentina.jpg">grooverpedro</a>, <a rel="nofollow" href="https://creativecommons.org/licenses/by/2.0">CC BY 2.0</a>, z Wikimedia Commons)
Jedna z najlepiej zachowanych mumii Andów pochodząca z Llullaillaco (fot. grooverpedro, CC BY 2.0, z Wikimedia Commons)

Ubierając zmarłych

Ponad 6000 lat temu na środkowym wybrzeżu Peru, okolice La Paloma inny lud starał się „zachować przy życiu” swoich bliskich. „Mistrzowie obrzędu” nacierali ciała zmarłych solą, w celu zapobieżenia ich rozkładowi.  Według wierzeń andyjskiego kręgu kulturowego, zmarły po śmierci musiał być nienaruszony fizycznie, aby mógł ze spokojem wkroczyć do następnego życia i znaleźć się wśród swoich przodków.  Stąd też ludność Palomy konserwowała ciała zmarłych solą, a następnie owijała w trzcinowe maty.  Zmarły chowany był wraz z darami na drogę w zaświaty.  Nad grobem krzesany ceremonialny ogień ułatwiający wysuszenie ciała.

W przeciwieństwie do Chinchorro zwyczaj ten nie dotyczył wszystkich.  Odkryto bowiem bardzo niewiele zmumifikowany chciał noworodków oraz dzieci płci żeńskiej, co może wskazywać na ofiarne dzieciobójstwo praktykowane w tej społeczności.  Ciała dzieci złożonych w ofierze mogły być usuwane dla niepoznaki.

Szacunek, jakim Chinchorro darzyli zmarłych, nie zanikł wraz z odejściem tej społeczności.  Oddawanie czci zmarłym i otaczanie ich ogromną miłością spotykamy wśród ludów, zamieszkujących w późniejszych okresach tereny zarówno wzdłuż wybrzeża Atlantyku, jak i góry. Praktyki unifikacyjne nie były już tak wyrafinowane i skomplikowane, ale kult nieśmiertelności dalej pozostawał częścią rozbudowanych rytuałów religijnych.

Mieszkańcy doliny Ica lub Nazca stosowali prosty sposób konserwacji zmarłych, wykorzystując właściwości środowiska, a więc piasek i suche powietrze pustynne.  Natura była najlepszym sprzymierzeńcem przy wysuszaniu ciała. W kulturze Paracas ciała układane były w zgiętej, kucznej pozycji owijane w tkaniny.  Przeróżne materiały miały wspomóc naturalną konserwację zwłok.  Specjaliści od mumifikacji wykorzystywali też poduszki, które pełniły rolę swoistej gąbki. miały na celu pochłanianie wydostające się z ciała płynów ustrojowych.

Sprzymierzeńcem zabiegów konserwujących był specyficzny mikroklimat. tkaniny do opalania ciało wykonane były z wełny alpaki, zamieszkującej tereny wysokogórskie. Zaletą tej odmiany wełny jest intensywne wchłanianie dużo większej ilości barwników, niż ma to miejsce w przypadku czystej bawełny. Przez całe pokolenia materiały produkowane były wyłącznie na potrzeby zmarłych przodków. Co ciekawe –  zmarłych systematycznie odkopywano, ubierając na nowo.

Ludzie Chmur

Znakomity tkaczami byli również Chacapoyowie.  Początek tej kultury przypada na VII w. n.e. Często Chacapoyowie nazywani są „Ludźmi z Chmur” i bynajmniej nazwa ta nie wywodzi się od słów języka keczua sacha i puyu, oznaczających odpowiednio „drzewa” i „chmury”.  Określenie to nadane zostało ze względu na doskonałe umiejętności Wspinaczkowe, jakimi wyróżniali się członkowie tej społeczności. Zamieszkiwali oni obszary wysokogórskiej dżungli, gdzie, pomimo wilgotnego klimatu, potrafili zachować ciała swoich zmarłych. Składali je pod nawisami skalnymi, gdzie panowały specyficzne warunki, chroniące przed deszczem i zapewniające suchy mikroklimat dzięki stale utrzymującym się wiatrom.

Chacapoyowie mumifikowali swoich przywódców, ale i… zwierzęta.  Uczestnicy rytuału stosowali specjalnie przyrządzony wyciąg z ziół, którym preparowali skórę.  Wnętrze organizmu oczyszczali przez odbyt, po czym wypełniali ziołami oraz sproszkowanymi minerałami. Podobnie jak u Chincorro usta pozostawiono otwarte, aby dusza mogła spokojnie wchodzić i wracać do swojego właściciela. Tak przygotowane ciało owijane było kilkoma warstwami tkaniny. Po obwiązaniu sznurami mumia przypominała tobołek. W miejscu, w którym znajdowała się głowa, „mistrzowie ceremonii” haftowali twarz, zaznaczając oczy, nos i usta.

Bogato zdobiona maska z Lambayeque
Bogato zdobiona maska z Lambayeque (fot. Rosemania, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons)

Związani ze zmarłymi

Najmocniejsza więź między zmarłymi a żywymi wywiązywała się wśród Inków, którzy głęboko wierzyli, że mumifikacja zapewni nowe, wieczne życie.  Panowało przekonanie, że  wysuszone ciała, określane w miejscowym języku mallqui, są w stanie przekazać żyjącym całą swą mądrość, siłę, a także zapewnić urodzajne zbiory.

Zwyczaj intencjonalnej mumifikacji przeznaczony był przede wszystkim dla władców i najważniejsze osobistości w państwie.  Tradycyjnie usuwano organy wewnętrzne, balsamowano i preparowaną skórę.  Zmarły układany był w takiej pozycji, aby wyglądał jak żywy.  Ciała osób z niższych sfer oddawano wysuszeniu bez żadnych dodatkowych zabiegów.

O tym, jak dużą cześć poddawano zmumifikowany przodkom, świadczy zjawisko wynoszenia ówcześnie, jak i dla pokoleń następnych.  Bezinteresowna miłość i ból po stracie bliskiej osoby popychały starożytnych do tworzenia wiecznych dzieł sztuki na bazie śmiertelnego ciała.


Jest to cały artykuł „Jak zachować zmarłych – mumie w Ameryce Południowej” opublikowany w numerze Archeologia Żywa 1 (53) 2011

Antropolog

Dawna asystentka w Zakładzie Antropologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, w kręgu jej zainteresowań jest biologia populacji pradziejowych i historycznych, analizy biochemiczne kości i zębów, paleopatologie oraz archeologia.

CZY TEŻ W DZIECIŃSTWIE CHCIAŁEŚ BYĆ ARCHEOLOGIEM?

My od zawsze! Cześć, ARCHEOLOGIA ŻYWA to mały zespół osób kochających odkrywanie i pisanie o przeszłości. Czujemy jednak, że wciąż zna ją zbyt mało osób. Pytanie, czy chcesz nam pomóc w promocji naszej historii?

Dodaj komentarz

css.php